PlayLink, czyli jak Sony udanie odświeżyło formułę gier imprezowych

Hmm… Ostatnio było u Bruna… Wcześniej u Dominika, a u Zdzicha za tydzień… Cholera, czyli rzeczywiście wypada teraz moja kolej na zorganizowanie imprezy. Tylko co tu zrobić? Monopoly nam zbrzydło, bo Aga ciągle podbiera kasę z banku jak nikt nie widzi. Poker raczej też odpada, ze względu na uzależnienie od hazardu Filipa, a oglądania filmu nawet nie biorę pod uwagę – kłótnie o wybór filmu z Aśką przyprawiają mnie o coraz większe zakola. I tak pewnie się skończy na tym, że wszyscy będą siedzieć w swoich telefonach. Jeśli macie podobne problemy, odpowiedź jest prosta – PlayLink od Sony PlayStation.

Nie oszukujmy się. Ósma generacja konsol tak na dobrą sprawę rozkręciła się dopiero w zeszłym roku, uprzednio zalewając nas remasterami wątpliwej jakości. Wysyp odgrzewanych kotletów w zasadzie się nie zmienił, ale dostajemy też (w końcu) nowe, oryginalne pomysły. Jak na PS4 brakowało jakiejś dobrej, imprezowej gry, która zebrała by przed konsolą grupę znajomych, tak teraz, dzięki PlayLink, stan rzeczy uległ znacznej poprawie. PlayLink to ogólna nazwa dość łatwych produkcji, które mają przyciągnąć przed PlayStation nie tylko graczy szukających gier imprezowych, ale także tych, którzy z grami na co dzień do czynienia nie mają. Poza konsolą i telewizorem, do zabawy wystarczy jedynie urządzenie przenośne w postaci telefonu lub tabletu – ot, cała filozofia, wykluczająca uciążliwy przymus posiadania kilku padów.

Zobacz również: Wiedza to Potęga, Ukryty Plan, SingStar Celebration – recenzja nowych gier PlayLink

Zaletą jest tu łatwe sterowanie, związane z ograniczeniem się do ekranu dotykowego naszego mobilnego urządzenia. Udogodnienie to na pewno ucieszy stricte causalowych graczy – ciocię, która zawsze marzyła o wzięciu udziału w teleturnieju jak Wiedza To Potęga czy młodsze rodzeństwo, niekoniecznie zaznajomione z kontrolerem PS4, ale chcące pograć w słodkie, naparzające się zwierzaczki z Frantics. To, w połączeniu z nieskomplikowanymi zasadami gier PlayLink, rzeczywiście, wpisuje się w ideę promującą ten typ gier – uniwersalizm i przystępność dosłownie dla każdego.

Zobacz również: To jesteś ty! – recenzja gry. Sony wskrzesza gry imprezowe!

Na chwilę obecną, PlayStation oferuje sześć tytułów dedykowanych usłudze PlayLink, a każdy zapewnia nieco inną formę rozrywki. Większość z nich skupia się na czystej rywalizacji, ale dwie produkcje można zaliczyć do interaktywnych filmów. Planet of the Apes: Last Frontier, dziejące się w uniwersum Planety Małp Matta Reevesa oraz Hidden Agenda twórców Until Dawn, skupiają się przede wszystkim na aspekcie fabularnym, to też ich głównym zadaniem jest zaangażowanie grających w przedstawioną historię. Z tych dwóch produkcji, o wiele lepiej z tym zadaniem radzi sobie Ukryty Plan, przede wszystkim ze względu na tryb rywalizacji, polegający na oszukiwaniu innych graczy i realizacji postawionych celów, ale także klimat i gatunek, jaki prezentuje. Dyskutowanie ze znajomymi o kolejnych tropach w śledztwie i podejrzeniach co do tożsamości mordercy, przypomina oglądanie thrillera a’la Siedem, tyle że to my mamy częściową kontrolę nad biegiem zdarzeń.

Pozostałe gry z PlayLinka to to, co tygryski lubią najbardziej – rywalizacja w najczystszej postaci. Tu akurat sprawa rozbija się o gusta i guściki, bo wszystkie cztery gry prezentują zaskakująco wysoki poziom, jednakże moimi faworytami bezapelacyjnie są Wiedza To Potęga Frantics. Ten pierwszy tytuł wydaje się być inspirowany legendarnym Buzzem (na którego zapowiedź nieustannie czekam, drogie Sony).  Najróżniejsze kategorie, setki pytań, kilka charakterystycznych postaci i jeden, charyzmatyczny prowadzący. Frantics z kolei, skupia się na kilku naprawdę ciekawie zrobionych mini-grach. Owszem, może wygląda dziecinnie, ale mówię wam, graliśmy z czwórką znajomych, średnia wieku około 25 lat, a my płaczemy ze śmiechu z powodu kreskówkowego, uroczego słonika, walącego pałką równie słodkich pieska, świnkę i krokodylka. Ostatnie dwie gry dostępne w ramach PlayLinka to To Jesteś Ty! oraz mający swe początki w erze PS2 SingStar. Nie skłamię was, jeśli powiem, że produkcje te najlepiej wchodzą po alkoholu, kiedy to nie wstydzimy się robienia selfie z głupimi minami czy tak zwanego darcia ryja do mikrofonu w melodię Oops! I Did It Again.

Zobacz również: South Park: The Fractured But Whole – recenzja gry. Jaja z Marvela i DC

Cała inicjatywa PlayLink to dla mnie coś więcej, niż pokazanie, że w gry może grać każdy. W czasach, kiedy przyzwyczailiśmy się do grania po sieci i odeszliśmy od  kanapowych posiedzeń przed konsolą, Sony dokonało czegoś ogromnie ważnego – pozwoliło nieco cofnąć się w czasie i pokazać, ile radości sprawia wspólna gra. Pewnie, jeśli jest się w związku i Twoja dziewczyna sabotuje Ciebie, a nie Twojego przystojnego kolegę we Frantics albo dowiadujesz się, że Twoi znajomi jednomyślnie wybrali Ciebie, jako odpowiedź na pytanie Kto ma największą szansę trafić do więzienia za publiczne obnażanie się To Jesteś Ty!, może to wywołać lekkie spięcia. Wciąż, pomysł Sony mnie w sobie rozkochał. Sam się sobie dziwię, ale tak, niecierpliwie wyczekuję momentu, gdy Sony będzie miało z głowy premiery God of War oraz Detroit i będą mogli skupić się na kolejnych produkcjach spod szyldu PlayLink. Na papierze to proste, casualowe gierki, ale fun, jaki się z nich czerpie razem z paczką przyjaciół, jest wart wszystkich pieniędzy.

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze