Control – recenzja gry. Kultowe studio Remedy powraca

No… Nie do końca. Wcielamy się w Jesse Faden, kobietę poszukującą informacji na temat swej tajemniczej przeszłości. Gdy tylko Jesse znajduje główną siedzibę FBC (Federal Bureau of Control, tajnej agencji rządowej, zajmującej się zjawiskami paranormalnymi), miejsce to zostaje zaatakowane przez paranormalne siły znane jako Syk. Co więcej, obecny dyrektor FBC popełnia samobójstwo, a tajemniczy artefakt wybiera Jesse na jego zastępcę. A to wszystko w odstępie 3-4 minut od rozpoczęcia gry. Zawile? Chaotycznie? Taki właśnie jest scenariusz w Control. Wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko. Ojej, mam być nowym dyrektorem FBC? No dobra, w zasadzie, czemu nie. Cześć, jestem nowym dyrektorem – Ty? No dobra, w sumie, okej, szefowo. Pomysł, aby rzucić gracza w wir wydarzeń i zasypać go akcją, ewentualnie wytłumaczyć pokrótce o co chodzi w jednym dialogu z NPC-em, jest zdecydowanie chybiony.

Zobacz również: Days Gone – recenzja gry. Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie

Przez narzucone tempo ciężko się wczuć tu w opowiadaną historię czy w klimat (swoją drogą, jest momentami naprawdę wyśmienity, dzięki grze świateł i aktorskim wstawkom). Najbardziej poszkodowana wydaje się być jednak nasza więź z protagonistką Control. Przez całą moją przygodę u boku Jesse, właściwie ani razu nie poczułem większych emocji względem bohaterki. Na początku nie wiemy o niej praktycznie nic, a gdy wraz z kolejnymi misjami dowiadujemy się szczątkowych informacji o jej przeszłości, nie robią one żadnej różnicy. Zapytacie – no to może chociaż finał tej historii wynagradza narzucone przez twórców tempo? Zdecydowanie nie…

Control

Wynagradza za to kupa innych rzeczy z systemem walki na czele. W Control gracz dostaje do dyspozycji tak zwany Service Weapon a także różne, paranormalne umiejętności. Najbardziej popularną bez wątpienia będzie telekineza. Miotanie w przeciwników krzesłami, tablicami, gruzem czy ciałami zabitych adwersarzy da każdemu kupę radochy i okaże się przy tym najskuteczniejszą taktyką w walce. Wraz z postępem w grze, będziemy odblokowywać kolejne umiejętności – osłonę, hipnozę, a także lewitację, by następnie móc ulepszać je w drzewkach rozwoju. Podobnie sprawa ma się z naszą bronią palną. Ma on dostępne cztery tryby. Klasyczny pistolet, shotgun, coś na kształt uzi i tryb nadający się do przebijania pancerza przeciwników. Każdy z trybów ma swoje ulepszenia, dzięki którym Jessie będzie mogła szybciej strzelać czy zadawać więcej obrażeń. Również nasza bohaterka dostaje wzmocnienia, poprawiające pasek zdrowia czy regenerację energii kinetycznej. Warto zaznaczyć, iż nie jest tego zbyt dużo.

Zobacz również: Death Stranding – recenzja gry. Ciężkie życie kuriera…

Przeciwnicy nie stanowią żadnego wyzwania, a gra właściwie przechodzi się sama. Sporo w niej backtrackingu, wszakże akcja ma miejsce w rządowym budynku. Oczywiście, budynku mającym kilka paranormalnych wstawek, jednakże wciąż budynku rządowym. Fajny smaczek stanowią znajdźki. Są ich dziesiątki, jeśli nie setki i nadają światu przedstawionemu dużą dozę realizmu i klimatu. Znacznie ciekawiej od głównej osi fabularnej prezentują się misje poboczne. Niektóre zmuszą do zastanowienia się nad łamigłówką, inne do rzeczywistego wysiłku w walce z opcjonalnym bossem. Gdyby misje fabularne były bardziej w tym stylu, gra na pewno by sporo zyskała.

control

Jeśli ktoś spodziewał się, że Control z miejsca stanie się kandydatem do gry roku, to srogo się rozczaruje. To całkiem przyjemny, trzecioosobowy shooter z tajemniczym światem, lecz reżyseria tej gry zdecydowanie zawodzi. O ile błędy techniczne (których jest od groma i ho ho…) zostaną naprawione wraz z pierwszą czy drugą łatką, spokojnie można podnieść ocenę o jedno oczko. W innym wypadku – lepiej się cofnąć do poprzednich produkcji od Remedy.

OCENA: 6/10

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze