Blood & Truth – recenzja gry. Shooter VR na jaki czekaliśmy

Gracze zaopatrzeni w gogle PS VR musieli uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na naprawdę dobry shooter w wirtualnej rzeczywistości. Na szczęście nowa gra od studia SIE London z nawiązką to wynagradza, dając graczom rozrywkę, na jaką czekali. Zapraszam do recenzji Blood & Truth.

Jeśli chcecie poczuć się jak John Wick, nie musicie czekać do premiery najnowszej produkcji CD Projekt Red z udziałem Keanu Reevesa. Wystarczy, że już teraz założycie gogle PlayStation VR i zagracie w Blood & Truth. Ktoś zaszedł wam za skórę, ale niekoniecznie chcecie od razu do niego strzelać w realu – idealnie trafiliście. Poczujecie się tu jak prawdziwy twardziej, który nie daje sobie w kaszę dmuchać. Ale po kolei…

Zobacz również: The Last of Us 2 – recenzja gry bez spoilerów. Nie, ta gra nie jest arcydziełem.

 

Głównym bohaterem Blood & Truth jest Ryan Marks, żołnierz sił specjalnych. Podczas pierwszej misji udajemy się z nim na Bliski Wschód, gdzie musimy odbić zakładnika. Po wszystkim dostajemy informację, że zmarł ojciec Ryana i wracamy do Londynu. Tam po krótkiej rozmowie z rodziną wszystko zaczyna obierać zaskakujący obrót. Na pogrzeb wpada bowiem lokalny mafiozo, który postanawia wykorzystać sytuację i przejąć rodzinny interes Marksów. Rodzina nie zostaje jednak dłużna i postanawia rozpocząć odwet.

W Blood & Truth fabuła, choć do najbardziej odkrywczych nie należy, zdecydowanie spełnia swoją rolę – daje nam motyw do kolejnych eskapad strzeleckich. Nie można też powiedzieć, że nic się tutaj nie dzieje pod tym względem – co to to nie. W ciągu około pięciu godzin zabawy powoli rozgryzamy intrygę związaną mafią, która uwzięła się na rodzinę Marksów. Odkrywamy coraz więcej szczegółów, które wskazują na naprawdę grubą sprawę. Do tego nie obejdzie się tutaj bez ofiar. Zdecydowanie nie można narzekać, zwłaszcza że mamy do czynienia z shooterem, gdzie fabuła często traktowana jest po macoszemu.

Zobacz również: DOOM Eternal – recenzja gry. KREW, ROZPIERDUCHA I HEAVY METAL!

Blood & Truth

Nowa gra od SIE London Studio to przedstawiciel strzelanin VR, gdzie poruszamy się po umownych szynach. Możemy więc przemieszczać się z jednego punktu do innego wyznaczonego miejsca. Mamy jednak czasami możliwość wyboru trasy czy przeskakiwania z jednej odsłony za drugą. Dzięki temu możemy ustawić się w bardziej dogodnej dla nas pozycji strzeleckiej. Gra sama decyduje czy jesteśmy wyprostowani, czy kucamy i się chowamy.

Grę trzeba jednak pochwalić za dopracowany wręcz do perfekcji system – nazwałbym to „dwuręczności”. W Blood & Truth zalecanym kontrolerem jest PS Move. To dzięki tym dwóm kontrolerom gra daje najwięcej frajdy, gdyż możemy niezależnie kierować dwiema rękami bohatera. Za sprawą tej dwuręczności dostajemy takie bajery jak przeładowywanie – tu musimy najpierw jedną ręka wyciągnąć magazynek z kabury na klatce piersiowej, a następnie włożyć go do pistoletu, który trzymamy w drugiej ręce. Jest to niesamowicie satysfakcjonujące. Naszą dwuręczność wykorzystujemy też do wspinania czy to po ścianie, czy po drabince – tu musimy naprzemiennie chwytać się szczebelków, by wspinać się wyżej. Sterowania tego używamy też przy otwieraniu zamków wytrychami, uzbrajaniu C4 czy przy tak niesamowitych wyczynach jak łapanie rzucanych w nas granatów, gdy w drugiej dłoni mamy broń, i odrzucanie ich do wrogów. Wszystko to jest możliwe dzięki bardzo dokładnemu odczytywaniu naszych ruchów przez grę.

Zobacz również: MediEvil – recenzja gry. Powrót z zaświatów Sir Daniela Fortesque!

Blood & Truth

Blood & Truth to jednak przede wszystkim fantastyczny model strzelania, który nie pozwala nam nudzić się ani przez chwilę. W grze mamy naprawdę potężny wybór broni – od zwykłych pistoletów do szybkostrzelnych karabinów oraz śmiercionośnych shotgunów. Każda różni się sposobem strzelania oraz sterowaniem. Pistolety trzymamy w jednej ręce, więc możemy korzystać z dwóch jednocześnie, zaś większe karabiny da się trzymać oburęcznie, co ułatwia strzelanie. Pistolety odkładamy po akcji do kabur na biodrach – co wykonujemy, kierując broń ku naszym biodrom i naciskając przycisk na PS Move. Duże karabiny odkładamy za to na plecy – tu analogicznie wykonujemy ruch za głowę. Jeśli chodzi o przeładowywanie, to standardowo robimy to, wykorzystując magazynki na klatce piersiowej, które po prostu wkładamy do pistoletów/karabinów. Twórcy dali nam jednak także możliwość przeładowywania sposobem zaczerpniętym z Johna Wicka – na pewno i ty kiedyś marzyłeś, by przeładować jak prawdziwy badass, podrzucając magazynki, które następnie wskakują do podniesionych pistoletów, co nie?

Niezwykle satysfakcjonujące jest także przeładowywanie shotguna, gdzie po załadowaniu naboi, trzeba jeszcze szarpnąć, by zamknęła się komora z nabojami – jakie to jest dobre. Sam model strzelania pozwala wykonywać piękne headshoty i nie nudzi się nawet po zabiciu kilkudziesięciu wrogów w jednej misji. Twórcy starali się też urozmaicać nam strzelanie różnymi atrakcjami podczas misji. Raz wpadamy na imprezę naszych gangsterów, gdzie w rytm muzyki rozwalamy ich głowy, następnie zaś musimy uciekać z walącego się budynku niczym w Szybkich i Wściekłych. Duża frajdę sprawia także ustrzelenie kilku wrogów w trybie slow motion.

Zobacz również: Bloodstained: Ritual of the Night – recenzja gry. Castlevania naszych czasów.

Blood & Truth

Blood & Truth nie skupia się jednak tylko na strzelaniu, co jest miłym zaskoczeniem. Bardzo podobała mi się sekwencja, gdy Ryan z bratem odwiedzają galerię sztuki. Można tam korzystać z interaktywnych wystaw, które dają kilkanaście minut dobre zabawy. Mamy do dyspozycji tworzenie muzyki przy pomocy świecących kul, strzelanie armatkami z farbą czy inne wizualne cuda. W tym miejscu fajnie zawiązuje się też relacja braci. Gra jednak miejscami za dużo wciska niepotrzebnego gadania, które tylko zaburza tempo gry. Blood & Truth prezentuje się dobrze za to pod względem oprawy graficznej, a zwłaszcza jeśli mowa o odwzorowaniu twarzy postaci, które wyglądają bardzo realistycznie.

Warto wspomnieć, że w gra dostępna jest z pełnym polskim dubbingiem. Ten prezentuje się całkiem przyzwoicie, choć na pewno nie wszystkie głosy są idealnie dobrane. Niemniej jednak podczas zabawy wolę mieć dubbing niż rozpraszać się napisami. Na plus zaliczyłbym również dobrze przetłumaczone dialogi oraz kilka smaczków dla Polaków – trudno było się nie uśmiać przy dialogu braci Marks „- Twoja stara nie umie śpiewać! – Ale moja stara to też twoja stara.”. Twórcy gry zaimponowali mi również dbaniem o szczegóły, które budują pozytywne wrażenie. Na przykład znajdujemy e-papieros na półce, możemy go podnieś i zbliżyć do ust, a gdy wykonamy dźwięk wciągania powietrza, papieros zacznie działać, następnie gdy wypuszczamy powietrze, zobaczymy dym. Mały szczegół, ale cieszy.

Zobacz również: The Medium – recenzja gry. Polska szkoła robienia pieniądza

Blood & Truth

Blood & Truth to duży krok ku dobrym grom na PS VR. Gra daje niesamowicie dużo frajdy z grania. Na kilka godzin możemy poczuć się jak prawdziwy agent 007, któremu nie straszna żadna misja. Tytuł został dopracowany do najmniejszych szczegółów. Świetnie sprawcza się tu sterowanie za pomocą PS Move, dzięki którym uzyskano duże poczucie realizmu. Do tego dochodzi ogromna satysfakcja ze strzelania. A sama gra to po prostu jazda bez trzymanki, która zatrzymuje się dopiero na napisach końcowych. Trudno dziś o lepszego shootera na VR.

OCENA: 8/10

Mateusz Chrzczonowski

Nie zna się, ale czasem się wypowie. Najczęściej na tematy gamingowe, bo na graniu i czytaniu o grach spędził większość życia. Nie ukrywa zboczenia w kierunku wszystkiego, co pochodzi w Kraju Kwitnącej Wiśni czy też niezdrowego zauroczenia kinem z różnych zakątków Azji.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze