Biomutant – recenzja gry. Puchata, urocza historia o… postapokalipsie

Gamedev po pandemicznych trudnościach ostatniego czasu zdaje się odżywać. Ospałe tryby tej maszyny zaczynają znów działać na pełnych obrotach, a najlepszym tego dowodem może być tytuł Biomutant. Oto pod koniec maja otrzymujemy grę o puszystych, sympatycznych gryzoniach, które… uzbrojone w miecze, pistolety i umiejętności psioniczne ratują strzępy postapokaliptycznego świata przed ostatecznym kresem wszystkiego!

Biomutant to tytuł, obok którego nie można przejść obojętnie. Z jednej strony wyludniony, postapokaliptyczny świat – gatunek ludzki, nie zauważający swoich autodestrukcyjnych skłonności, doprowadził do głębokiej degradacji środowiska. Z drugiej strony – uroczo a czasem gargantuicznie wyglądające puszyste stwory w wyniku działania mutagenów są teraz jedynymi włodarzami Ziemi. Nie potrzeba wiele czasu, aby okazało się, że nowi władcy Ziemi są bardziej podobni do poprzednich, niż ktokolwiek mógłby sądzić.

fot. screenshot z gry Biomutant

Ale o co chodzi?

Nasz protagonista to dzielny stworek. Życie niejednokrotnie najeżone było dla niego (lub niej) trudnościami, aż w końcu zrozumiał, że kiedy los daje w kość – trzeba mu oddać! Po wielu przejściach wraca do rodzinnych okolic. Nie zastaje jednak beztroskich pejzaży jak za dawnych lat (które zobaczyć możemy w retrospekcjach). Rodzinna kraina nękana jest przez konflikt wielu plemion oraz jeszcze większe niebezpieczeństwo – degradacja środowiska zatruwa Drzewo Życia. Jeśli ono umrze – nic nie będzie już takie samo, a cały świat w końcu wyzionie ducha. I tu pojawia się pytanie – kim jest nasz bohater? Zbawcą czy niszczycielem starego porządku? Nasz bohater może pozwolić na zniszczenie Drzewa lub też próbować je ocalić. W tym celu odnajduje starych znajomych i zawiązuje sojusz z jednym z kilku plemion, aby osiągnąć zamierzony cel.

Cebula ma warstwy, ogry mają warstwy. I gry mają warstwy

Biomutant to propozycja skierowana w dużej mierze dla młodszych graczy. Przyjazna, bezkrwawa stylizacja, pastelowa sceneria i puchaci bohaterowie to czynniki determinujące przyporządkowanie jej to tego właśnie bieguna. Nie znaczy to jednak, że produkcja nie zaciekawi starszych graczy. Jeśliby wgrzebać się w świat przedstawiony nieco głębiej to zauważamy, że porusza on motyw samotności, straty, degradacji środowiska naturalnego oraz destruktywnego i próżnego działania ludzkości, które ostatecznie prowadzą do apokalipsy. Mamy tu więc do czynienia z obecnością dwóch warstw przeznaczonych dla dwóch grup odbiorców – beztroski akcyjniak z gryzoniami w roli głównej dla młodszych oraz gra o postapokaliptycznej tematyce dla starszych. Oczywiście nie ma tu tęgich dramatów i emocjonalnych piruetów, ale na pewno warto docenić tę warstwę, która młodszemu odbiorcy może początkowo umknąć.

Zobacz również: Castlevania – recenzja 4. i ostatniego sezonu wspaniałej adaptacji gry

No ale do rzeczy – to przecież akcyjniak, więc najważniejszym pytaniem jest to o rozgrywkę – a ta wygląda bardzo przyjemnie. Nasz waleczny stwór strzela z komiksowym zacięciem z różnorodnej broni, siecze mieczem (lub tłucze młotem… albo gołymi pięściami w stylu King Bruce Lee Karate Mistrz) swoich adwersarzy, a jakby i tego było Wam mało to ma jeszcze wachlarz mocy psionicznych do rozwinięcia, więc ciskanie błyskawicami czy kulami ognia to raczej chleb powszedni. Całości dopełniają szerokie możliwości kustomizacji wyglądu i wyposażenia, a moduł craftingu w grze jest naprawdę różnorodny i sprawia mnóstwo frajdy. Kilka linijek wyżej wspomniałem o młotach i mieczach, ale wytwarzać można tak naprawdę każdy element ekwipunku, jeśli znalazło się odpowiednie materiały. Ponadto już stworzony pancerz i broń możemy dodatkowo modernizować! To daje graczowi cały ogrom możliwych kombinacji, a rozwój postaci jest dokładnie taki, jakiego sobie życzymy. Nasz gust i kaprys nie muszą iść na kompromisy z niczym innym!

fot. screenshot z gry Biomutant

Grafika jest… po prostu dobra. Nie sposób opisać tego inaczej – jest poprawna, odpowiada kompozycji i klimatowi świata przedstawionego. Wydajnością i dokładnością odpowiada należycie swoim czasom. Nie ma nic, co zaparłoby dech w piersiach, ale nie ma też żadnego fałszu, który zwracałby na siebie uwagę. W kwestii udźwiękowienia – na pochwałę zasługuje polska lokalizacja. Narratorem w polskiej wersji językowej został Aleksander Wysocki – weteran polskiego dubbingu, tak samo filmów i seriali animowanych jak i gier (Wiedźmin 2, Mass Effect, Dragon Age: Początek). Baryton tego świetnego aktora głosowego prowadzi nas przez kolejne etapy przygody. To bez wątpienia wielka zaleta aspektu dźwiękowego produkcji. Jeśli jednak chodzi o muzykę czy efekty – tutaj również poprawnie, ale bez szału. Po prostu.

Zobacz również: Re: Zero – Starting Life in Another World. The Prophecy of the Throne – recenzja gry

Biomutant to zdecydowanie absorbujący akcyjniak. Wprawdzie potrzeba trochę zmiany perspektywy, żeby złapać wczutkę jako nieco starszy gracz, ale mi – mimo posiadania ćwierćwiecza na karku – grało się na PS4 bardzo przyjemnie i miałem czasem problem, żeby odkleić się od pada. Nasz bohater jest dokładnie taki, jakiego sobie go obmyślimy, a jego styl walki jest tak plastyczny, jak nam się tylko zamarzy. Walki to strzelaniny, machanie mieczem i rzucanie kulami ognia jednocześnie. Czegóż można chcieć więcej!

OCENA: 7,5 / 10

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze