Puste Granice. Ogród Grzeszników #1 – „historyczne arcydzieło”, a jednak szału nie ma

Puste Granice. Ogród Grzeszników to powszechnie znana w kręgach fanów mangi i anime seria light novel. Jej pierwszy tom został uznany za protoplastę japońskiej nowej fantastyki oraz nazwany historycznym arcydziełem… jednak czy rzeczywiście zasługuje na aż takie pochwały? Moim zdaniem – nie bardzo.

Pierwsza część trylogii Puste Granice autorstwa Kinoko Nasu wprowadza czytelnika w fantastyczny, jednak dosyć współczesny świat przedstawiony. W przeciwieństwie do klasycznych fantasy, ta seria nie rozgrywa się w żadnej bazującej na średniowieczu magicznej krainie, tylko w normalnym, japońskim mieście z 1998 roku. I w tymże niepozornym środowisku poznajemy naszą główną bohaterkę – Shiki Ryougi, a wraz z nią jej historię, przyjaciół oraz nadprzyrodzone umiejętności.

Po wypadku samochodowym Shiki utraciła pamięć. W zamian za to jednak zyskała zdolność widzenia śmierci wszystkich istniejących bytów oraz przecinania ich „linii życia”… Czego dowiedziałam się właściwie bardziej z opisu z tyłu okładki, aniżeli samej książki. W tekście niewątpliwie widać jej niesamowite zdolności, aczkolwiek niekoniecznie te wyżej wspomniane. Znacznie bardziej rzucają się w oczy szybkość, zwinność, władanie mieczem, wytrzymałość i nietypowe rozdwojenie jaźni bohaterki, wątek posiadanych przez nią „Mistycznych Oczu Widzenia Śmierci” jest wspominany tak tylko mimochodem.

Zobacz również: Najlepsze horrory w historii

Nie jest to zresztą jedyna rzecz, którą przydałoby się lepiej pokazać czy wyjaśnić. Cała nowelka jest piekielnie wręcz chaotyczna. Narracja zmienia się nieraz kompletnie znienacka, łatwo się pogubić w tym, co dotyczy kogo. Podobnie wyglądają przeskoki czasowe – raz jesteśmy we współczesności, potem nagle przed wypadkiem Shiki, później już znowu po wypadku, ale wciąż przed teraźniejszością… Jest w tym jakaś logika, ale nieraz trudno za nią nadążyć. Czasem ma się wręcz wrażenie, że Puste Granice chcą po prostu być awangardowe w każdym możliwym aspekcie. A zwłaszcza w tym, w którym wcale nie trzeba.

Jedno jednak trzeba tej nowelce przyznać – sama w sobie fabuła jest całkiem niezła. Ma swoje zgrzyty, ale jako całokształt potrafi wciągnąć (oczywiście tylko wtedy, kiedy nie bierze się pod uwagę problemów z formą przekazu, która skutecznie rozprasza). Rozwiązywane przez główną bohaterkę i jej towarzyszy sprawy są dość ciekawe, a antagonistki oryginalne. W tym tomie pokazano dwie, z czego szczególną uwagę poświęcono głównie drugiej. Nie chcę wchodzić w spoilery, jednak pozwolę sobie stwierdzić, że jej wątek jest w miarę przemyślany, dokładnie oraz obszernie rozpisany i wybitnie brutalny.

Zobacz również: Poranek Ściętych Głów, tom 1 – recenzja mangi. Klasyka na miarę twórczości Tezuki i Kurosawy?

Ano właśnie, to też warto zaznaczyć – Puste Granice są bardzo brutalne. Miejscami wręcz obrzydliwe, zwłaszcza dla wrażliwego czytelnika. Mnóstwo tutaj przemocy, w tym też tej seksualnej. Krew leje się strumieniami, a prawie wszystkie mordy są wyjątkowo szczegółowo opisywane. Jeśli ktoś ma problem z treściami typu gore – stanowczo odradzam ten tytuł. Z kolei fani krwistych rozrób mogą przeczytać nowelę nawet i tylko dla tych opisów. Będą mieli czym nacieszyć oczy.

Na osobny akapit, niestety znów negatywny, zasłużyła sobie jeszcze wszechobecna w książce ekspozycja. Niemiłosiernie rzuca się ona w oczy w trakcie rozmów o tematach około okultystycznych. Większość informacji ma formę monologów-ścian tekstu na pół strony, sporadycznie tylko przecinanych jakimś zdaniem opisu czy wtrąceniem innej postaci. Po pewnym czasie już nawet nie próbowałam się w to wczytywać, przelatywałam tylko wzrokiem. Mam nadzieję, że dużo nie straciłam.

Zobacz również: Venom 2, czyli czemu filmy nie muszą być dobre, aby odnieść sukces?

Pustym Granicom nie można odmówić ich kolosalnego wpływu na literaturę japońską. Bądź co bądź faktycznie zapoczątkowały nowy, popularny do tej pory nurt książkowy. Są całkiem niezłe, aczkolwiek nazywanie ich arcydziełem to jednak moim zdaniem lekka przesada. Owszem, pomysł na fabułę jest ciekawy, jednak samo wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Ilu ludzi, tyle opinii, ale dla mnie pierwszy tom nie był nawet na tyle dobry, żeby zachęcić mnie do sięgnięcia po dalsze, a co dopiero żeby mówić o nim w takich superlatywach. Trochę się zawiodłam…


Okładka Puste Granice. Ogród Grzeszników tom 1

Autor: Kinoko Nasu
Przekład: Anna Piechowiak
Wydawnictwo: Kotori
Liczba stron: 224
Cena okładkowa: 29,90 zł
Oprawa: miękka
Data premiery: 26 kwietnia 2017 roku

ŚLEDŹ NAS NA IG

Grafika główna: grafika promocyjna serii filmów Kara no Kyoukai

Plusy

  • Fabuła z potencjałem
  • Ciekawi antagoniści
  • Bardzo obrazowe opisy walk i mordów

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Totalny chaos kompozycyjny
  • Nieciekawie przedstawiona ekspozycja
  • Mało ilustracji jak na LN
Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Zdecydowanie lepiej obejrzeć anime, bo tam każdy film trzyma przynajmniej dobry poziom, a 5 i 7 to według mnie rzeczywiście takie małe arcydzieła. Historia w anime jest znacznie lepiej rozplanowana i oprócz ciekawego pomysłu mamy jeszcze cudną oprawę audiowizualną. Nie ma co się zrażać tą light novelką, bo to pierwszy twór tego autora, który btw potem zapoczątkował jeszcze serię Fate, dziś już tak mocno rozrośniętą.