Strażnicy Galaktyki – recenzja gry. To było ciekawe

Poprzednia gra wydana przez Square Enix śmiało może startować w gamingowym odpowiedniku złotej maliny i zgarnąć statuetkę… Dlatego ich kolejną grę kupiłem na premierę. Tak, też czasem powątpiewam w swoją inteligencję…

Strażnicy Galaktyki pierwszy raz zadebiutowali na tegorocznym E3 i przyznam szczerze, że trailer tej gry świata nie zwojował. Nie pokazano wówczas niczego ciekawego, a sam pokaz walki, którym wtedy nas uraczono przywodził na myśl niesławne Marvel’s Avengers. Przez to też wiele osób skreśliło tę grę na starcie, ale czy słusznie?

Zobacz również: Gamedec – recenzja gry. Cyberpunk, na jaki czekałem

Mamy tutaj styczność z całkiem dobrze napisaną historią, licznymi nawiązaniami do uniwersum Marvela oraz dialogami, które sprawiają wrażenie jakby sam James Gunn maczał palce w tej produkcji. Postacie i interakcje między nimi sprawiają, że pomimo braków w innych aspektach, gra się nad wyraz dobrze i niejednokrotnie złapałem się na niekontrolowanym parskaniu śmiechem. Przechodzimy zatem do humoru w tej grze, który jest całkiem niezły. Żarty nie są wymuszane i wychodzą naprawdę naturalnie za sprawą chemii między postaciami. Sama gra jest dostępna w języku angielskim oraz polskim. I ku mojemu zdziwieniu, obie te wersje językowe prezentują się naprawdę dobre. Samo aktorstwo głosowe w obu przypadkach stoi na bardzo wysokim poziomie, jednak żarty, a najbardziej „wulgaryzmy” rzucane przez Rocketa prezentują się dużo lepiej w naszym rodzimym języku.

No ale nie samą historią gra żyje, jest jeszcze kwestia gameplaya, która prezentuje się… No właśnie. Z jednej strony system walki zaimplementowany z Final Fantasy XV prezentuje się naprawdę fajnie i dynamicznie, zwłaszcza po odblokowaniu ostatecznych umiejętności naszych bohaterów. Ale walka może być w pewnym momencie irytująca, ponieważ niezależnie od poziomu trudności, przeciwnicy nie stwarzają wielkiego wyzwania, a sama bitwa zmienia się w grindowanie obrażeń, ponieważ zmiana poziomu wyzwania wpływa tylko na to, jak bardzo przeciwnicy będą wytrzymali. Nieraz złapałem się na tym, że po pierwszej fali przeciwników byłem po prostu zmęczony walką i czasem nawet i poirytowany.

Zobacz również: Eternals – recenzja filmu. It’s a Woke World After All

My jako gracz wcielamy się oczywiście w postać Star-Lorda, a reszta naszej drużyny sterowana jest przez sztuczną inteligencję, która sprawuje się naprawdę nieźle. W przypadku naszej drużyny, jak i naszych przeciwników nie doświadczymy sytuacji, w której którekolwiek z nich miałoby stać w miejscu i czekać na ataki ze strony przeciwnika, zostawiając całą walkę na naszej głowie. Postacie aktywnie biorą udział w bitwach, a w przypadku naszej drużyny pozwalają nam kierować swoimi umiejętnościami, które pozwalają nam kontrolować pole w przypadku Groota lub po prostu zadawać bardzo szybko i bardzo dużo obrażeń ważniejszym celom jak w przypadku Gamory czy Draxa.

Do dyspozycji mamy również drużynowe wykończenia i zbiórki. Te pierwsze możemy uruchomić po wciśnięciu odpowiedniego połączenia przycisków wyświetlanego nad głowami przeciwników. Wynagrodzi nas to krótką sekwencją, w której całą ekipą strażników wspólnie wykańcza przeciwnika. Jeśli chodzi o zbiórki, to cała idea wydaje się być absurdalna, ale tylko w teorii. W praktyce dostajemy krótką sekwencję rozmowy między strażnikami, w której musimy dobrać odpowiednie słowa, aby zagrzać ich do walki. Wynagrodzi nas to niesamowitym bonusem do obrażeń naszej drużyny oraz pozwoli nam na wielokrotne wykonanie ostatecznych ataków, a także uraczy nas jedną z wielu kultowych piosenek, w rytm której niesamowicie dobrze strzela się do przeciwników.

Zobacz również: Dead by Daylight ssie, ale wielu w to gra, bo nie ma wyboru

Dodatkowo naszych strażników możemy wzmacniać dzięki odblokowywaniu kolejnych umiejętności za punkty, które zdobywamy przechodząc kampanię. I chociaż dodatkowe umiejętności ułatwiają nam czyszczenie fal przeciwników to tak naprawdę w chwili, kiedy odblokujemy umiejętności ostateczne – reszta naszych umiejętności przestaje mieć jakiejkolwiek znaczenie. To wszystko za sprawą kolosalnych obrażeń, które w połączeniu z elektrycznymi pociskami Star-Lorda pozwalającymi nam unieruchamiać całe grupy przeciwników sprawiają, że każda inna taktyka wypada blado.

Jak już wspomniałem, postać Star-Lorda może razem z postępami fabuły odblokować różne rodzaje pocisków. Mowa tu o czterech rodzajach amunicji. Lodowa – pozwalająca zamrażać wrogów, elektryczna – pozwalająca unieruchamiać całe grupy napastników, grawitacyjna – pozwalająca przyciągać do siebie przeciwników oraz pociski magmy – zadające kolosalne obrażenia.

Zobacz również: Marvel’s Spider-Man – recenzja gry. Takie gry to ja lubię!

Jeśli chodzi o samą długość gry Strażnicy Galaktyki, to mówimy o około dwudziestu godzinach rozłożonych na 16 rozdziałów pełnych epickiej akcji. I nawet mimo swojej liniowości, gra może spodobać się graczom z syndromem zbieracza, ponieważ zostały w niej umieszczone znajdźki w postaci alternatywnych strojów dla naszej drużyny będące nie lada wyzwaniem do odnalezienia.

Grę obecnie można ograć na niemal wszystkich sprzętach – od PC-ta, poprzez PlayStation 4 i 5, na Xboxach One i Series kończąc. W przypadku nowej generacji konsol – wyłączając oczywiście Xboxa Series S – udostępnione zostały nam dwa tryby graficzne. Mowa o trybach jakości i wydajności. Mówiąc o  tym pierwszym możemy liczyć na rozgrywkę w rozdzielczości 4k, stałych trzydziestu klatkach oraz większą ilością detali. W trybie wydajności dostajemy rozdzielczość 1080p i płynne sześćdziesiąt klatek.

Zobacz również: Spider-Man – Historia Życia – recenzja komiksu. Ta opowieść będzie kultowa

Tyle w teorii, jak oba te tryby sprawują się w praktyce? Jeśli chodzi o tryb wydajności zarówno na nowej konsoli Sony jak i sprzęcie Microsoftu zyskujemy w większości czasu 60 klatek na sekundę. Płynność została okupiona jakością. I nie chodzi tu tylko o rozdzielczość, ale też jakość tekstur i cieni, które momentami mogą wydawać się czasem lekko poszarpane i rozmyte, czego w ogniu niesamowicie dynamicznej walki raczej się nie dopatrzymy. Niestety jednak te mankamenty bardzo często wychodzą podczas cutscenek w postaci chamskiego pop upu. Wyskakujące nam przed oczami cienie postaci czy doczytujące się tekstury nie pojawiają się co chwilę, jednak w kontekście tak mocnych spadków animacji potrafią pozostawić za sobą niesmak.

Strażnicy Galaktyki
Foto. Strażnicy galaktyki PS5.

Zdaje się to być czymś na wzór choroby międzygeneracyjnej obawiającej brakami w optymalizacji na nowsze sprzęty jak w przypadku Cyberpunka, który na Xobx Series X nawet dzisiaj potrafi zejść do 45 fpsów. Te teorię może potwierdzić fakt, że w przypadku trybu jakości, który w teorii obciąża konsole dużo bardziej niż okrojony w detale i rozdzielczość tryb jakości, nie uświadczymy żadnych spadków podobnie jak na PS4 Pro czy Xbox One X. W tej opcji możemy liczyć na sztywne 30 klatek trzymających się nawet w najbardziej zażartej, przepełnionej wybuchami i animacjami bitwie i to wszystko przy rozdzielczości 4K. Nie uświadczymy tutaj również żadnych tekstur czy cieni wyskakujących nam przed oczami w trakcie cutscenek, a modele postaci prezentują większą ilość detali, jak chociażby Rocket, który wygląda niczym żywcem wyciągnięty z filmów. Jeśli gracie na konsolach nowej generacji to zdecydowanie polecam ograć ten tytuł w trybie jakości.

Podsumowując, Strażnicy Galaktyki to gra, po której nikt wiele się nie spodziewał. I chociaż nie brakuje jej wad, to mimo wszystko pozostanie ona jednym z najmilszych zaskoczeń tego roku. Niesamowity klimat rodem z filmów Jamesa Gunna, genialna oprawa wizualna i jeszcze lepsza mimika twarzy postaci, epicka fabuła oraz humor sprawiają, że mimo swoich wad, Strażnicy Galaktyki mogą śmiało stać się grą tego roku.

Plusy

  • Bardzo fajna, epicka fabuła
  • Świetna oprawa graficzna
  • Dobry humor i równie dobre dialogi między postaciami

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Słaba optymalizacja pod kątem nowych konsol
  • System walki, który potrafi być męczący
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze