W pięknych czasach przyszło nam żyć. Marvel obecnie wydaje kilka naprawdę dobrych serii, a większość z nich ma również premierę w naszym kraju. A w tych historiach Spider-Man został mimowolnie uwikłany w gorący bromance z jednym ze swoich złoczyńców, Venom przeżywa swoją własną telenowele rodem z Wenezueli, a Hulk został nieśmiertelny…
Tak jak absurdalnie te streszczenia czołowych tytułów Marvel Fresh brzmią, tak dobre i godne polecenia są. Miałem okazję przekonać się o tym sam podczas czytania pierwszego tomu opowieści Nieśmiertelny Hulk wydawanego na nasz rodzimy rynek przez Egmont. Za rysunki w tym komiksie odpowiada duet rysowników Joe Benett, który może pochwalić się długim doświadczeniem ilustratorskim oraz Lee Garbett, który swego czasu pracował ekskluzywnie dla konkurencyjnego DC Comics.
Zobacz również: Strażnicy Galaktyki – recenzja gry. To było ciekawe
Jak ta kolaboracja wypadła w praktyce? Dostajemy bardzo generyczną dla komiksów oprawę bez większych wodotrysków, która momentami potrafi zaliczyć spadek poniżej pewnej wizualnej normy, aby za chwilę na krótki moment zaprezentować nam bardzo fajną, lekko psychodeliczną kreskę. Nie prezentuje się to brzydko, jednak mając na względzie pewien poziom rysunków, którym rozpieścił mnie Venom czy chociażby The Amazing Spider-Man od Nicka Spencera, pod tym konkretnym względem komiks szału nie robi.
Ale przecież nie samymi ilustracjami komiksy stoją, jest jeszcze historia, za którą odpowiada Al Ewing, który może pochwalić się dwiema nominacjami do nagrody Eisnera za omawianą przeze mnie serię. Nie ukrywam, że nigdy nie byłem fanem postaci Hulka. Nie przepadałem za zielonym Goliatem głównie ze względu na to, że na tle innych zdawał mi się dość płytką postacią sprowadzoną jedynie do bycia kawałkiem mięsa używanym na potrzeby fabuły, kiedy trzeba obić kogoś złego.
Zobacz również: Spider-Man – Historia Życia – recenzja komiksu. Ta opowieść będzie kultowa
Na szczęście prócz kreskówki The Incredibile Hulk z 1996 i komiksu Planeta Hulka powstała kolejna historia próbująca nadać więcej głębi zielonemu gigantowi. A przynajmniej tak zapowiada pierwszy tom historii o nieśmiertelnym Goliacie. Pierwsze wydanie pokazuje nam dziesięć zeszytów, które skupiają się na próbie pokazania punktu widzenia ludzkiej części zielonego osiłka.
Al Ewing już od pierwszych stron historii stara się skupić na nieco bardziej dramatycznej stronie Doktora Bannera, a sama historia zaczyna się w chwili, kiedy żywot Bruce’a dobiega końca na łamach stron Drugiej Wojny Domowej. O samym absurdzie tego wydarzenia można napisać całą masę osobnych artykułów, ale na szczęście dało to podwaliny pod ciekawą próbę przedstawienia umysłu Hulka. Jak się dowiadujemy, Bruce Banner praktycznie od momentu kiedy przetrwał promieniowanie gamma został naznaczony czymś, co określane jest jako zielone wrota. O samych wrotach nie wiemy póki co zbyt wiele prócz tego, że stanowią one swego rodzaju pomost między wymiarami, który za każdym razem pozwala Hulkowi przedostać się do świata żywych.
Narracja historii skupia się na ukazaniu konfliktu między życiem i śmiercią, które ukazane w postaci umysłów Bannera i Hulka. Każda ze stron próbuje pokazać swoją rację drugiej, jednak niezależnie od woli i argumentów Bruce’a przemawiającymi za śmiercią, zawsze wygrywa Hulk. W każdym kolejnym zeszycie coraz bardziej możemy zrozumieć desperację Bannera, która pchnęła go do błagania Hawkeye’a o śmierć podczas wcześnie wspomnianej Drugiej Wojny Domowej. Wszystko to dodatkowo doprawiają sceny oddające klimat delikatnego horroru oraz brutalność, której brakowało od czasów Wielkiej wojny Hulka. Warto również na chwilę wrócić do tematu ilustracji, które niekiedy mimo radykalnego kontrastu jakości między zeszytami, potrafią naprawdę dobrze oddać brutalność niektórych scen.
Zobacz również: David Ayer ujawnia oryginalny wygląd Incubusa w Suicide Squad
Podsumowując, Nieśmiertelny Hulk to kolejny zeszyt z serii Marvel Fresh, który pokazuje, że dom pomysłów Marvela niejako przeżywa swój renesans pod względem świetności wydawanych historii. Nawet jeśli oprawa wizualna może nie powalać to wciąż zapowiada się jako kawałek naprawdę dobrej historii, która podobnie jak Venom ma szansę zredefiniować postrzeganie zielonego Goliata przez czytelników i zaraz obok takich komiksów jak Czerwony syn i Mr. Miracle to rzecz, która musi znaleźć się na półce każdego miłośnika komiksów.