Blacksad, tom 6. Upadek – recenzja komiksu. Wielki powrót sierściucha

Aż 8 lat przyszło nam czekać na kolejny rozdział Blacksad, przygód antropomorficznego kota-detektywa. Co więcej – nie będzie to ostatni rozdział, bo – jak można przeczytać na okładce – tom 6, Upadek, to jedynie część pierwsza. 

Po premierze w 2013 roku piątej odsłony komiksu Blacksad, fani przez sześć lat musieli zadowolić się czytaniem w kółko poprzednich zeszytów. Dopiero w 2019 roku światło dzienne ujrzała gra na podstawie tego kultowego komiksu. Blacksad: Under the Skin to prawdopodobnie… Najbardziej zabugowana gra, w jaką przyszło mi grać. Przynajmniej na premierę, bo w końcu mamy rozkwit technologii i to, co twórcy spierdzielą na premierę, mogą sobie spatchować w późniejszym czasie ku zachwytowi gawiedzi. Ale gra grą, a komiks komiksem – nie wszyscy komiksiarze są graczami i vice versa.

Zobacz również: Sandman, tom 2: Dom lalki – recenzja komiksu. Kto tu jest czyją lalką?

Tak więc w tym roku, za sprawą tomu szóstego, poznaliśmy dalsze losy Blacksada. Takie wiecie, prawilne, w formie komiksowej, a nie zabugowanej przygodówki. Jak więc prezentuje się Upadek? Cóż… Jest tak samo dobry jak poprzednie odsłony. Tylko tyle i aż tyle. Trochę jakbyś po latach otrzymał kolejną część Jamesa Bonda – spodziewacie się akcji i dostajecie akcje. W wypadku Blacksada oczekuje się czarnego kryminału z antropomorficznymi zwierzętami i w tomie szóstym właśnie to dostajemy – czarny kryminał z antropomorficznymi zwierzętami. Komiks pewnego poziomu nie przeskoczy, ale nie przeszkadza mu to w utrzymaniu dotychczasowego, który jest bardzo wysoki.

Zobacz również: Sandman Uniwersum. Hellblazer, tom 1 – recenzja komiksu. To był prawdziwy horror

O czym opowiada Upadek? Blacksad i Weekly lubią bywać na wystawianych pod gołym niebem przedstawieniach szekspirowskich. Spektakli tych nie lubi jednak policja, która na rozkaz notabli miejskich rozpędza widzów. To tylko początek intrygi rozgrywającej się w najwyższych kręgach władzy, ale powiązanej także z mafią, związkami zawodowymi i… światem teatru. Blacksad zostaje wplątany w historię, w której nie brakuje trupów ani najemnych morderców.

blacksad

Komiks ma bardzo brudny i duszny klimat, a przez całym tom przepływa się w zastraszająco szybkim tempie. Zarówno scenariusz jak i kreska stoją na poziomie, do którego przyzwyczaił nas już duet twórców Blacksada. I choć główna intryga rozkręca się dość powoli, jej finał – a właściwie punkt zwrotny, wszakże czeka nas jeszcze druga część Upadku – sprawia, że z wypiekami na twarzy czekam na kontynuację. Jednym z powodów, dlaczego zaliczyłem opad szczeny, odniesienie do wątku z poprzednich tomów. Nie zdradzając jednak za dużo – cieszy mnie kontynuacja tego wątku, bo to był według mnie highlight tej serii i ciekawi mnie, jak twórcy dalej to pociągną.

Wiem, że recenzja raczej z tych krótkich, ale w zasadzie nie ma zbytnio o czym gadać. Blacksad to wspaniały kryminał osadzony w oryginalnym świecie. Tom szósty nakreśla bardzo ciekawe wątki i, być może, przedstawia jak na razie najbardziej poważną historię osadzoną w tym świecie. Dodajcie do tego niską cenę i najwyższą jakość w kwestii jakości scenariusza i rysunków i nie pozostanie wam już nic innego, jak zaopatrzyć się we własny egzemplarz komiksu.

Plusy

  • To wciąż ten sam, genialny kryminał noir
  • Wciągająca fabuła
  • Stosunek ceny do jakość

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Drobnostki dotyczące scenariusza
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze