Avatar: The Last Airbender – długość i ilość odcinków jest już znana

Kto by się kiedyś spodziewał, na jaką skalę rozrośnie się Avatar: The Last Airbender? Z prostej animacji dla dzieci, do dojrzałej historii, budującej własną mitologię. Zostało jednak trzymać kciuki, by Netflix w swojej adaptacji przynajmniej zrobił coś poprawnego. Zanim jednak przyjdzie nam zobaczyć efekty, poznaliśmy pewne szczegóły dotyczące serialu.

Dla tysięcy Avatar: The Last Airbender to nie tylko dobre wspomnienie lat młodzieńczych, ale i marka kultowa. I nie można się temu dziwić. Gdyż to, jak napisane były postacie i mitologia świata zakrawa pod status wybitego. Co prawda Legends of Korra nie zyskało takiego uznania jak poprzednik, to w dalszym ciągu jest świetną produkcją. Netflix postanowił zabrać się za adaptację tej pierwszej serii. Ostatnio przyszło nam poznać parę szczegółów jej dotyczących.

Zobacz również: Wozniacki & Lee, odcinki 1 i 2 – recenzja serialu. Z kamerą u sportowców

Paul Sun-Hyung Lee, odtwórca roli Iroh (czyli swoją drogą jednej z najukochańszych postaci fanów) udzielił wywiadu na łamach programu Handsome Genius Club Radio Show. Postanowił on podzielić się informacjami na temat nadchodzącej produkcji:

Osiem odcinków, po godzinę każdy. Nie mam jednak pojęcia, kiedy (serial przyp. red) zostanie wyemitowany. Moje najlepsze przypuszczenia, najwcześniej, pod koniec tego roku.

Jak widać więc, czeka nas bardzo dużo zabawy przy produkcji. W dodatku odtwórca roli kochanego stryja Zuko podkreślił, że serial ten ma wysoki budżet, co dodatkowo nastraja pozytywnie. Albowiem znaczy to minimum tyle, że Netflix zdaje sobie sprawę z siły marki. Oraz pewnie z tego, że fani zjedzą twórców, jeżeli nie przebiją pewnego poziomu.

Co jednak może niepokoić, przy projekcie nie pracują już Michael Dante DiMartino i Bryan Konietzko, czyli oryginalni twórcy Avatara: Legendy Aanga. Wszystko to dlatego, ponieważ ich wizja serialu w pewnym momencie minęła się z tym, czego oczekiwał Netflix. Czy zatem powitamy zmiany na gorsze? Ciężko stwierdzić. Zostało liczyć, by twór ten nie skończył jak Ostatni Władca Wiatru.

Zobacz również: Peacemaker – recenzja serialu. Hard Rock and Black Ops.

Adrian Hirsch

Miłośnik sztuki i popkultury w jednym. Najpierw ponarzeka na obecny stan Gwiezdnych Wojen, by następnie pokontemplować nad pisaną przez siebie postacią. Pozytywnie nastawiony do świata, choć nie brak mu skłonności do ironizowania rzeczywistości.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Piotr Płażewski

Czemu Netflix chce zmasakrować mojego chłopca Aanga? Przecież to dobry Avatar był, mało pił i dzień dobry zawsze mówił. Nie zrobił nic złego żeby go ekranizować.