Strach się bać – recenzja książki. Kiedy przerażenie staje się marzeniem

Strach się bać to lekko ponad trzystustronicowy leksykon rzeczy wywołujących lęk. Jest to lektura nietuzinkowa i jedyna w swoim rodzaju, zgrabnie upinająca dzieła literackie oraz obrazy w przerażająco spójną całość. Jednak czy jest ona odpowiednim wyborem dla wrażliwego czytelnika? Przekonajmy się.

Leksykon jako publikacja łączy w sobie elementy encyklopedii oraz słownika. Może porządkować wyrażenia, frazy, ciekawostki, a nawet stany i działania. W utworze o nazwie Strach się bać autorstwa Jerzego Bralczyka znajdziemy uporządkowane od A do Z definicje strachu; niepokoju, który nie zawsze widać na pierwszy rzut oka i towarzyszy nam w codziennych czynnościach.

Zobacz również: Doktor Strange w Multiwersum Obłędu – recenzja filmu

Trwoga może objawiać się podczas podłego zachowania innych osób względem nas czy nawet gdy czarny kot przebiegnie nam przez jezdnię podczas podróży do pracy. Nie jest to wcale tak ciężki, patetyczny temat, jak mógłby się wydawać, co ten leksykon doskonale nam pokazuje. Książka zawiera także wyjątkową dozę czarnego humoru przełamującą utarte w kulturze przesądy na temat wiecznego spoczynku. W końcu myśli o śmierci nie zawsze muszą być dołujące, ciemnoszare i pozbawione jakiejkolwiek nadziei na lepsze życie po drugiej stronie. Równie dobrze możemy przekuć je w promyczek nadziei, bowiem nasz żywot dobiegnie końca jedynie na ziemi. Dla niektórych może to brzmieć absurdalnie, jednak dlaczego mielibyśmy dokładać sobie więcej trosk i zmartwień? Mamy ich już przecież wystarczająco.

Strach się bać
Fragment z leksykonu Strach się bać. Empik

Jerzy Bralczyk jako autor jest uważany za jeden z autorytetów w dziedzinie języka polskiego. Nie ma się temu co dziwić – z jego utworów można wycisnąć niezwykle silną esencję erudycji. Pisarz uwielbia tworzyć złożone, obfite w przemyślenia zdania, które jednocześnie wypadają nadzwyczaj naturalnie jak na tę formę wypowiedzi. Strach się bać jest już szóstym leksykonem w dorobku naszego językoznawcy. Doświadczenie w tworzeniu barwnych wizualizacji, które na dodatek stanowią spójną całość z opisywanym tematem, jest widoczne gołym okiem.

Zobacz również: Wiking – recenzja filmu. Sztuka w świecie popkultury

Zgon – na Mazurach jest spora miejscowość o nazwie Zgon, ale jej mieszkańcom to nie przeszkadza – wiedzą, że nazwa wzięła się od zganianego do wodopoju bydła.

Niezwykle podoba mi się również promowanie polskiego dobytku malarskiego w książce. Znajdziemy tutaj obrazy należące do Jana Matejki, Jacek Malczewski oraz Zdzisława Beksińskiego. Ostatni z wymienionych zyskał niezwykłą popularność na przestrzeni ostatnich kilku lat. Jego styl malarski jest ciężki do sprecyzowania nawet przez samych historyków sztuki. Najbliżej jest jednak utożsamiany z autorską wersją surrealizmu lub abstrakcjonizmu. Dzieła takie jak Pełzająca śmierć zawierają w sobie wiele ukrytych metafor. Moglibyśmy patrzeć się w nie godzinami i tylko snuć przemyślenia na temat tego, co autor miał na myśli. Czy jest to wołanie o pomoc w chwili konania z bólu? A może miało sprawić, że przemyślimy swoje zachowanie i pośmiertna kostucha nie zemści się na nas za wszelkie poczynione na ziemi krzywdy? Niezależnie od odpowiedzi, obraz z pewnością wprawi nas w zadumę i niepokój – dokładnie tak jak reszta leksykonu. Z tego też powodu zastosowanie obrazów Beksińskiego w Strach się bać jest jak najbardziej trafne.

Zdzisław Beksiński: AA 72 - Tygodnik Sanocki Zdzisław Beksiński: AA 72
Zdzisław Beksiński, obraz AA 72

Straszydło – coś, co straszy. Jego funkcją jest straszenie. Jak mydło to to, co myje, szydło – to, co szyje, kropidło – to, co kropi, a bydło – to, co jest, tak straszydło jest tym, co straszy. Straszydeł nie traktujemy specjalnie poważnie, właściwie nie boimy się ich. Jeśli coś ma takie przeznaczenie, ma odgrywać taką rolę, to w pewien sposób oswajamy się z tym, i właśnie dlatego przerażenia naszego budzić nie może.

Zobacz również: Zachowaj spokój – recenzja serialu. Polski Coben nie taki zły…

Strach się bać
Fragment z leksykonu Strach się bać. Empik

Jedynym mankamentem, jaki sprawiał mi trudności podczas czytania, jest czcionka. Jej elegancki styl stanowi swego rodzaju kontrast do ciężkiej tematyki poruszanej przez książkę. Jednakże jak dla mnie zbyt często używano kursywy, która zlewała się i ginęła pośród ścian tekstu. Trzeba było przez to wytężać wzrok, a czasem nawet powrócić do dwóch zdań wcześniej, jeśli przez nadmierne skupianie się licznych na pochyłościach straciło się wątek.

Podsumowując, była to naprawdę wartościowa przygoda. Cena książki (wahająca się od pięćdziesięciu do sześćdziesięciu złotych) może i przyprawia niektórych z nas o zawał, jednak jest to opłacalna inwestycja. Gruba, twarda oprawa z wizerunkiem Tańca Śmierci nie powinna się w jakikolwiek sposób uszkodzić, gdybyśmy nieszczęśliwym trafem rzucili książkę ze strachu na podłogę. Jest to prawdziwa gratka dla osób uwielbiających sztukę, filozofię oraz poznawanie świata sacrum i profanum. Strach się bać jest naprawdę strasznie wciągające.

Plusy

  • Zawarcie w leksykonie obrazów polskich malarzy i grafików
  • Intrygujące hasła, które mogą zadziwić swoją klasyfikacją do rzeczy wywołujących lęk

Ocena

9 / 10

Minusy

  • Wybrana czcionka oraz wyrazy pisane kursywą za bardzo zlewają się w zagmatwaną ścianę tekstu
Weronika Sweeleo Zator

Miłośniczka gier na konsole starszej generacji oraz komputerowych tytułów fantasy i RPGów. Po godzinach robiąca cosplaye postaci z popkultury, które wcale nie są tak mobilne jak przedstawiają je twórcy gier. Kofeina i poduszki z nadrukami anime waifu to moi wieczni sprzemierzeńcy („• ᴗ •„)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze