Książęta Demony, tom 1 – recenzja komiksu. Początek kolejnej, kultowej sagi sci-fi?

Dopóki nie zacząłem przygody z komiksami, nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo kocham science-fiction.

Jednym z moich pierwszych komiksów, które przyszło mi czytać w pełni świadomości faktu, iż wchodzę właśnie w kolejne bardzo obszerne (i drogie…) hobby, było W dół, do ziemi. Niesamowicie fascynuje mnie wyobraźnia twórców science-fiction. Światy, które tworzą, obce rasy, a w to wszystko wplątują jeszcze niezwykle przemyślaną, wielowarstwową fabułę. Po Armadzie obawiałem się, że już nic mnie tak nie zachwyci jak świat stworzony przez Bucheta i Morvana. Książęta Demony – w których palce również maczał Morvan – wyprowadziły mnie z tego błędu, choć przyznaję, że podchodzę do tego tytułu z małą dawką ostrożności.

Zobacz również: Amazing Spider-Man Ścigany. Tom 4 – recenzja komiksu. Udane Łowy Kravena?

Wszystko dlatego, że jest to pierwszy tom historii, liczący ledwie 65 stron, a jak nauczyła mnie Armada – pierwsze sceptyczne wrażenie może szybo zastąpić absolutny zachwyt. A potem małe rozczarowanie… Ale do brzegu – o czym właściwie opowiadają Książęta Demony?

Kirth Gersen jest wychowywany przez dziadka, który przysposabia chłopca do misji mściciela. Celem wendety ma być pięciu łotrów znanych jako Książęta Demony. Po latach przygotowań Kirth wyrusza na polowanie. Aby wypełnić zadanie, bohater będzie musiał wykazać się zarówno talentami detektywa, jak i umiejętnościami wojownika.

Książęta Demony

Opis ma kultowy potencjał, jak mawia klasyk. Przyznaję, że wraz z lekturą pierwszego tomu Książąt Demonów, wciągnąłem się w historię i wszystkie idące za nią intrygi. Do gustu przypadł mi niemal od razu główny bohater, Kirth. Trudno zresztą go nie lubić, gdy poznamy już jego przeszłość i motywacje. Wiadomo – temat zemsty zawsze na propsie. Ma on jednak w sobie coś szarmanckiego i zawadiackiego – lubię takie postacie, a Kirth zdecydowanie taki jest. W parze z fabułą, mamy świat przedstawiony, a co za tym idzie ilustracje autorstwa Paolo Traisci. Książęta Demonów niewątpliwie zaliczyłbym do jednych z oryginalniejszych światów sci-fi, z jakimi przyszło mi obcować. Może niektórzy uznają to za minus, ale chyba nawet bardziej niż fabuły, w drugim tomie jestem ciekaw kolejnych niuansów świata wykreowanego przez Vance’a. Traisci natomiast trafia swą kreską idealnie w moje gusta, a ilustrację towarzyszącą historii o narodzinach tytułowych Książąt można określić jedynie słowem niezwykła.

Zobacz również: Diuna – recenzja filmu. Kina nie umrą

Książęta Demony

Warto zaznaczyć, że saga ta jest oparta na serii książek uznanego amerykańskiego pisarza, Jacka Vance’a. Niestety, Demon Princes jak i pozostałych utworów Vance’a na próżno szukać w polskim przekładzie. Może sukces komiksowej interpretacji tego dzieła to zmieni? Czas pokaże.

Jak najbardziej polecam zapoznanie się z Książęta Demony. Książę Gwiazd. Tom 1. Wszystko wskazuje na to, że wraz z kolejnym tomem będziemy śmiało mogli powiedzieć, iż mamy do czynienia z genialną i obfitującą w jakość sagą science-fiction. Dobra cena, dobre wydanie – pozycja obowiązkowa!

Plusy

  • Wspaniała kreska
  • Niezwykle interesujący świat przedstawiony ze wszelkimi swoimi intrygami
  • Głównego bohatera nie da się nie lubić

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Problem większości pierwszych tomów - dużo topornego tłumaczenia historii i świata
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze