Joker nie taki dobry. Ale ważny

Joker miał swoją premierę w drugiej połowie 2019 roku. Zapewne każdy czytelnik pamięta, jak kontrowersyjne było to wydarzenie. Początkowo film miał bardzo pozytywne recenzje (pierwsze pokazy odbyły się na festiwalu w Cannes), jednak z czasem przybywało coraz więcej niezadowolonych głosów. Finalnie dzieło Todda Phillipsa zebrało mieszane opinie (często bardzo skrajne), a kontrowersje zachęciły wiele osób do odwiedzenia kina. Przez to Joker przekroczył granicę miliarda dolarów w światowym Box Office, co jest rekordem dla filmu z kategorią wiekową R.

Recenzje zarówno widzów, jak i krytyków filmowych były najróżniejsze. Joker był na ustach wszystkich naprawdę długo. Jedni cenili go za trafną analizę społeczeństwa i nadawali miano filmu dekady. Inni mieli dość ciągłego podekscytowania produkcją, która ich zdaniem była zdecydowanie przeceniona i co najwyżej średnia. Cóż, ja nie zgadzam się ani z pierwszymi, ani z drugimi. Początkowo byłem zauroczony tym filmem, jednak z czasem to uczucie minęło i nabrałem większego sceptycyzmu. Obecnie uważam, że to dobry film z kilkoma sporymi problemami, jednak bardzo istotny. To ostatnie nabiera większego sensu, gdy spojrzymy, jak wygląda dzisiaj kino o superbohaterach.

Joaquin Phoenix jako Arthur Fleck.

To nie jest diagnoza społeczna


Skoro filmy takie jak Joker są ważne i powinny powstawać, to skąd wspomniany wcześniej sceptycyzm? Odpowiedź na to pytanie leży po części w samej produkcji, jednak dotyczy również pewnej aury, która wokół niej się wytworzyła. Sam film jest dobry (będzie jeszcze o tym później), ale posiada dość poważne wady. Najistotniejszą są problemy z właściwym ukazaniem tematu, który reżyser postanowił nam zaprezentować.

Zobacz również: Najlepsze filmy 2022 roku

Todd Phillips chciał, aby jego Joker był czymś w rodzaju metafory społecznej. Tak przynajmniej wnioskuję z tego, jak prowadzona jest główna historia. Protagonista Arthur Fleck wraz z biegiem fabuły coraz bardziej zatraca się w swoim szaleństwie. Jednak nie dzieje się to z jego winy – największą rolę odgrywa tutaj czynnik zewnętrzny, czyli osławione już najróżniejszymi memami społeczeństwo. Za każdym razem, gdy Arthurowi dzieje się krzywda lub coraz bardziej traci nadzieję, jest to związane z innymi ludźmi. Dokładnie taką narrację przedstawia Phillips w swoim filmie. Jasno przekazuje ona, że ze światem coś jest nie tak.

To jedna z najgorszych scen w filmie.

Ogólnie mówiąc nie mam problemu z tym, że filmy aspirują do diagnozowania społeczeństwa lub próbują opowiedzieć o obecnych problemach ludzi. Szczególnie w kinie komiksowym, które ciągle potrzebuje różnych powiewów świeżości. Jednak Joker jest przykładem, jak tego nie robić. Takie produkcje nie mogą skupiać się tylko na perspektywie jednej postaci (a tutaj właściwie cały czas jesteśmy z Arthurem) oraz, co ważniejsze, powinny być bardziej subtelne. A Phillips zamiast tego przedstawił świat, który jest do bólu przerysowany.

Zobacz również: Titane to film ważny, ale też dziwny

Arthur jest ciągle przez kogoś bity, oszukiwany lub wyśmiewany. Nie ma wokół siebie żadnej osoby, która nie sprawiłaby mu przykrości. Czepiają się go matki dzieci w autobusie, a jego własna okazuje się być chorą psychicznie osobą, która go okłamywała. Psycholog patrzy na niego spod byka, a gdy terapia musi zostać wstrzymana, zostawia protagonistę samego i bez leków, mimo że wydaje się być trudnym pacjentem, któremu potrzebna jest opieka. Do tego dostaje reprymendę w pracy, ponieważ szef woli uwierzyć, że Arthur ukradł afisz, a nie został pobity. Mimo że Fleck ma całe ciało pokryte siniakami.

Pobity Arthur to częsty widok w tym filmie.

Właściwie jest to tylko kilka przykładów tego, jak bardzo przerysowane jest Gotham City. Spokojnie znalazłoby się tego jeszcze więcej. Przez to naprawdę trudno mówić o jakiejkolwiek diagnozie społeczeństwa. Wszystko jest tu ukazane w czarno-białych barwach, brakuje balansu w przedstawianiu świata oraz wprowadzenia innych perspektyw. Film czasami sugeruje, że może to z Arthurem jest coś nie w porządku – na przykład w scenach z sympatyczną sąsiadką. Albo gdy Fleck śmiertelnie poważnie odbiera żart o swoim występie, wypowiadany przez prowadzącego program rozrywkowy, którego praca właśnie na tym polega. Jednak to wszystko tonie w narracji, która za wszelką cenę chce przekazać, że ludzie są źli i swoim postępowaniem nieświadomie tworzą potwora.

Zobacz również: Daredevil – superbohater autentyczny

Takie łopatologiczne ukazanie wydarzeń przyczyniło się do powstania raczej niekorzystnej dla filmu aury. Wielu jego fanów, ale również zwykłych zwolenników uważa, że jest to dzieło wielowymiarowe, a w ich argumentacji często pojawia się przywołana diagnoza społeczeństwa. Tylko że Joker złudnie czymś takim jest. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że faktycznie tak jest. Gdy jednak przyjrzymy się dokładniej, to zauważymy, że film jest zbyt pretensjonalny, aby być tym, do czego próbuje aspirować. Ta pretensjonalność tworzy aurę, która wiele tej produkcji odbiera. Szkoda, bo sama w sobie jest ona naprawdę solidna i broni się bez tej zbędnej otoczki.

Joker
Joker podgrzał nastroje społeczne również w naszym świecie.

Joker to po prostu dobry film


Mimo przywołanych kwestii, które każą mi spojrzeń na Jokera nieco chłodniej, uważam, że jest to dobry film. Mogę nawet powiedzieć, że niektóre rzeczy wypadają w nim rewelacyjnie i świadczą o kunszcie twórców. Spójrzmy chociaż na pojedyncze sceny. Legendarne schody są katorgą dla Arthura na początku filmu po to, aby w zakończeniu mógł je przejść tanecznym krokiem jako Joker. Moim zdecydowanym faworytem jest natomiast taniec w łaźni po morderstwie w pociągu. Kamera powoli podąża za każdym ruchem Flecka, a genialna muzyka powoduje ciarki.

Rola Joaquina Phoenixa została doceniona Oscarem i chyba wszystko zostało już o niej powiedziane. Jednak trudno o niej nie wspomnieć, gdy pisze się o tym filmie. Jest to dla mnie najlepiej zagrany Joker, mimo że jako samą postać wolę tego wykreowanego przez Heatha Ledgera. Phoenix odgrywa tego bohatera bardzo niejednoznacznie – widzimy w nim zarówno skrzywdzonego Arthura oraz psychopatycznego mordercę. Najlepsze sceny wypadają tak dobrze właśnie dzięki temu aktorowi. Ciekawi mnie, jakby prezentowała się postać Jokera (oraz sam film), gdyby reżyserem był ktoś bardziej doświadczony od Phillipsa.

A to najlepsza scena w filmie.

Techniczny poziom Jokera również jest bardzo wysoki. Kadry poszczególnych scen są bardzo ładne, mimo że czasami odtwórcze. Widać tutaj inspirację wczesnymi filmami Martina Scorsese. Jednak zdecydowanie najlepiej w technicznych aspektach wypada muzyka Hildur Guðnadóttir, którą można znać również z serialu Czarnobyl. Znakomite utwory tej kompozytorki są jedną z rzeczy, które trwale zapisały mi się w pamięci po seansie Jokera. Absolutnie je uwielbiam i czasami lubię ponownie odsłuchać.

Zobacz również: Doktor Strange (i Wanda) w mutiwersum nieszczęścia

Sporo złego powiedziałem o świecie przedstawionym i absurdach z nim związanych. Muszę jednak oddać, że tego filmu nie ogląda się źle. Jak mam problem z Gotham City jako odpowiednikiem naszego świata, tak uważam, że ten przerysowany sposób ukazania miasta był dobrym pomysłem. Jestem w stanie uwierzyć, że takie miejsce doprowadziłoby Arthura do całkowitego szaleństwa. Dlatego współgra to z fabułą, która jest właściwie drogą przemiany głównego bohatera. Największym problemem tego świata jest pretensjonalna narracja. Dlatego gdyby historia była nieco lepiej poprowadzona, moja ogólna opinia byłaby cieplejsza.

Joker
Legendarna scena na schodach.

Dlaczego istotny?


Joker zdecydowanie nie jest jednoznacznie złym filmem. Jak wspomniałem – to solidna produkcja z momentami rewelacyjnymi oraz słabymi. Za te drugie winę ponosi Todd Phillips, jednak potrafię w pewnym stopniu zrozumieć, z czego te słabości mogły wynikać. Reżyser wcześniej nie tworzył tego rodzaju filmów – najbardziej znany jest z serii Kac Vegas. W związku z tym znikoma subtelność oraz pojawiająca się często łopatologia mogą wynikać zwyczajnie z braku doświadczenia. Doświadczenia, które Phillips z czasem nabędzie, jeżeli zdecyduje się robić podobne produkcje. Chyba że obierze sobie taki styl, jaki zaprezentował w Jokerze – wtedy raczej nie odnajdę się w jego filmach. Jednak na pewno będą osoby, którym taki sposób opowiadania historii będzie odpowiadał.

Zobacz również: The Suicide Squad – recenzja. Jamesa Gunna punks not dead!

Właśnie styl jest najważniejszą kwestią związaną z tą produkcją. Warto o tym wspominać, nawet jeżeli Joker się komuś bardzo nie podobał. Właściwie to, że komuś ten film nie przypadł do gustu, już dobrze o tej produkcji świadczy. To oznacza, że nie jest to dzieło dla wszystkich – są osoby, do których ono trafia oraz takie, które się od niego odbiją. Takie przyjęcie wśród widowni jest dobrym zjawiskiem i zdecydowanie ciekawiej obserwuje się dyskusje oraz czyta różne opinie na temat Jokera niż w przypadku filmu, który uniwersalnie podoba się większości odbiorców.

Joker
Sceny o takim wydźwięku w filmach na podstawie komiksów prędko nie zobaczymy.

Często odnoszę wrażenie, że produkcje o amerykańskich superbohaterach coraz rzadziej budzą duże emocje (poza okresami premier) i trudno znaleźć powód, aby ponownie je obejrzeć. Spójrzmy na Marvel Studios, które obecnie tworzy najwięcej takich produkcji. W IV fazie wydaje się, że chcą produkować coraz więcej, jednak przy utracie jakości. Mimo że lubię niektóre ich nowe filmy i seriale, np. nowego Doktora Strange’a i Lokiego, to nie da się odmówić im wielu problemów oraz powtarzania schematów. Przez to trudno mi znaleźć wystarczająco silne argumenty, aby znowu poświęcić dwie godziny na seans. A jestem osobą, która filmy z poprzednich faz widziała zazwyczaj kilkukrotnie (nawet te najsłabsze).

Zobacz również: Batman – recenzja filmu. Gacek, którego potrzebowałem

Znacznie ciekawiej na ich tle prezentuje się DC Films, które produkuje mniej niż Marvel Studios, ale ich kontent jest bardziej zróżnicowany. Oni odpowiadają za Jokera, ale też rewelacyjnego Batmana z Pattinsonem, Legion Samobójców Gunna, Aquamana i wiele innych. Nie wszystkie filmy lubię, ale widać wiele różnic między nimi. Słyszałem również wiele dobrego o serialach Amazon Prime. The Boys niestety jeszcze nie nadrobiłem, natomiast Invincible widziałem i jest genialny.

Batman – inna produkcja DC Films, która wyróżnia się na tle pozostałych filmów o superbohaterach.

Jednak Joker na tle pozostałych produkcji o komiksowych superbohaterach jest najbardziej wyrazisty. To film prowadzony inaczej, o zupełnie innym finale i całkowicie różnej tematyce. Nie zapomina się o nim kilka dni po premierze, a kolejne seanse mogą znowu zachęcić do refleksji oraz dyskusji. Wiem to z własnego doświadczenia – gdyby nie ponowne obejrzenie, prawdopodobnie ten tekst by nie powstał. Przypomnę tylko, że moje sceptyczne nastawienie do niego jest aktualne. Staram się jednak spojrzeć na ten film w szerszym kontekście i zestawić go z obecnymi adaptacjami komiksowymi zamiast tylko wspominać o prywatnych odczuciach.

W związku z tym plotki o sequelu w konwencji musicalu z Lady Gagą w roli Harley Queen nastrajają mnie bardzo pozytywnie do tego projektu. Nie byłem zwolennikiem kontynuacji Jokera, bo jest to kompletna historia, jednak jeżeli mają coś robić, to niech robią coś takiego. Chciałbym tylko, żeby Todd Phillips poprawił wadliwe elementy pierwszej części. Aktorsko raczej będzie dobrze, bo trudno mi sobie wyobrazić słabą rolę Phoenixa. Czekam więc i liczę na coraz więcej autorskich filmów o superbohaterach.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze