Glasspop – The Eternal Kingdom Of Self-Delusion – recenzja płyty

Na portalu Popkulturowcy.pl, oprócz recenzji płyt, które elektryzują cały świat, chcemy też podsuwać niszową muzykę, zwłaszcza z naszego podwórka. Oczywiście pod warunkiem, że jest „jakaś”. Na pewno ten warunek spełnia drugi album polskiego zespołu Glasspop The Eternal Kingdom Of Self-Delusion.

Glasspop z pewnością nie ulegają najnowszym trendom i hołdują temu, co znamy od wielu lat. Tak, są trochę retro. Tak, nie jest to do końca gatunek i styl, którego zacni przedstawiciele są na moich regałach z płytami. Ale nie można polemizować z jednym – bohaterowie dzisiejszego tekstu potrafią zarówno pisać piosenki jak i je wykonywać. Oczywiście zaczniemy od tego pierwszego aspektu. Glasspop nawiązuje przede wszystkim do lat 80-tych, czyli artystycznego rocka mocno podszytego elektroniką. Cała płyta jest spójna, jednak ja (może na wyrost, a może nie) doszukuję się tu również innych inspiracji.

Zobacz również: Kwiat Jabłoni i Goście – Wolne Serca – recenzja płyty

Wielu piosenkom nie można odmówić przebojowości i chwytliwych melodii. Choćby rozpoczynający album rewelacyjny Reveloosers, mnie przypominający klimatem pierwszy etap twórczości zespołu Manic Street Preachers. Potencjał na hity w rockowych stacjach mają również m.in. tytułowy The Eternal Kingdom Of Self-Delusion czy Electro Shock Awakers. Same aranżacje też są bardzo bogate. Jak już wspomniałem, góruje tu klawisz (często świetny), ale bardzo podobają mi się tu również motywy gitarowe (najbardziej w Too Many Reasons). Jednak ze słuchania drugiej płyty Glasspop najbardziej zapamiętam wokal Marcina ‘Mavericka’ Kujawy – bardzo charakterystyczny, bardzo mocny i bardzo elastyczny (czasem przypomina mi herosów new-romantic a czasem metalowych wokalistów).

Pozostaje jeszcze kwestia języka. Wielu rodzimych dziennikarzy muzycznych podkreśla, że polskie zespoły muszą śpiewać po polsku. Dla mnie to absolutna bzdura. Każdy może wyrażać swoją twórczość jak chce i to absolutnie nie powinno być żadnym wyznacznikiem. Zwłaszcza, że Panowie z Glasspop czują się w tym angielskim bardzo naturalnie.

Zobacz również: ZZ Top – RAW (‘That Little Ol’ Band From Texas’ Original Soundtrack) – recenzja płyty

I skoro tak jest, to też nie mam dla nich taryfy ulgowej i oceniam dokładnie tak samo jak każdy inny tu album. Fakt, w niektórych momentach, tą swoją monumentalnością (no cóż, taka konwencja), mnie przytłaczają, to ja znalazłem parę rzeczy dla siebie. Co więcej, część utworów naprawdę zostaje w pamięci.

Plusy

  • Jest parę rockowych hitów
  • Wymuskana produkcja
  • Świetny wokal

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Nie wszystkie utwory, zwłaszcza te balladowe, mnie przekonują
  • Chyba jednak mamy tu trochę pułapkę „spójności”, bo utwory zbyt łatwo zlewają mi się w całość…
Przemek Kubajewski

Dyrektor Akademii Menedżerów Muzycznych. Entuzjasta wszystkiego, co składa się na pojęcie 'popkultura'. Zawodowo zajmuje się marketingiem, PRem i sprzedażą w branży muzycznej (i nie tylko). Prywatnie fan gier video, piłki nożnej (głównie angielskiej) i książek o latach 90' (taki z niego boomer). Nie ma jednak na to za dużo czasu, bo przede wszystkim poświęca go swoim dzieciom. Zarówno zawodowo jak i prywatnie słucha dużo muzyki i bardzo lubi dzielić się spostrzeżeniami na jej temat z innymi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze