Zielony Rycerz. Green Knight – recenzja filmu [DVD]

Legenda arturiańska nie jest w Hollywood czymś świętym, o czym może świadczyć długa linia przesadnie zadbanych Robin Hoodów i rewizjonistycznych rock & rollowych epopei o walkach.

Luźna adaptacja XIV-wiecznego poematu Sir Gawain i Zielony Rycerz autorstwa scenarzysty Davida Lowery’ego ma swoje własne wolności. Jednak jego film sprawia wrażenie skąpo nakreślonej zadumy przesiąkniętej logiką snu i olśniewających obrazów. Odwaga i waleczność młodego Gawaina Patela jest zakładana na samym początku – w końcu jest arystokratycznym panem – choć nigdy nie została naprawdę przetestowana. Zamiast tego, bohater spędza większość dni jak średniowieczny człowiek, zadowolony ze swojego wina i swojej kobiety (Alicia Vikander). Ale jest także bratankiem bezdzietnego króla Artura (łagodny Sean Harris, daleki od złowrogiego występu w Mission: Impossible), a także jego domniemanym spadkobiercą.

Zobacz również: Córka – recenzja filmu [DVD]

Opowiedz mi jakąś historię o sobie, abym mógł cię poznać – pyta król na świątecznym bankiecie. Nie mam żadnej do opowiedzenia – wzrusza ramionami Gawain. Do czasu, gdy później tego wieczoru pojawia się okazja na wyzwanie. Jeden cios zadany przed królewskim sądem przeciwko Zielonemu Rycerzowi, obdarzonemu donośnym głosem behemotowi o proporcjach norweskiego boga i skórze jak skamieniały dąb – i obietnica równego ciosu, który zostanie oddany za rok.

Nikt nie wydaje się chętny do chwycenia za miecz, więc wyszczekany Gawain, pragnący odcisnąć jakieś piętno, staje się zabójcą rycerza. Z łatwością wymachuje ostrzem, ale za jaką cenę, gdy minie 12 miesięcy? To, co następuje, jest technicznie rzecz biorąc wyprawą – są tu sprytni złodzieje i bezgłowe panny, zagadki i pokusy, gadające lisy; nawet klan niemych, żałobnych olbrzymów, którzy poruszają się po ziemi bezgłośnie, jak melancholijne kaiju. Sarita Choudhury z Homeland pojawia się jako czujna matka Gawaina, Morgan le Fay, swego rodzaju cicha czarodziejka, a Joel Edgerton jako skruszony, być może złowrogi lord, przy czym świetny Barry Keoghan z Dunkierki wpada na jedną pamiętną scenę jako knujący trickster w łachmanach.

Zobacz również: Elvis – recenzja filmu. Audiowizualna uczta, którą koniecznie trzeba zobaczyć w kinie

Jednak Lowery (A Ghost Story) nie spieszy się z podróżą swojego bohatera. Zielony Rycerz to film pełen naturalnego światła i długich, pełnych napięcia chwil ciszy. To opowieść o honorze, głęboko moralna – nieodgadniona, ale i przejmująca.

Plusy

  • Niesamowity klimat
  • Świetni aktorzy
  • Ciekawa reinterpretacja średniowiecznego poematu

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Czasami się dłuży
Filip Szafran

Fan Batmana. Lubi Popkulturę więc o niej pisze

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze