Książęta Demony, tom 2 – recenzja komiksu. Za rok, może dwa…

No i doczekaliśmy się tomu drugiego serii Książęta Demony. W nowej serii science-fiction od Egmontu upatrywałem kolejnej świetnej space-opery na miarę Armady. Czy po lekturze kolejnej części utwierdziłem się w tym przekonaniu? Emm… Nie wiem?

Drugi tom serii Książęta Demony rusza dokładnie z tego samego miejsca, w którym zakończył się poprzednik. Nasz bohater – Kirth – wraz z przyjaciółką zostali uprowadzeni na rozkaz Malagate’a, jednego z tytułowych Demonów. Jak się szybko okazuje, martwy Kirth jest znacznie bardziej pożądany niż żywy Kirth – no, przynajmniej przez znanego z tomu pierwszego oprycha Malagate’a. Tak też nasz bohater zostaje wyrzucony ze statku, ale – jak można się łatwo domyślić – cudem udaje mu się uratować. Teraz już nie tylko musi odgadnąć ukrytą tożsamość Księcia Demona, ale również uratować swoją niedoszłą randkę z rąk oprawców.

Zobacz również: Książęta Demony, tom 1 – recenzja komiksu. Początek kolejnej, kultowej sagi sci-fi?

Książęta Demony. Malagate Zwany Potworem dotrzymuje kroku pierwszej części tego cyklu. Fabuła dalej wciąga, dostajemy kilka fabularnych twistów, a wszystko okraszone dobrze napisanymi dialogami. Jak wspominałem w recenzji poprzedniego tomu, Demon Princes mają jeden z oryginalniejszych i ciekawszych światów, jakie widziałem w tym gatunku. Dodatkowo, historia Kirtha, czyli zemsta na znacznie silniejszych i potężniejszych Demonach, to już tak kultowy motyw, niemal zawsze dodający historii pikanterii, że och i ach! W połączeniu z rewelacyjnymi rysunkami, dostajemy istny must have dla każdego fana dobrej lektury. Ale, no właśnie…

książęta demony

Miałem w tym miejscu napisać, jak okropnym pomysłem jest wydawanie Książąt Demonów w cieniutkich tomikach. 56 stron za niecałe 6 dyszek, krótka lektura, niedosyt, wybijanie z rytmu historii (4 miesiące przerwy między tomem pierwszym a drugim, toć to skandal!) i tak dalej. Już zaczynałem nawet pisać, jakby to nie było lepiej wydać ten komiks w grubych, zbiorowych tomiszczach. Ale postanowiłem sprawdzić to, czego się obawiałem, a co się niestety ziściło – na tom trzeci przyjdzie nam sporo poczekać. W oryginale, Książę Gwiazd został wydany we wrześniu 2020 roku, zaś jego następca – we wrześniu 2021 roku (4 miesiące nie są już takie złe, co, Rednaczu Wdowik?). Oh, well – chciałem Armady to mam Armadę

Zobacz również: DCeased. Martwa Planeta – recenzja komiksu. Suicidal comeback

Oj, Egmont, Egmont, żeś zrobił takiego smaka i co teraz? Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać z dobry rok na kontynuację, co sprawia, że ja już totalnie nie jestem w stanie ocenić Książąt Demonów w normalny sposób. Cóż mogę rzec – świetnie zapowiadająca się space opera, ale poczekajcie na lekturę tak ze 20 lat, jak ukaże się już więcej tomów, żeby wycisnąć z lektury pełnię satysfakcji.

Plusy

  • Intrygująca fabuła
  • Rewelacyjne rysunki
  • Interesujący bohaterowie

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Długo przyjdzie nam czekać na kolejny rozdział tej sagi...
  • Mankamenty związane z wydawaniem serii w cieniutkich tomikach
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze