Mięcho #1 – recenzja komiksu. Smacznego

Gdy przez przypadek wpadłem na post z kadrami komiksu Mięcho wiedziałem, że to coś dla mnie. Ale czy dla każdego?

Mięcho to pierwszy zeszyt komiksu Rafała „Rafa” Jankowskiego wydany w sierpniu tego roku. Historia skupia się wokół Karola, który od dzieciństwa jest prześladowany przez zamaskowaną postać, zarówno w świecie snu jak i w świecie realnym. Jednak tym razem Karol przestaje odróżniać prawdziwy świat od fikcji snu.

Zobacz również: Nieśmiertelny Hulk, tom 1 – recenzja komiksu. Marvel Fresh w natarciu

Jak pierwszy raz otworzyłem ten komiks, byłem przekonany, że będę czytał o superbohaterze na miarę Deadpool’a. Ale nie. Mięcho to przede wszystkim horror ze sporą ilością gore, który dopiero może rozwinąć się w przyszłych zeszytach w superhero. Karol musi się oswoić z tym, że świat w którym od zawsze towarzyszył mu zakrwawiony psychopata nie jest już tylko światem snu, a przekonuje się o tym dość brutalnie. 

Najciekawszym momentem pierwszego zeszytu bez wątpienia pozostaje pierwsze bezpośrednie spotkanie Karola z Mięchem. Z Ich rozmowy możemy wywnioskować, że to nie jest ich pierwszy raz. Dowiadujemy się tego jak realny dla Karola od zawsze był psychopata z maską na twarzy. Niezwykle intrygujące spotkanie i dialog. Gdy Karol pyta Czego chcesz?, Mięcho odpowiada Więcej… – i, niestety, na więcej, będziemy musieli troszkę poczekać. Mamy jeszcze dużo do zrobienia – z takim zdaniem zostawia nas Mięcho, a odnoszę wrażenie że to zdanie tyczy się właśnie autora. Na końcu dalej nie wiemy o co tu chodzi, wiemy o traumach z dzieciństwa, ale to na pewno nie wszystko co ma nam ta historia do zaoferowania. A to co zostało przedstawione, pozostawia spory niedosyt.

Zobacz również: Najlepsze komiksy z Batmanem

mięchoZbrodnią byłoby nie wspomnieć o stronie wizualnej Mięcha. Momentami mam wrażenie celowego używania przez autora wielu kadrów na jednej stornie, może żeby zapełnić i tak krótki zeszyt. Mamy dwa rodzaje kadrów, a komiks zaczyna kadr czerwony – przedstawiający ból i cierpienie… A przynajmniej tak mi się wydaje. Na zmianę widzimy szarą, brudną, pomarszczoną i ciężką rzeczywistość, dzięki czemu jako czytelnik możemy mieć wrażenie obcowania razem z Karolem w tej rzeczywistości, która dobija bardziej niż ta krwista czerwień.

Te kadry z czerwienią niestety zabierają troszkę grozy. Prawdziwą moc widzimy najbardziej na przykład kiedy babcia Karola je mięso z którego kapie krew, genialnie to współgra z tą brudną szarością. Jak dla mnie za mało razy zostało to wykorzystane. Za to świetnie została wykorzystana mieszanka kadrów czerwonych i szarych. Podczas wspomnianych posiłków z babcią można odczuć łamanie czwartej ściany, ale nie w kierunku czytelnika, a bohatera, załamanie między rzeczywistością a fikcją w jego głowie. Bardzo ciekawy zabieg, który świetnie wpisuje się w fabułę Mięcha.

Zobacz również: Venom, tom 2 – recenzja komiksu. Carnage dołącza do gry!

mięcho

Może to był delikatny wstęp do genezy. Chętnie przeczytałbym zbiór 3-5 zeszytów, bo te 40 stron to maksymalnie 15 minut czytania – i to razem z oglądałem obrazków. Mimo tego, że sporo się dzieje, i tak zostajemy z tym samym co na początku. Czytelnik dostaje zdecydowanie więcej pytań, niż odpowiedzi. Ale czy to źle? Wręcz przeciwnie! Dlatego mój apel do Rafa jest prosty – dawaj więcej Mięcha !

Odpowiadając na pytanie czy Mięcho to komiks dla każdego? Nie, a na pewno nie dla kogoś bez bogatej wyobraźni. Uważam, że autor musi podkręcić tępo żeby rozbudować historie. Wydać kilka zeszytów, wtedy może (a raczej na pewno) znajdzie swoje grono odbiorców. Ja czekam i jaram się samą myślą o kontynuacji. Mam nadzieje, że się mylę i każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie w niedalekiej przyszłości.

Plusy

  • Intrygujący pomysł
  • Klimat!

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Za mało rozwinięta fabuła
Konrad Zet

Aspirujący filmowiec, krytykujący raperów i hobbystycznie robiący krzywdę sobie i kolegom z maty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze