Ania – recenzja filmu. Cała Polska kocha Anię

Ania to niewątpliwie trudny film do oceny. Dokument o tragicznie zmarłej aktorce można nazwać smutnym, ale czy dobrym? To wyższa kwalifikacja, ale postaram się z tym zmierzyć.

Anna Przybylska to niewątpliwie osoba bardzo pozytywnie odbierana w Polsce. Ciężko znaleźć kogoś, kto jej nie lubi. Osobowość, styl bycia czy troska o rodzinę, spowodowały, że Polacy ją uwielbiali. Przyczyniła się do tego popularność telenoweli Złotopolscy, gdzie wcielała się w policjantkę Marylkę. Następnie przez 15 lat swojej kariery grała w produkcjach, które nie były odbierane zbyt pozytywnie, mimo to wciąż wzbudzała spore zainteresowanie. Teraz – wiele lat po jej śmierci – otrzymujemy film Ania, by poznać tytułową bohaterkę.

Zobacz również: Olimp – recenzja spektaklu. Muzyczna ekstaza w antycznym stylu


Wyciskacz łez


To jest najlepsze określenie, jakim mogę nazwać film Ania. Dobór konkretnych materiałów, muzyka, wypowiedzi znanych ludzi – wszystko skrojone tak, by poruszyć widza. Jest to dość tania zagrywka, która się sprawdza. Może gdyby ten film powstał blisko śmierci aktorki, byłoby to bardziej zrozumiałe, jednak 8 lat po czasie nie czuję wysiłku włożonego przez twórców. Wszystkie momenty nagrane są przez męża albo kogoś z rodziny – twórcy tylko je poskładali. Są bardzo emocjonalne sceny, gdy Anna bawi się z dziećmi, albo obrazy relacji z kochającym mężem i wydaje mi się, że w tym tkwi haczyk tego filmu. Poznajemy wgląd w życie osoby publicznej. Cały czas mamy świadomość, że już jej nie ma. Jak mamy się czuć? Przecież Ania była fajna, miła i kochana. To jest chyba clue tego filmu. Rodzina kochała Anię, a teraz przypominają ludziom, dlaczego oni też ją kochali.


Film dla rodziny


Początkowo Ania miał być filmem fabularnym. Rodzina zablokowała ten projekt przez wzgląd na scenariusz, który nie oddawał (ich zdaniem) kim jest Anna. Dlatego wszystko przerodziło się w dokument, który właśnie trafił do kin. Mamy tutaj do czynienia z laurką filmową, którą zrealizował duet Bandurski-Kuczkowski za państwowe pieniądze. Dlatego nie spodziewajmy się poruszenia takich tematów jak przyjaźń z Kubą Wojewódzkim. Rodzina i przyjaciele wypowiadają się o Annie w samych superlatywach, nie pojawiają się żadne słowa krytyki – niby o zmarłych nie powinno się mówić źle, ale wolałbym dowiedzieć się kim była bohaterka, a nie w jaki sposób widziała ją rodzina.

Zobacz również: Lou – recenzja filmu. Dramat rodzinny pod płaszczykiem thrillera


Czy Anna Przybylska zasługuje na film?


Jeżeli spojrzymy na to zagadnienie czysto zawodowo, można powiedzieć, że nie. Anna Przybylska w żadnym filmie nie stworzyła na tyle dobrej postaci, by była teraz doceniana na polu zawodowym. W teorii nagrody nie oddają zawsze tego jak dobrym aktorem się jest, ale jedyne większe nominacje miała na Telekamerach i Złotych Kaczkach. W pierwszych głosują czytelnicy Teletygodnia, dla których Klan potrafi być serialem roku. Do drugiej nominowani byli chyba wszyscy aktorzy, którzy grali w danym roku. Niezbyt to przekonujące, żeby doceniać ją na polu zawodowym.

Zobacz również: Miłość na pierwszą stronę – recenzja filmu. To miała być parodia?

Jednak patrząc z perspektywy, że to historia młodej kobiety chorej na raka, to już jak najbardziej. Ta historia uczy nas, żeby doceniać życie, cieszyć się małymi rzeczami oraz być po prostu pozytywnym. Na Annę Przybylską najlepiej patrzeć jak na celebrytkę, która zajmowała się aktorstwem, a film Ania jest tego najlepszym przykładem. Najwięcej w filmie mówi się o jej charakterze, podejściu do życia, czy jaką energiczną wariatką była. Ról aktorskich się nie wspomina, bo jak to w archiwalnym materiale mówiła sama Anna: Nie przygotowuje się do roli, nie ćwiczę – tylko przychodzę na plan i jestem sobą. Ciężko stworzyć przekonującą postać z takim podejściem.

Anna Przybylska i Anna Dereszowska jako policjantki z Złotopolskich
Anna Przybylska i Anna Dereszowska, grafika promocyjna Złotopolscy

To jest właśnie problem z oceną tego filmu. Można powiedzieć, że jestem nieczuły, ale mnie nie kupił. Osobiście uważam, że nie chciano mówić nic złego o Annie Przybylskiej. Każdy człowiek ma wady, każdy ma swoje demony, każdy ma gorsze dni. Tutaj nie ma ani jednego takiego momentu. Szkoda, że Anna Przybylska nie dostała więcej czasu w życiu, być może wtedy wspominano by ją także na polu zawodowym. Ludzie potrzebują wzoru, a Anna Przybylska okazała się być strzałem w 10. Tłumy w kinach z pewnością przyczynią się do utrzymania tej legendy i pozostaje to uszanować.

Plusy

  • Smutny film
  • Skłania do refleksji

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Film od rodziny
  • Krystaliczna bohaterka
Subskrybuj
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Estera

Była dzis na filmie Ania, naprawdę polecam , naprawdę daje film domyślnia

Adam

Witam Państwa,

cztery lata temu zmarła nagle moja Żona; poznaliśmy się w podstawówce. To była wielka miłość; pierwsza miłość. Mamy dwóch Synów. Byłem wczoraj na filmie. Film to ogromne emocje i wzruszenie. Mija kolejny dzień po seansie; nadal nie mogę dojść do siebie. Myślę, że każdy powinien obejrzeć ten film. To prawdziwa historia o życiu w którym są rzeczy najważniejsze… Z pozdrowieniami Adam

Ajka

Obejrzałam film i jestem pod wielkim wrazeniem, wzrusza, chwyta za serce i daje do myslenia

Łukasz

Możliwe, że jestem zbyt nieczuły, chociaż na nie jednym dramacie potrafię zrozumieć sytuacje bohaterów. Natomiast mam takie samo spostrzeżenie jak recenzent, film głównie dla rodziny, ale to nie oznacza, że film był potrzebny, równie dobrze rodzina mogłaby zachować te nagrania i wypowiedzi osób, które jej znały dla siebie do domowego otworzenia.

Beata

Bardzo trafna ocena mam takie same odczucia i spostrzeżenia