Kącik Azjatycki – Spragnieni miłości. Niebanalna historia zwykłej miłości

Kar Wai Wong to reżyser bez dwóch zdań niebanalny, sięgający po tematy, które stawiają go w czołówce twórców filmowego rzemiosła w ogóle. A choć jego historie nie dzieją się w abstrakcyjnych światach, to właśnie zagnieżdżenie w rzeczywistości czyni go niepowtarzalnym. Spragnieni miłości na długo pozostają w głowie i wręcz nakazują mi, jako jednemu z widzów, po prostu… o nich opowiedzieć.

Sięgając po film stawiający na romans mniej więcej wiesz, czego powinieneś się spodziewać. Widzisz piękną, młodą kobietę, którą namiętność popchnęła w ramiona świetnie zbudowanego faceta o nienagannej twarzy. Najlepiej jeszcze, żeby na drodze ich związku stały przeciwieństwa – rodzice, konwenanse społeczne, spiski osób trzecich itp. Ich nagromadzenie w planach twórców powinno spowodować, że w pewnym momencie filmu, gdy już wszystko zdawało się układać, nastąpi burza, podczas której zakochani zostaną rozdzieleni. Te sceny osobiście nazywam – tutaj złap się teatralnie za czoło – „O nie, o nie, już nigdy nie będą razem”… po czym z reguły są razem.

Zobacz również: Amsterdam – recenzja filmu. Wybór jest ważniejszy niż potrzeba

Ile razy widzieliśmy podobny scenariusz? Jak często romans między dwojgiem ludzi kojarzył Ci się ze schematami, których nie sposób było uniknąć? Zapomnij o wszystkim, co do tej pory o tego typu filmach słyszałeś, gdyż omawiana przeze mnie produkcja za nic ma wytarte schematy! Mało, powiem więcej – polski dystrybutor, nazywając tę produkcję Spragnieni miłości, wielce ów film skrzywdził. Bo powiedzmy sobie szczerze – czy słysząc go pierwszy raz dociera do Ciebie, że to niezwykle rozwinięty film psychologiczny o relacji dwojga nieszczęśliwych w swoich związkach ludzi… czy też raczej kolejna produkcja pokroju tureckich/latynoskich telenoweli, gdzie główny wątek ogranicza się do tego, kto zbił talerz przed obiadkiem i dlaczego prawda dla naszych przygłupich bohaterów wyjdzie na jaw dopiero za osiemdziesiąt odcinków?

fot. Materiał prasowy/ Spragnieni miłości (2000)

Coś innego, nie tylko z racji azjatyckich korzeni!


Nie jest to bynajmniej pierwsza dziwna decyzja polskich dystrybutorów, ale zostawiając ten mylący widzów niesmak, skupmy się na samej produkcji. Jak już wspomniałem, jest to film stawiający przede wszystkim na rozwój relacji dwojga obcych sobie dusz, które połączyły wspólne uczucia. A zaczęło się nie od miłości czy nienawiści, jak to z reguły w tego typu produkcjach bywa, ich połączyło skrywane głęboko w sobie nieszczęście. On jest niedoszłym pisarzem, z każdym dniem coraz trudniej odnajdującym się w swoim związku i życiu zawodowym, ona żoną bogatego biznesmena. Oboje czują się samotni w swoich związkach, a fakt, że kobieta sprowadza się obok mieszkania głównego bohatera – zdaje się stwarzać najlepsze warunki do romansu, odnalezienia ponownego szczęścia i hollywoodzkiego wręcz Happy endu.

Zobacz również: Najlepsze filmy 2022 roku

Jednak życie nie jest takie proste! Jak to zwykle, sytuacja zdaje się dużo bardziej skomplikowana, niż moglibyśmy przypuszczać. Czy rozpieszczana przez męża wiecznie nieobecnego w domu kobieta zdecyduje się zostawić luksus dla nieznanego mężczyzny, który nie ma nic? Czy obecne trwanie w nieszczęściu nie wyda jej się bardziej wygodną opcją? Jakimi osobami w ostatecznym rozrachunku okażą się nasi bohaterowie – romantykami… czy wręcz przeciwnie? Czy rzeczywiście ich znajomość im pomoże… a może raczej zaszkodzi?

Trudno cokolwiek więcej powiedzieć o samej fabule, nie narażając się na niebezpieczne pole spoilerów, ale w tym miejscu rozumiesz zapewne doskonale, że chcę cię do tego filmu przekonać. Jest to świetny dramat psychologiczny, do którego sam romans jest pretekstem. Każdy kadr podkreśla samotność naszych bohaterów, mimo mieszkania w bardzo zaludnionym mieście. Każde ujęcie zdaje się oddzielnym obrazem a aktorstwo stoi na najwyższym poziomie.

Zobacz również: Hellraiser – Cenobici kontra konserwatyzm

fot. Materiał prasowy/ Spragnieni miłości (2000)

Jak niebanalnie napisać o relacji dwojga ludzi?


Miłość między głównymi bohaterami obserwujemy na podstawie rozmów między nimi i, słowo daję, nikt jeszcze nie oddał chemii między ludźmi w tak zdawkowy sposób, bez pocałunków, czułości, a samymi gestami, czy słowami. Ich miłość jest gorliwa i namiętna… jednak zdaje się z drugiej strony chłodna, stonowana, bo przecież nieodpowiednia z racji samej sytuacji!

Jest to ten film, który w większości nie tworzy wartka akcja, ale właśnie dialog między ludźmi. Ciekawa rozmowa, która skrywa gamę emocji. Jak wiemy, Azjaci są z reguły bardziej powściągliwi w ich okazywaniu, co również ma odzwierciedlenie w dziele. Reżyser świetnie oddał stan psychiczny głównych bohaterów, ich rozterki i wątpliwości… a także tę cichą namiętność, która wybija się coraz bardziej z każdą ich następną rozmową.

Zobacz również: Historia Michaela Cimino. Czyli o tym jak (prawie) zabito Hollywood

screen
fot. Materiał prasowy/ Spragnieni miłości (2000)

Jeśli podobało Ci się Kiedy Harry poznał Sally trafiłeś we właściwe miejsce, ale szybko zrozumiesz, dlaczego Spragnieni miłości są dużo dojrzalszą, wartościowszą produkcją stawiającą sobie na cel prześledzenie relacji dwojga nieszczęśliwych ludzi. Nie czuj niechęci z racji obcej kultury, w której zakorzeniona jest ta azjatycka produkcja, gdyż rozterki, które w niej spotkasz, przytrafiają się dziesiątkom ludzi w Twojej okolicy, jeśli nie we własnym otoczeniu. Któż z nas przecież nie był nieszczęśliwy i nie szukał pocieszenia w ludziach?

Decydując się na tę produkcję podczas wieczornego seansu mogę Cię zapewnić, że nie będziesz się nudził, ani tym bardziej męczył się jak podczas kolejnej komedii romantycznej z Karolakiem i białym plakatem, gdzie ktoś – po raz enty! – zapomniał dać aktorom scenariusz!!!

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze