Jesień już u nas, a więc nadszedł czas siedzenia z kocykiem i herbatką przy telewizorze. Czy to film, reality show czy serial, szukamy czegoś, co nam najbardziej odpowiada. Ja osobiście lubię kryminały. Uwielbiam siąść wygodnie na kanapie i oczywiście naraz obejrzeć cały sezon. Zagadka, morderstwo, wydarzenia które trzymają na krańcu fotela aż nie możemy się doczekać co będzie dalej. Miałam przyjemność obejrzeć przedpremierowo cztery pierwsze epizody Scarlett Hill – koreańskiego thrillera z domieszką horroru. I co z tego wyszło?
Fabuła rozpoczyna się w momencie gdy Luu wynajmuje tytułowe Scarlet Hill od podupadłej rodziny Quach. Towarzyszy mu jego narzeczona, Vu oraz jej syn Boo. Tytułowa posiadłość to miejsce, w którym wszystko zdaje się mieć drugie dno, a mieszkańcy skrywają mroczne tajemnice…
Zobacz również: Zaproszenie – recenzja filmu. Z rodziną najlepiej na zdjęciach. A w kinie?
Od pierwszych chwil mamy dosyć mroczny klimat. Atmosfera jest napięta i czujemy, że coś tu jest nie tak. W każdym odcinku wracamy się do przeszłości, twórcy rzucają nam kawałki puzzli aby później dopasować wszystkie elementy do siebie. Celem kryminałów jest angażująca fabuła. Czy to się odnosi do każdej produkcji tego gatunku? No, niestety, nie zawsze. Natomiast w przypadku Scarlet Hill jest taka równa proporcja. Jest ciekawie i momentami faktycznie aż wstrzymujemy oddech, ale nie podczas każdej minuty odcinka.
Jako duży plus muszę tu wspomnieć o obsadzie. Główna bohaterka (Vu) najbardziej wyróżnia się spośród innych postaci. Jest niesamowicie intrygująca, ciekawi nas jej przeszłość, która jest dosyć skomplikowana co jeszcze bardziej nawarstwia fabułę. Niestety, nie lubuje się w produkcjach azjatyckich więc mam większy problem z kojarzeniem nazwisk, ale to nieistotne. Reszta aktorów też świetnie sobie radzi: Cao thái hà, Công Ninh, Hạnh Thúy oraz Lê Quốc Nam.
Produkcję podzieliłabym na dwie części. Z jednej strony twórcy rzucają nam pewne wątki, sceny które mają nas wprowadzić, wtajemniczyć w fabułę. My, jako widzowie dowiadujemy się przed bohaterami o pewnych zdarzeniach. A z drugiej są chwile, w których odkrywamy tajemnice z główną bohaterką. Jest to często używany zabieg w takich produkcjach i jest fajnym sposobem aby trochę urozmaicić czas. Te przeskoki nie są tak gwałtowne i co chwile płynnie przechodzimy przez kolejne wątki.
Zobacz również: DIOX HIFI – Wyższa Wrażliwość – recenzja przedpremierowa
Muszę przyznać, czasami naprawdę jest strasznie. Szczególnie sceny z chorym umysłowo nastolatkiem budują jeszcze większe napięcie i strach, ale aby nie psuć zabawy – nie będę zagłębiać się w szczegóły. Właśnie idealne słowo na opisanie tego uczucia to taki niepokój. Faktycznie czujemy nutkę grozy co świetnie wieńczy muzyka tu towarzysząca.
Zdjęcia do serialu idealnie odpowiadają klimatowi jaki nam towarzyszy przy oglądaniu kolejnych odcinków. Mamy więc mocno jasne ujęcia (rodem z Midsommaru), a także ciemne aż prawie niewidoczne kadry leśne (flashbacki z Gry o tron wracają…).
Nie byłabym sobą gdybym się do czegoś nie przyczepiła. W tym wypadku nie jest tych rzeczy dużo, ale mąż i dziecko Vu – Boo są napisani bardzo sztucznie. Szczególnie Luu, który swoją osoba nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Może dla niektórych to będzie szczegół jednak ja czasami zwracam na to uwagę.
Scarlet Hill zapowiada się jako naprawdę dobry serial, mający pewne wady, ale nie będące tak rażące aby zaniżyć mu drastycznie ocenę. Jest fajnie zrealizowany, zdjęcia oddają klimat grozy, jaka nam towarzyszy przez wszystkie odcinki. Dla maniaków kryminałów polecajka na wieczorek z herbatką lub gorącym kakao.
Produkcja jest dostępna na Canal+.