The Walking Cat. Tom 1 – recenzja mangi. Apokalipsa według kota

Apokalipsę zombie przeorano już w popkulturze wzdłuż i wszerz. Produkcje o tej tematyce można by wymieniać bez końca – Noc Żywych Trupów, Zombieland, Armia Umarłych, The Walking Dead. Ale czy słyszeliście o The WalkingCat? Nie? No to zaraz usłyszycie.

The Walking Cat to trzytomowa manga autorstwa Tomo Kitaoki. Pokazuje ona czytelnikowi historię Yukiego – białego kocura na co dzień żyjącego w świecie pełnym zombie. W tomie pierwszym na drodze zwierzaka staje Jin Yahiro, mężczyzna próbujący odszukać w tym całym chaosie swoją żonę. Podczas poszukiwań podróżnik spontanicznie ratuje Yukiego przed żywymi trupami. Od tamtej pory dwójka przemierza wymarłe miasta wspólnie, dbając o siebie nawzajem.

Zobacz również: Chainsaw Man Buddy Stories – recenzja light novel. Przyjemny zbiór opowiadań

Fabuły jako takiej mamy tutaj dosyć niewiele. Większość mangi to luźno powiązane ze sobą przygody, które Yuki i Jin przeżywają po drodze. Całą resztę zaś stanowią zupełnie już oderwane od głównej linii fabularnej, kilkustronowe dodatki. Czasami te bonusy nie są zbyt dobrze oznakowane, przez co łatwo nie zauważyć, kiedy kończy się właściwy rozdział, a zaczyna materiał dodatkowy. Innymi słowy – totalny chaos, choć po pewnym czasie idzie się przyzwyczaić.

Fot. Strona z pierwszego tomu mangi The Walking Cat

No dobra, ale czy te pseudo one-shoty są warte uwagi? Cóż, i tak, i nie. Z jednej strony klimat jest całkiem przyjemny i można tu znaleźć sporo różnych postapokaliptycznych klisz przerobionych pod kota, co jest w sumie całkiem fajnym pomysłem, ale z drugiej jakoś mało to wszystko angażujące przez ten urywany format. Bohaterów widzimy niemal wyłącznie w biegu, więc nie czuć między nimi żadnej większej chemii. Co za tym idzie, sceny dramatyczne czy czyhające na nich zagrożenia nie działają pod względem emocjonalnym. Patrzysz na to i nie czujesz, że masz przed sobą autentyczną historię, więc wszystko Ci jedno, czy ktoś zginie. Podczas czytania cały czas wiedziałam, że postacie to tylko kukiełki popychane wedle widzi-mi-się autora, a nie osoby (i zwierzęta) z krwi i kości. Oczywiście, w każdym dziele popkultury tak jest. Ale jeśli nie da się o tym zapomnieć i po prostu wciągnąć w historię, to znaczy, że coś nie działa jak należy.

Zobacz również: Uzumaki – poetyka horroru

W kwestii bohaterów też w sumie wiele powiedzieć nie można. Tak jak wspomniałam chwilę temu, niemal cały czas widzimy ich uciekających albo walczących z zombie. Jak więc można się domyślić, The Walking Cat nie pozwala nam po prostu z nimi pobyć i ich lepiej poznać. O Yukim wiemy tyle, że jest kapryśnym, brawurowym bezpańskim kotem dokarmianym przez okolicznych. Z kolei Jih Yahiro… cóż, Jin Yahiro szuka żony. Z ważniejszych informacji to by było na tyle. I jak o tym pierwszym być może dowiemy się jeszcze czegoś ważnego z kolejnych tomów, tak o drugim już na pewno nie. Niestety, kto się kartonem urodził, kartonem zemrze. Oby kocurowi bardziej się poszczęściło.

Fot. Strona z pierwszego tomu mangi The Walking Cat

Wiemy już, że treść mangi wypada tak średnio na jeża. A jak forma? To już zależy, co kto lubi. Moim zdaniem kreska generalnie jest niezła, choć czasem wydaje się trochę niezdarna – szczególnie jeśli chodzi o kocie łapki. Niemniej jednak autor postarał się o jak największą ilość detali i nieźle mu to wyszło. Niektóre kadry są też specjalnie narysowane innym stylem, być może nawet farbami (trudno powiedzieć, kiedy druk jest czarno-biały). Z pewnością nie można oskarżyć pana Kitaoki o lenistwo pod tym względem. Styl rysunku pasuje do ogólnego klimatu mangi i dobrze ukazuje mimikę postaci. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich punktów, oprawę graficzną The Walking Cat policzyłabym na plus.

Zobacz również: Monster – docenione, ale niepopularne arcydzieło

Żeby nie było, to nie tak, że pierwszy tom The Walking Cat jest jakiś tragiczny. Manga stanowi wcale nienajgorszą rozrywkę – zwłaszcza, jeśli komuś nie przeszkadzają klisze, skądinąd całkiem nieźle przekonwertowane na kota. Po prostu spodziewałam się trochę większego efektu łał. The Walking Cat. Tom 1 to komiks poprawny, ale niewiele ponadto. Kupiłam z marszu dwa tomy, więc i tak przeczytam kontynuację, ale gdybym miała tylko pierwszy, to nie wiem, czy zdecydowałabym się na zakup kolejnego. Jest okej, ale w tej cenie można dostać coś lepszego.


The Walking Cat

Autor: Tomo Kitaoka
Tłumaczenie: Amelia Lipko
Wydawca: Waneko
Premiera: 1 sierpnia 2022 r.
Oprawa: miękka z obwolutą
Stron: 165
Cena: 24,99 zł


ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Plusy

  • Szczegółowa grafika
  • Całkiem przyjemny klimat
  • Może się sprawdzić jako niezła rozrywka - o ile się nie ma Bóg wie jakich oczekiwań

Ocena

5.5 / 10

Minusy

  • Fabuły bardziej nie ma niż jest, kolejne rozdziały to raczej pojedyncze sceny z życia zamiast stałego głównego wątku
  • Bardzo papierowe postacie
Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze