Czy This War of Mine to dobra lektura szkolna?

Ale, ale! Trochę sobie ponarzekałam, jednak to w żadnym wypadku nie znaczy, iż nie widzę we wprowadzeniu This War of Mine na listę lektur pozytywów. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie – mogłabym ich wyszukać nawet więcej niż negatywów. Żeby jednak nie psuć proporcji artykułu, postaram się opisać przynajmniej trzy moim zdaniem najważniejsze.


Zaleta #1 – Znacznie ciekawsza od klasycznej forma przekazu


Sztandarowym plusem oraz najpewniej głównym powodem włączenia This War of Mine do kanonu lektur jest oczywiście atrakcyjna dla młodych forma przekazu. Interaktywna, kolorowa i okraszona podkładem muzycznym gierka z pewnością bije na łeb, na szyję kilometrowe opisy bigosu z Pana Tadeusza, jeśli chodzi o wzbudzanie zainteresowania u odbiorcy. Ba – ośmielę się nawet stwierdzić, że niektórzy uczniowie mogą chcieć w nią zagrać z własnej, nieprzymuszonej woli! W porównaniu z, dajmy na to, takim Transatlantykiem, jest to naprawdę niesamowity sukces. Przez to to sama ledwie przebrnęłam, a przecież uwielbiam książki. Ja i Gombrowicz nigdy nie mieliśmy zbyt dobrych relacji…

Zobacz również: The Last of Us Part I rozdrapał stare rany

Prócz przystępnej formy wizualnej, warto też zwrócić uwagę na to, iż gra jest też dość krótka. Przyznaję się, nie policzyłam, ile mnie samej dokładnie ona zajęła. Niemniej jednak przy ponownym przechodzeniu historyjek, kiedy już wiedziałam, co jest pięć, spokojnie mogłam oblecieć cały epizod przy jednym, może ze czterogodzinnym posiedzeniu. Za pierwszym razem naturalnie zajmuje to trochę dłużej, ale myślę, że niedużo. W każdym razie dwa-trzy dni grania po dwie-trzy godzinki na spokojnie wystarczy. To z kolei czyni This War of Mine jedną z najkrótszych lektur szkolnych, zaraz obok dramatów (i za wyłączeniem opowiadań pokroju Kamizelki oczywiście). Krótszy czas potrzebny na zapoznanie się z tekstem kultury ma oczywiście związek z wcześniej wspomnianą już formą. Dzięki temu, iż wszystko mamy pokazane w obrazku, nie musimy marnować życia na czytanie opisów każdej lokacji. This War of Mine oferuje więc ominięcie tego, czego większość dzieciaków nie znosi najbardziej oraz sporą oszczędność czasu.

Fot. Kadr z gry This War of Mine

Zaleta #2 – Niski próg wejścia


Chociaż kwestię technologii poruszyłam już wcześniej w dziale problemowym, to warto zauważyć, iż dla tych, którzy mają jako-takie pojęcie o elektronice, This War of Mine nie powinno być wyzwaniem. Gra jest malutka i ma niskie wymagania, dzięki czemu można ją odpalić na większości – jeśli nie wszystkich – dzisiejszych sprzętach. A kiedy już nam się to uda, powinniśmy szybciutko ogarnąć, jak się w nią gra. Mechanika tytułu od 11 bit studios jest bardzo prosta i nie wymaga nawet używania klawiatury. Wystarczy tylko klikać myszką na przedmioty, z którymi chcemy wejść w interakcję albo miejsca, gdzie postać ma iść. Łatwizna.

Zobacz również: Hobo: Touch Life – recenzja gry

Nie można jednak powiedzieć, że gra jest tak całkowicie banalna w obsłudze. Pewną trudność stanowi chociażby brak jakiegokolwiek samouczka – wszystkiego uczymy się sami. Na stronie Ministerstwa Edukacji wyczytałam, iż ma to podobno na celu jak najlepsze oddanie realiów wojny. Na niej nikt nie mówi ludziom, co mają robić, więc gra też tego nie zrobi. Ma to sens, ale i tak może się okazać upierdliwe. Przyznaję się bez bicia – sama raz się nadziałam. Nie ogarnęłam, że aby przespać noc, muszę sama ręcznie położyć postać do łóżka przed konkretną godziną, przez co Adam padł mi wreszcie z wycieńczenia. Upsik.

Mimo wszystko bez samouczka wciąż całkiem łatwo ogarnąć tę grę. Nawet jeśli raz czy dwa zginie się po kilku dniach, to po maksymalnie godzince (raczej mniej, ale zależy od osoby) ma się już This War of Mine w małym palcu.

Fot. Kadr z gry This War of Mine

Zaleta #3 – Prosta, ale ciekawa fabuła


O tym również nie można zapomnieć. W końcu nawet najlepiej skonstruowana mechanicznie gra bez dobrej fabuły wciąż będzie tylko klikaczem typu „przejść i zapomnieć”. This War of Mine na szczęście wie, co ma do przekazania i potrafi to przedstawić w przystępnej formie. Być może miejscami odrobinę przedramatyzowanej, ale wciąż przystępnej. Zresztą, w kwestiach przesadnego patetyzmu i tak nic nie ma podjazdu do średniowiecza i polskiego romantyzmu…

Zobacz również: Najciekawsze visual novel – co warto polecić nowym graczom

W trybie Stories mamy do wyboru łącznie trzy historie, przy czym każda bierze na tapet trochę inny temat. Wszystkie dotyczą tej samej wojny, ale za to różnych postaci oraz odmiennych wartości. I tak oto możemy dołączyć do Anji ratującej dziedzictwo kulturowe, Malika oraz Edny nadających audycje dla ocalałych lub Adama, w pełni skupionego na uratowaniu własnej rodziny (no, plus Final Cut, ale tam jest tyle kombinacji, że nie będę wymieniać). Każda z opcji stawia przed graczem pewien problem natury moralnej, zaś to, w jaki sposób go rozwiąże, zaważy na życiu kierowanych przezeń postaci. Nie ma tu „dobrego” ani „złego” zakończenia – każdy wybór ma swoje przykre konsekwencje, różni się tylko to, kogo będą one dotyczyć. Wojna to nie bajka, nie da się sprawić, by wszystkie jej ofiary nagle żyły długo i szczęśliwie. Żeby coś zyskać, trzeba też stracić.

Osobiście przeszłam wszystkie trzy z wyżej wymienionych historii, niektóre nawet więcej niż raz. 11 bit studios zgrabnie poradziło sobie z zadaniem, jakie sobie wyznaczyło – niektóre wybory rzeczywiście sprawiły mi spory kłopot. Wiele z nich to tak naprawdę wybieranie mniejszego zła – a, jak prawił Sapkowski, „jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale”. Tyle że, niestety, w życiu nie zawsze można sobie tak po prostu uciec przed decyzją. Brak wyboru to też jakiś wybór. I to zazwyczaj nie najlepszy. This War of Mine zaś doskonale o tym wie i w dosadny sposób uświadamia o tym gracza.

Fot. Materiały promocyjne gry This War of Mine

Podsumowanie


Kończąc mój wywód, odpowiedzmy sobie na pytanie z tytułu. A więc – czy This War of Mine to dobra lektura szkolna? W mojej opinii – jak najbardziej. Choć może sprawiać pewne problemy pod względem organizacyjnym, warto spróbować jakoś je rozwiązać. Gra niesie ważne przesłanie ujęte w bardzo przystępnej dla dzieci i młodzieży formie. Jeśli więc chcemy zainteresować podopiecznych tematem wojennych realiów, sądzę, że This War of Mine będzie jednym ze skuteczniejszych sposobów na osiągnięcie tego. Może i nie trafi tak samo dobrze do wszystkich – wiadomo, każdy człowiek jest inny – ale warto spróbować. A nuż dzięki temu tematyka wojenna przestanie być dla kogoś tylko kolejną partią materiału do wykucia na blachę?

ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Strony: 1 2

Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze