Skalpel – Origins – recenzja płyty

W idealnym świecie premierowy album duetu Skalpel byłby ogromnym świętem i rozpisywałyby się o nim wszystkie media, nie tylko muzyczne. Bo przecież to nasza duma narodowa, z ogromnym dorobkiem i poważaniem poza granicami Polski. Niestety, idealny świat nie istnieje…

Trudno uwierzyć, że Origins to dopiero piąty pełnoprawny album duetu Igor Pudło i Marcin Cichy. Wszak debiutancki krążek, wydany nakładem kultowej brytyjskiej wytwórni Ninja Tune (wydającej tak uznane gwiazdy alternatywnej elektroniki jak m.in. Bonobo, DJ Shadow czy Cinematic Orchestra) w tym roku uzyskał status pełnoletności. Panowie przez ten czas, w oryginalnym projekcie, solo i w innych konfiguracjach, rządzili na scenie muzycznej. Wypracowany styl samplowania archiwów (głównie jazzu z lat 60’ i 70’) na nowoczesną modłę zyskał uznanie krytyków i wysublimowanej społeczności. I to zawsze mi w nich trochę przeszkadzało, bo jak jeszcze dwie pierwsze płyty są przystępne dla przeciętnego fanatyka dobrej muzyki, to kolejne to już kult formy. A wiadomo, nie każdy jest (i chce być) krytykiem muzycznym. Zwłaszcza, że w 2006 roku byłem świadkiem, jak na OFF Festiwalu (jeszcze w Mysłowicach) wykonali niezwykle rapowy, mocno oldschoolowy, ale przede wszystkim cieszący tłumy set. Więc jak się okazuje, można.

Zobacz również: L.U.C. & Rebel Babel Ensemble – Dialog II – recenzja płyty

Origins to kontynuacja ścieżki, jaką obrali przed laty. Zwiastują to takie utwory jak m.in. Connection, Why Not Jungle (z bardzo połamanym beatem w stylu…jungle), Drive, Bass Tent (ależ stylowy!) czy Past and Future. Z drugiej strony, to chyba najbardziej piosenkowy twór Skalpela. Choćby taki Prism z ciepłym, kobiecym wokalem bez problemu mógłby znaleźć się na playliście choćby Chilli Zet. Z kolei taki Fog, swoim ciepłem przypomina to co, robił Smolik na początku swojej twórczości. Jeśli posiadacie w miarę dobre słuchawki, które pozwalają wam choć na chwilę odseparować się od rzeczywistości, to polecam właśnie ich użyć do słuchania Origins – odkryjecie wtedy mnóstwo „smaczków”.

Swoją drogą, jestem świeżo po wizycie na najlepszym, moim zdaniem, polskim festiwalu muzycznym, czyli łódzkim Soundedit, który co roku zwraca uwagę na to, co piękne i nieoczywiste (a także łączy różne światy, nie tylko muzyczne). Co roku, podczas tego wydarzenia, przyznawane są nagrody dla wybitnych muzyków, twórców, producentów, realizatorów w całego świata o jakże sugestywnej nazwie „Człowiek ze złotym uchem”. I tak się złożyło, że podczas ubiegłej edycji to właśnie Skalpel został uhonorowany tym tytułem. Jest się czym szczycić, bo laureatami są też, m.in. Nick Mason (Pink Floyd), Brian Eno, Flood, Roger Glover czy Steve Albini. Bardzo się Panom należało, bez dwóch zdań. A Origins jest bez wątpienia pozycją potwierdzającą ich twórcze zdolności.

Plusy

  • Kompozycje na wysokim poziomie
  • Produkcyjny majstersztyk
  • Zaskoczyli „piosenkami”

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Jednak są trochę więźniami własnej formy…
Przemek Kubajewski

Dyrektor Akademii Menedżerów Muzycznych. Entuzjasta wszystkiego, co składa się na pojęcie 'popkultura'. Zawodowo zajmuje się marketingiem, PRem i sprzedażą w branży muzycznej (i nie tylko). Prywatnie fan gier video, piłki nożnej (głównie angielskiej) i książek o latach 90' (taki z niego boomer). Nie ma jednak na to za dużo czasu, bo przede wszystkim poświęca go swoim dzieciom. Zarówno zawodowo jak i prywatnie słucha dużo muzyki i bardzo lubi dzielić się spostrzeżeniami na jej temat z innymi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze