Najlepsze seriale 2022 roku


Moon Knight

Moon Knight to bezsprzecznie najlepszy serial MCU. Takie produkcje jak WandaVision, czy Falcon and The Winter Soldier zdążyły przyzwyczaić nas już do kiepskich końców. Jednak ta produkcja szczególnie na takowy nie zasługiwała.

Mimo wszystko to wciąż jeden z najodważniejszych tworów w całym uniwersum Marvela. Znakomicie zagrany, bardzo dobrze napisany i po prostu przyjemny. A przede wszystkim stojący na własnych nogach, niepodpierający się o znane postaci i wydarzenia. To nie jest twór budujący świat Marvela. Ta produkcja buduje postacie, rozszerza nasz świat o nowe bóstwa i odcina się od głupich cameo grubą linią. A to przeważyło na tym, że jest to tak dobry serial.


Peacemaker

Peacemaker to hardkorowa rozrywka w stylu Jamesa Gunna. Serial jest naprawdę bardzo dobry, i to chyba wszystko, co można by o nim powiedzieć. John Cena robi niesamowitą robotę jako tytułowy bohater. Nie spodziewałem się, że serialowy spin-off The Suicide Squad będzie aż tak udany. Sam film nie do końca mi się podobał mimo wielu dobrych momentów. Natomiast solowe przygody Peacemakera to totalnie inny kaliber. Ten serial jest dużo lepszy niż obie części The Suicide Squad razem wzięte, a na dobrą sprawę fabuła i założenia są bardzo podobne. Szczerze mówiąc, nie do końca wiem, z czego bierze się jakikolwiek hejt na tą produkcję. To kawał dobrej rozrywki, nie tylko dla fanów komiksowych adaptacji.


All of Us Are Dead

All of Us Are Dead bierze stosunkowo prosty motyw grupki szkolnych dzieciaków, których podczas lekcji zastaje nagły wybuch epidemii zombie. Błyskawicznie rozprzestrzeniająca się choroba zamienia większość uczniów w wściekłe potwory, a garść ocalałych musi walczyć o życie z niegdysiejszymi przyjaciółmi. Nie brzmi przesadnie wyszukanie, prawda? Producenci jednak wjechali w tę historię na pełnej k*rwie (przepraszam za wyrażenie, nie da się tego lepiej ująć) i wycisnęli z pomysłu wszystko, co najlepsze. All of Us Are Dead to absolutny must watch dla każdego fana zombie, ja wieńczę ten genialny serial potężną 9 i umiejscawiam go w zaszczytnym miejscu mojego serca, tuż nad Battle Royale i The Walking Dead.


Reacher

Reacher, który bez żadnego bagażu podróżuje autostopem przez Amerykę, po prostu musi wpakować się w niezłą kabałę, ilekroć wysiądzie z autobusu. Rozwiązywanie napotkanych problemów wychodzi mu jednak sprawnie i mało komu wyszłoby tak dobrze. Bo jak często mawia sam bohater: Ja mam mnóstwo czasu. Sporo tegoż ekranowego miał również Prime, który tym razem zdecydował się na serialową adaptację pierwszej wydanej powieści o tym bohaterze.

Chociaż ile bym nie znajdował w tym serialu głupotek, dziur, czy niedociągnięć, to jest po prostu mocna. Śmiało mogę ją nazwać luźną adaptacją z dobrze dobranymi aktorami, wartką akcją i dobrze poprowadzoną fabułą, która raz zaskakuje, a raz jest do bólu przewidywalna. Reachera polecam zarówno fanom Lee Childa, jak i wielbicielom kryminalnych historii z typem inteligentnych twardzieli na pierwszym planie.


 

Strony: 1 2 3 4

Anna Paczkowska

Fanka dobrych (i niedobrych) seriali, wciągających książek, podcastów i płatków podusiaków (najpierw płatki, potem mleko!). Miłośniczka zwierząt, animacji i kdram. Wieczna nastolatka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze