Kobieta na dachu – recenzja filmu. Joker na emeryturze?

Kobieta na dachu czyli kolejna produkcja Anny Jadowskiej pojawiła się w kinach w ostatni piątek. Ja dowiedziałem się o tym filmie jakoś na tydzień wcześniej. Zaskoczyło mnie, że ktoś stwierdził iż to dzieło nadaje się do dystrybucji poza kinami studyjnymi. Moje zdziwienie wzniosło się na wyżyny gdy uchwycenie choćby jednego seansu okazało się zadaniem trudniejszym niż misja zniszczenia pierścienia w ogniu Góry Przeznaczenia. Szczęśliwie udało mi się obejrzeć ten film w niedzielę. Pytanie czy warte to było tej bieganiny? 

Kobieta na dachu opowiada historię Mirry Napieralskiej zagranej fenomenalnie przez Dorotę Pomykałe. Nasza główna bohaterka to dojrzała kobieta, położna, żona, matka, która codziennie wstaje wcześnie rano, gotuje obiad, robi pranie czasem jednak opuszcza domostwo, aby kupić pokarm dla ryb, albo…napada na bank. Uzbrojona w nóż kuchenny próbuje wyciągnąć z kasy pieniądze. Wezwana zostaje policja, a tytułowa bohaterka ucieka. Z nowymi problemami i niestety bez pieniędzy. Film dobitnie pokazuje współczesne problemy starszych ludzi w Polsce. Niejednokrotnie odczułem dreszcze i poczucie niepokoju gdy sceny z filmu idealnie odzwierciedlały rzeczywistość.

Zobacz również: Piękny poranek – recenzja filmu. Starość nie radość, a młodość nie wieczność...

Jeśli miałbym wyróżnić to czym Kobieta na dachu zrobiła na mnie największe wrażenie byłyby to właśnie częste skojarzenia z rzeczywistością. Jak daleko jest w stanie się posunąć człowiek by przetrwać. Niejednokrotnie obok braków w pudełkach drogich perfum w drogerii uświadczyć można również znaki kradzieży na działach z rzeczami pierwszej potrzeby. Gąbki, waciki, pasty do zębów, żel pod prysznic czy pojedyncza maszynka do golenia. Jak często denerwujemy się czekając w kolejce aż starszy Pan bądź Pani dokona płatności za pomocą portmonetki wypchanej drobnymi. Mało kto zastanawia się nad tym, że to często mogą być jedyne pieniądze tej osoby. Dla której liczy się każdy grosz.

Drugim istotnym tematem poruszonym w nowej produkcji Jadowskiej jest „widoczność”. Główna bohaterka Mirra jest cichą bohaterką, która chce dla wszystkich dobrze i którą życie przypiera do muru. Wpędza się w spiralę długów zapoczątkowaną przez smsy z wróżbami. Gwoździem do trumny zaś były chwilówki. Mąż bohaterki nie okazuje Jej wsparcia, dziwi się jak można wydać takie pieniądze. Wyrazie widać, że nie zajmował się w gospodarstwie domowym finansami. Stanowi to możliwe do zaobserwowania zjawisko w polskich domach. Być może właśnie za sprawą tego jak przyziemna jest to historia tak intensywnie oddziałowuje na widza.

Zobacz również: Kruk. Jak tu ciemno – sezon 3 – recenzja odc. 1-3

Fot. Kobieta na dachu
Fot. Kobieta na dachu

Skąd zatem wspomniane przeze mnie podobieństwo do historii o Jokerze z Joaquinem Phoenixem w roli głównej? Otóż moim zdaniem Kobieta na dachu w wielu momentach przypomina historię o klaunim księciu zbrodni. Mocno osadzona w społeczeństwie opowieść, zepchnięta z krawędzi by stoczyć się w dół poprzez jedno niefortunne wydarzenie. Bohaterka przechodzi przemianę, zaczyna mówić o swoich potrzebach i odkrywa siebie. Nawet ostatnie sceny tych filmów posiadają bliźniacze motywy. Nie sądzę by Joker był dla Anny Jadowskiej inspiracją. Myślę natomiast, że jest to ciekawa obserwacja i analogia. Twór Todda Philipsa „stworzył” bohatera, który stał się inspiracją dla młodych chłopaków utożsamiających się jako sigma male.

Kobieta na dachu z pomocą zarówno reżyserki jak i odtwórczyni głównej roli dało nam cichą bohaterkę osadzoną głęboko w społeczeństwie. Każdy z nas zna taką postać, mija ją spacerując po mieście, stoi obok niej w kolejce w sklepie. Te 97 minut czasu trwania filmu zostawiły mnie z ponurą refleksją. Jeśli zatem jesteście fanami scenariusza wziętymi z życia tak bardzo, jakbyśmy dosłownie oglądali je z perspektywy ulicy ten film jest zdecydowanie dla was.

Plusy

  • Dorota Pomykała zalicza tu życiówkę
  • Film efektywny w wywoływaniu emocji

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Zwiastun zdradza wiele kluczowych momentów filmu, co potem sprawia, że seans się dłuży
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze