Riverside – ID.Entity – recenzja płyty

Trzeci z kolei utwór, Big Tech Brother, to kompozycja znacznie bardziej wpadająca w ucho. Nie można przejść obojętnie już obok samego początku, kiedy to zamiast muzyki czy nawet wokalu słyszymy… monotonny głos tłumaczący zasady odsłuchiwania utworu i związane z nim reguły prawa autorskiego. Jest to zabieg zainspirowany praktyką stosowaną dawniej na płytach promocyjnych, na których zapowiadano, kto wykonuje utwór i do kogo należą prawa jego własności. W dzisiejszych czasach działanie to jest jednak zupełnie niespotykane – tym bardziej zaskakuje twórcze wprowadzenie go w tym właśnie albumie.

Sam utwór nie pozostaje jednak dłużny temu nietypowemu otwarciu i obdarza fanów potęgą gitary i kosmicznym niemal brzmieniem organów Hammonda. Wrażenia słuchowe naprawdę nieziemskie; jeśli ktoś nie odnalazł się piosenkowości w pierwszej kompozycji, ta na pewno go zadowoli. Muzyczna uczta rozkręca się, gdy do gry wchodzi wokal Dudy. Piękny, melodyjny, a w odpowiednich momentach ostry i przenikliwy. Pojawia się także charakterystyczny, przeraźliwy krzyk – z relacji fanów wynika, że od lat bardzo za tym dźwiękiem na płycie tęsknili.

Zobacz również: Najlepsze piosenki motywacyjne

Post-Truth to łącznik między dwiema potężnymi kompozycjami, stojący jednak na własnych nogach i stanowiący zdecydowanie najcięższy akcent na całym krążku. Brzmieniowo zbliżony do klimatów Dream Theater, wyróżnia się zakończeniem – ciszą przerwaną przejmującą melodią klawiszową.

Potem słuchacz zostaje wrzucony w najdłuższą na płycie, ponad trzynastominutową balladę The Place Where I Belong. Duda prowadzi nas przez pejzaż najróżniejszym emocji, zagubienie, rozczarowanie i ekstazę, plastycznie malując krajobrazy serca człowieka żyjącego we współczesnym świecie. Muzycznie jest to uczta z uwagi na piękne gitarowe zagrania, przywodzące na myśl stary, dobry hard rock rodem z lat 70. XX wieku, wsparte znów Hammondami. Choć utwór trwa kilkanaście minut, zakończenie i tak pozostawia w sercu pustkę błagającą o wypełnienie znów tą samą metafizyczną podróżą.

Album kończy się dwiema kompozycjami znanymi już fanom z serwisów streamingowych, gdyż zespół publikował je jako single promujące całe wydawnictwo. Pierwszy w kolejności jest I’m Done With You, czyli ostry kawałek zakrawający o brzmienia czysto progresywne. Po nim następuje Self Aware – klimatyczna mieszanka zespołu Rush i muzyki reggae, obdarzająca słuchacza transowym charakterem.

Nieprzypadkowo ta właśnie kompozycja znalazła się na końcu całego krążka. Po burzach, przez które przeprowadził nas zespół, muzycy chcą podarować nam nadzieję. Pomimo wszystkich problemów, z jakimi dziś się mierzymy, warto wierzyć, że wyjdziemy na prostą. „Po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”, cytując jednego z klasyków polskiej sceny muzycznej. Takie właśnie jest przesłanie całej płyty – choć żyjemy w rzeczywistości trudnej, naznaczonej dogłębną samotnością i społecznymi podziałami, to warto mówić o tych problemach i dążyć do ich rozwiązania. Wtedy nasze starania na pewno zostaną wynagrodzone.

Zobacz również: Jaki będzie 2023 rok w muzyce?

Więc tak, powtórzę się, jest to płyta w każdym calu szczególna. Zaskakuje od pierwszych dźwięków i nie odpuszcza do samego końca. To płyta odważna, bo porusza trudne i niezwykle aktualne problemy rzeczywistości, w jakiej przyszło nam żyć. I wreszcie – to płyta przynosząca nadzieję na lepsze jutro.

Można się zastanawiać, co ta płyta oznacza. Czy jest to jednorazowy „wyskok” zespołu troszkę znudzonego swoją dotychczasową formą? Czy to chwilowa potrzeba odmiany, przed powrotem do dobrze znanych klimatów? A może to trwała zapowiedź zupełnie nowej ery w prężnej karierze Riverside? Otwarcie nowego rozdziału, naznaczonego odwaga i społeczną odpowiedzialnością przyszłych kompozycji?

Na odpowiedzi na te pytania przyjdzie nam jeszcze poczekać. Ile – to się zobaczy. Pozostaje cieszyć się najnowszym albumem trzymać kciuki, że Riverside powróci z nowym materiałem szybciej, niż dopiero za kilka lat.

Plusy

  • Głębokie, prospołeczne przesłanie
  • Energetyczność płyty
  • Zaskakująca zmiana klimatu brzmień

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Szkoda, że nie ma tu więcej kawałków takich jak "Friend or Foe?"

Strony: 1 2

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze