Punky Reggae live – relacja z koncertu

18 lutego do łódzkiej Klubopiwiarni po raz kolejny zawitała trasa koncertowa Punky Reggae live – energiczne wydarzenie łączące w sobie występy w tym przypadku trzech zespołów, zarażających pozytywną, muzyczną energią. W roli organizatora wystąpiła formacja Farben Lehre, a dołączyła do niej kultowa Kobranocka i Zenek Kupatasa, były wokalista kapeli Kabanos.

Łódzka odsłona tegorocznej trasy Punky Reggae live rozpoczęła się chwilę po godzinie osiemnastej. Wtedy to na scenie pojawił się zespół supportujący trzy gwiazdy wieczoru. W tej roli publiczność zobaczyła The Pajx – pochodzącą z Porębki Uszewskiej formację łączącą w swoich kompozycjach brzmienia alternatywne i punkowe. Tworzą ją Jonasz Nadolnik (wokal), Piotr Pałucki (gitara basowa), Daniel Dadej (perkusja), Piotr Bujak (trąbka) oraz Filip Jewuła (gitara).

Zobacz również: Agnieszka Musiał – Jestem u siebie – relacja z koncertu premierowego

Przez blisko trzy kwadranse zespół rozgrzewał publiczność wpadającymi w ucho utworami, o nieskomplikowanej melodii i przyjemnych tekstach, zgrabnie poruszających jednak tematy dotykające życia czy przemijania. Widzowie, choć początkowo nieco zdystansowani, coraz chętniej poddawali się płynącej ze sceny energii piątki radosnych muzyków. Przed zespołem wytworzył się swoisty parkiet, na który z każdą chwilą wstępowali co odważniejsi słuchacze, poddający się muzycznej ekspresji.

Finalnie support, choć nie tak popularny jak gwiazdy wieczoru, rozgrzał publikę przed głównymi punktami wydarzenia, zaskarbiając sobie sympatię widowni. Zgromadzeni w dobrych nastrojach oczekiwali na pojawienie się na scenie pierwszego z zapowiadanych artystów, czyli Zenka Kupatasy.

Ten zaprezentował się publiczności o godzinie dziewiętnastej, po kilkunastu minutach technicznych przygotowań. W pierwszych chwilach jego występu uwagę najbardziej przykuła jakość dźwięku. Niestety słowa Zenka niemal zlewały się z muzyką. W efekcie osoba nieznająca tekstów poszczególnych utworów nie miała większych szans na zrozumienie konkretnych słów.

Nie okazało się to jednak aż tak wielkim problemem. Najistotniejszą wartością występu Zenka wydały mi się nie tyle same utwory, co wprost bijąca z nich radość i pozytywna energia. Już podczas pierwszego kawałka Zenek nawiązał świetną relację z publicznością, wychodząc do niej zza barierek i zachęcając do wspólnego skakania w rytm muzyki. W tym momencie nie został już ani ślad po poprzednio wykształconym parkiecie tanecznym. Tłum ciasno zgromadził się tuż przed zespołem, rytmiczne podrygiwania zamieniając po chwili na szalone pogo.

Zobacz również: ID.Entity – wywiad z zespołem Riverside. Zmiany to część naszej tożsamości

Zenek swoją kontaktowość utrzymał przez cały swój pobyt na scenie. Do końca nawiązywał interakcje z widzami, nie ukrywał, że śpiewanie dla fanów sprawia mu ogromną radość. W którymś momencie zachęcił widownię do wspólnej zabawy w pociąg, w innym – wraz z całym zespołem założył maski jednorożców i w ten sposób wykonał improwizowaną solówkę.

Na scenie gościł łącznie ponad godzinę, a czas ten zwieńczył zdjęciem ze zgromadzonym tłumem. Po występie nie skierował się do garderoby, lecz stanął w dostępnym miejscu, chętnie przytulając fanów i pozując do wspólnych fotografii. Dodatkowo zaskarbił sobie tym moją sympatię – ogromnie szanuję, gdy artysta nie zamyka się w przestrzeni sceny, nie boi się kontaktu z fanami, jest na nich otwarty.

Punky Reggae live
Wspólne zdjęcie Zenka Kupatasy z fanami

Po koncercie Zenka nastąpiła chyba dłuższa niż planowana przerwa, spowodowana prawdopodobnie problemami z nagłośnieniem. Przez pół godziny zespół Farben Lehre przygotowywał się do wejścia na scenę i odpowiedniego podłączenia sprzętu, po czym finalnie rozpoczął występ w składzie: Wojciech Wojda (wokal), Konrad Wojda (gitara), Filip Grodzicki (gitara basowa) i Gerard Klawe (perkusja).

Przez ponad godzinę koncertu muzycy zarówno wracali do swoich najstarszych kompozycji, pochodzących jeszcze z lat 80. ubiegłego wieku, jak i prezentowali najnowsze utwory z dostępnej dopiero w przedsprzedaży płyty Na zdrowie. W ten sposób artyści trafili do wszystkich zgromadzonych widzów – tak tych słuchających zespołu od samych jego początków, jak i tych młodszych, może dopiero zapoznających się z jego twórczością.

Zobacz również: Paramore – This Is Why – recenzja płyty

Tłum pod sceną nie zaprzestał już swojego szalonego pogo – ludzie chętnie poddawali się energicznej muzyce, głośno wtórowali też wokaliście zespołu. Przerwy pomiędzy kolejnymi utworami przerywane były dłuższymi wstawkami mówionymi. Lider Farben Lehre przyjaźnie zagadywał fanów i dzielił się różnymi anegdotami czy własnymi spostrzeżeniami. Uwagę przykuł sposób zapowiadania następujących po sobie kawałków – za każdym razem pomysłowy.

Już pożegnawszy się z publiką, ostatecznie zespół dał namówić się fanom na dwa utwory bisowe. Finalnie opuścił więc scenę dopiero kilka minut przed dwudziestą drugą. Część widowni zaskoczyło wykonanie ostrzejszej, gitarowej wersji popularnej za sprawą serialu Dom z papieru piosenki Bella, Ciao.

Zobacz również: Muzyka Hansa Zimmera – relacja z koncertu w Warszawie

Potem nastąpiła tradycyjna już zmiana sprzętu na scenie i chwila oddechu dla publiczności przed wejściem ostatniego z zespołów zapowiedzianych na ten koncert, czyli toruńskiej Kobranocki. Mi niestety niedane było już zostać na tym ostatnim punkcie programu – swój wieczór zakończyłam więc występami dwóch poprzednich artystów. Ze zdjęć opublikowanych przez formację na swoim Facebooku wynika jednak, że atmosfera do samego końca pozostała energetyczna, a publika bawiła się wraz z zespołem do ostatnich nut.

Punky Reggae live
Zespół Kobranocka podczas swojego występu

Warto na zakończenie wspomnieć o samej lokalizacji wydarzenia, czyli Klubopiwiarni. Była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu, zaskoczył mnie więc wystrój pomieszczenia, nawiązujący do browarniczego charakteru lokalu. Ustawiony na środku kocioł warzelny dodaje klimatu i sprawia, że klub ten staje się nietuzinkowy. Pewnym minusem może być niestety wzajemne umiejscowienie baru i przestrzeni wyznaczonej jako scena. Długa kolejka do części gastronomicznej przecinała obszar przeznaczony dla publiki, co chwilami wywoływało pewne zamieszanie.

Zmierzając jednak do końca – łódzki koncert Punky Reggae live okazał się bardzo przyjemnym sposobem na spędzenie sobotniego wieczoru. Wpadająca w ucho muzyka i moc pozytywnej energii płynącej od występujących zespołów sprawiły, że w przyszłości będę pamiętać o tym cyklu muzycznych imprez.


Relacja z koncertu Punky Reggae live została opracowana dzięki uprzejmości agencji Cantara Music. Serdecznie dziękujemy!

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze