Skorpion, tom 1 – recenzja komiksu

Patrzę na okładkę, myślę – podróba Zorro. Widzę ksywę – SKORPION. Ło matko, ale obciach. Zaczynam czytać i… Nie wiadomo kiedy, dochodzę do końca pierwszego tomu.

Skorpion to całkiem leciwy komiks, wydawany w systemie podobnym do chociażby Armady. Pierwszy zeszyt zadebiutował jeszcze w 2000 roku, a przez 23 lata od debiutu, na rynku ukazało się jedynie 14 tomów. Co ciekawe, seria miała długą, pięcioletnią przerwę po 2014 roku i fani tracili już nadzieję na kontynuację przygód Skorpiona. Autora – Stephena Desberga – najwyraźniej jednak coś ruszyło, bo Skorpion powrócił, co nie umknęło uwadze wydawnictwu Egmont, które postanowiło wydać ten komiks raz jeszcze, tym razem w tomach zbiorczych.

Zobacz również: Kodi, tom 1 – recenzja komiksu. Przyjaźń ponad wszystko

O czym to właściwie jest? Historia ma miejsce w XVIII-wiecznym Rzymie i skupia się wokół tytułowego Skorpiona, nietypowego rabusia grobów. Nietypowego, bo mimo zawadiackiego charakteru, bohater ten jest niezwykle wyedukowany w kwestii literatury czy sztuki. Jego (nie)spokojne życie komplikuje się w momencie, gdy dziewięć rodów panujących nad światem zaczyna się interesować niezwykłym pochodzeniem Skorpiona.

skorpion

To klasyczny przykład opowieści płaszcza i szpady. I przyznaję, iż nie miałem za dużo do czynienia z takimi tytułami jak Zorro czy Trzej Muszkieterowie. Jakoś tak się złożyło, że brodaci faceci z pelerynami i szpadami mnie nigdy nie kręcili. Wydawało mi się to po prostu nudne i – jak zapewne możecie wywnioskować po wstępie – do Skorpiona podchodziłem z niemałym uprzedzeniem. Zostałem zaintrygowany bardzo szybko, bo już na pierwszych stronach komiksu autor prezentuje jedną z najbardziej kontrowersyjnych rzeczy, jakie widziałem w popkulturze EVER. Jaką? Tego już wam nie zdradzę, ale jestem ciekaw, czy były próby wpisania tego komiksu na czarną listę w naszym kraju…

Zobacz również: Kajko i Kokosz – Złota Kolekcja, tom 5 – recenzja komiksu

Jak zacząłem czytać, tak nie oderwałem się od lektury przez bite dwie godziny, póki jej nie skończyłem. To zdecydowanie jeden z lepszych komiksów, jakie przyszło mi czytać. Mogę się oczywiście długo rozpływać nad tym, że intryga jest interesująca, że bohaterowie są naprawdę ciekawi, że kreska jest wspaniała i tak dalej. Ale powiem inaczej – wszystkie te wymienione i niewymienione elementy złożyły się na to, iż przez dwie godziny zapomniałem o bożym świecie i zostałem absolutnie pochłonięty przez świat Skorpiona. Ostatni raz taką sytuację z książką czy komiksem miałem najprawdopodobniej za gówniaka, gdy dorwałem się do Harrego Pottera.

I dlatego właśnie tak wysoko oceniam pierwszy zbiorczy tom komiksu Skorpion. W erze panowania superbohaterskich filmów i seriali, na etapie dorosłego życia, gdzie człowiek myśli o pracy czy opłaceniu rachunków, istnieje taki komiks, który umożliwia Ci na chwilę się od tego odciąć, przenieść się do XVIII-wiecznego Rzymu i towarzyszyć rabusiowi grobów w jego przygodach. Piękne!

Plusy

  • Na dwie godziny przeniosłem się do XVIII-wiecznego Rzymu, zapominając o bożym świecie

Ocena

9.5 / 10

Minusy

  • Nie ucieka od pewnych klisz i gatunkowych schematów
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze