Po ośmiu latach zespół Goya powraca z najnowszym albumem, który stanowi kolejny rozdział w ich twórczości. Czy to jednak oznacza, że nowy krążek pokaże nowe, nieznane dotąd oblicze muzyków? Czy może jednak Rozdział VIII wypełnią znajome brzmienia charakterystyczne dla grupy? Już teraz mogę zdradzić, że w tym przypadku to drugie stwierdzenie jest bardziej adekwatne.
Goya to zespół, który powstał w latach 90., co w dużej mierze odzwierciedla styl utworów. To sprawia, że album znacznie wyróżnia się na tle innych premier, gdyż muzycy konsekwentnie poruszają się po znanych sobie muzycznych rejonach. Tym samym nie próbują na siłę tworzyć utworów dopasowanych do obecnego rynku muzycznego. Jest to zarówno zaleta, jak i wada płyty. Z jednej strony Rozdział VIII to nostalgiczna podróż do lat 90., co z pewnością spodoba się wiernym fanom zespołu. Z drugiej jednak istnieje ryzyko, że te pozycje nie dotrą do niektórych odbiorców. Mam jednak wrażenie, że nie do końca na tym też zespołowi zależy. Dzięki temu powstał album autentyczny, w którym czuć pasję oraz wieloletnie muzyczne doświadczenie. Wszystkie elementy — zaczynając od kompozycji, poprzez tekst, na wokalu kończąc — są dopracowane w najmniejszych detalach.
Zobacz również: Rozdział VIII – wywiad z Magdaleną Wójcik. Zawsze robimy to, co czujemy
Dobrym przykładem tego jest utwór Głębia, a w szczególności jego zakończenie. Rafał Gorączkowski odpowiedzialny w zespole za instrumenty klawiszowe, dał popis swoim umiejętnościom, tworząc przepiękne solo. W ten sposób nie tylko zakończona została piosenka, ale również i cały album. Uważam, że pomysł na wykorzystanie w ten sposób zdolności muzyka, który ma też doświadczenie w komponowaniu muzyki filmowej, to strzał w dziesiątkę. Takie zakończenie nie tylko wzrusza, ale i stanowi swego rodzaju kurtynę.
Niezwykle magnetyczny jest tutaj również głos Magdaleny Wójcik, którego delikatne brzmienie nakreśla kolejne miłosne historie zamknięte w utworach. Wszystko to dopełniają gitarowe brzmienia Grzegorza Jędracha. Zachwyca również tekst, ponieważ artystka często sięga po dość ciekawe metafory oraz symbole, dzięki którym warstwa liryczna jest uniwersalna. Słuchacze bez problemu mogą odnaleźć w nich siebie. Dodatkowo sam temat miłości przedstawiono w sposób dość adekwatny do istoty samego zjawiska. Nie jest on ograniczony do prostego „kochać/nie kochać”, co obrazuje chociażby utwór Zgaś papierosa i odejdź.
Zobacz również: Wyrwa – recenzja filmu. Udana zabawa gatunkami
Na uwagę zasługuje również Hollywood — piosenka, w której w interesujący sposób wykorzystano motyw filmowy. Co prawda artystka przedstawiła historię miłosną dość dosłownie, lecz mnie osobiście ujęła metafora związku jako filmu, który jest w ciągłej produkcji. Ponadto w pozostałych pozycjach również można dostrzec, że narracja jest poprowadzona w dość interesujący sposób. Pomimo faktu, że wszystko obraca się wokół jednego tematu, to widać, że autorka tekstów starała się przedstawić to na wiele sposobów.
Album w dużej mierze opiera się na kompozycji muzycznej, tekście oraz urzekającym wokalu. Muzycy nie mieli na celu rewolucjonizować swoich brzmień, pozostając w najbardziej komfortowej dla siebie strefie. Dzięki temu Rozdział VIII jest przyjemnym w odsłuchu zbiorem historii, skupiającym się wokół najbardziej powszechnego zjawiska, które towarzyszy wszystkim — miłości. Z pewnością fani zespołu będą zadowoleni z możliwości uczestniczenia w tym jakże nostalgicznym powrocie do lat 90. Wierzę, że i nowi odbiorcy znajdą coś dla siebie, mogąc zakłębić się w meandrach uczuciowości artystki.