Dead Island 2 – recenzja gry. Powrót żywych trupów!

Po wielu, wielu latach i licznych przebojach, na sklepowe półki zawitało Dead Island 2!

Jestem ogromnym fanem zombiaków i uważam, że żywych trupów nigdy dość. Istny wysyp żywych trupów (hehe) dostaliśmy na siódmej generacji konsol, w czasie panowania PS3, Wii oraz Xboxa 360. Left 4 Dead, Dead Rising, The Walking Dead, liczne mody do Call of Duty czy wreszcie nasze rodzime Dead Island od Techlandu. Ach tak, Dead Island… O tym tytule było głośno przede wszystkim ze względu na fenomenalny zwiastun, który rozpalał wyobraźnie graczy, a dzięki któremu o Techlandzie i polskim gamedevie zrobiło się głośno na cały świat. Końcowy produkt nie okazał się tak dobry, jak rzeczony trailer. I choć gra nie była tak zła, jak określał to w swojej kontrowersyjnej recenzji magazyn Edge (sławietne 3/10), to wciąż bardzo daleko było jej do tytułu gry roku. Po dwóch latach otrzymaliśmy mini-sequel – Riptide i historia ponownie zatoczyła koło. Głośno tym razem było nie ze względu na zwiastun, a krwawe popiersie z edycji kolekcjonerskiej, Edge ponownie wystawiło notę 3/10, a sama gra przyjęta została nieco chłodniej niż jej poprzedniczka. Ale że nie zabija się kury znoszącej złote jaja, w 2014 zapowiedziano Dead Island 2.

Zobacz również: Najlepsze filmy o zombie

Po developerskim piekle, zmianach koncepcji, terminów i autorów, dwóch częściach Dying Light i ponownej śmierci hype’u na zombiaki, można powiedzieć – w końcu! W końcu Dead Island 2 ujrzało światło dzienne. Pytanie tylko, czy nie za późno?

Porzucamy dzikie rejony nadmorskich kurortów, dżungl i bagien, by przenieść się do kolebki cywilizacji – Hollywood! Tym razem Dead Island 2 zabiera nas w miejskie klimaty kolorowej Kalifornii. Oprócz rozczłonkowania zombiaków, naszą główna misją w samym sercu światowego kina – Los Angeles – będzie odnalezienie ludzi odpowiedzialnych za szczepionkę przeciw zarazie. Dlaczego? Ano jak szybko się okazuje, nasz główny bohater jest uodporniony na zombie-wirusa, co może okazać się zbawienne dla ludzkości.

Zobacz również: Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon – recenzja gry

Scenariusz nie należy raczej do odkrywczych i ciężko powiedzieć, bym się wciągnął w tę historię. W tym wypadku wydaje mi się, że to idealny przykład na to, jak fabuła jest tylko pretekstem do świetnej rozgrywki. A sieczka w Dead Island 2 zdecydowanie takową jest! Tytuł w założeniu bardzo przypomina swoich poprzedników oraz przyrodniego brata (serię Dying Light). Chodzisz, eksplorujesz i przedzierasz się przez hordy wrogów, hektolitry krwi i tony flaków. Proste? Ano proste, ale podczas gdy tamte produkcje stawiały raczej na mroczny klimat z domieszką kiczu, tak tutaj mamy kiczowaty klimat z domieszką mroku. Ot, takie lustrzane odbicie, co ma jak największy sens, bo gdyby twórcy postawili na mroczny klimat, momentalnie gra porównywana byłaby do wspomnianych wcześniej tytułów. A tak, Dead Island 2 ma się czym wyróżnić i robi to całkiem udanie.

Zastanawiam się, co mi się bardziej podobało w DS2 – żywe trupy czy już samo ich ubijanie. Muszę przyznać, że nie wydaje mi się, abym widział kiedyś piękniejsze rozkładające się zwłoki (jakkolwiek to brzmi). Zombie są naprawdę ładne, a w szczególności gdy uświadczymy w grze reklamowanego przez twórców systemu FLESH. Każdy cios jest widoczny na ciele zombiaka i jako fan gore, jestem wprost wniebowzięty tym, jak ten system działa. Masakrowanie zombie nigdy nie było tak cudowne – absolutna perełka!

Zobacz również: Najlepsze gry na PlayStation 5

Sam system walki jest bardzo podobny do wspomnianych przeze mnie już gier. Każda broń ma swoje parametry, które możemy modyfikować w warsztatach za określoną sumę zasobów. Jest to dość standardowy zestaw broni i modyfikacji. Gracz dostaje do dyspozycji sześciu bohaterów. Różnią się od siebie statystykami i zestawem umiejętności. Naszych bohaterów możemy wyposażyć w specjalne karty, rozmieszczone w czterech kategoriach – dają one nam specjalne ataki, premie do umiejętności i podnoszą statystyki. Tu również twórcy zdecydowali się na dość powszechny, ale zdecydowanie sprawdzony system, który działa doskonale także i w sequelu Dead Island .

Gra ma dość oldscholoowy feel, to znaczy czuć, jakby był to sequel Dead Island, który został stworzony niedługo po oryginale, ale zrządzeniem losu zadebiutował dopiero dzisiaj. Dziś raczej już odchodzi się od robienia tego typu gier i nie zdziwiłbym się, jeśli ktoś poczułby się znudzony po kilku godzinach z Dead Island 2. Walka daje dużo miodu, ale w sumie niemal każda misja główna czy poboczna sprowadza się do tego, że musisz zabić hordy nieumarłych – i tak przez jakieś 20-30 godzin. Wydaje mi się, że Dying Light ugryzł temat nieco lepiej, niemniej, czego się spodziewać po serii znanej z tego, że się chodzi i zabija zombie? Tak jak mówię – zazwyczaj jestem naczelnym narzekaczem, ale system walki czy nieustanne wprowadzanie nowych elementów do świata gry, nie pozwoliło mi się w tej grze nudzić, nawet mimo sprowadzenia jej do myśli idź i siecz przez 20 godzin. Nie miałem też niestety sposobności zagrać w co-opie, a jest taka opcja i jestem niemal pewien, że ten tytuł dzięki temu tylko zyska na funie.

Zobacz również: Najlepsze polskie gry

Z początku dość sceptycznie podchodziłem do Dead Island 2. Nie dość, że to gra która spędziła 10 lat w developerskim piekle i której założenia rozgrywkowe są zbliżone do produkcji sprzed dekady, ma jeszcze w dodatku kiepski, mało angażujący scenariusz. Ale, ale! Z biegiem czasu, gracz odkrywa mięsko tego tytułu. Świat przygotowany pod eksplorację, świetny system walki czy w końcu jedne z najlepszych, o ile nie najlepsze w historii gier wideo zombiaki oraz cudowne, niezliczone sposoby na ich unicestwienie. I wtedy człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę, że jeśli gra ma urozmaiconą, ciekawą rozgrywkę, to obroni się przed brakiem fabuły. Oczywiście, nie będzie to przez to kandydat do gry roku czy najlepszej gry z zombie, ale jak na 10 lat trwania w zawieszeniu, Dead Island 2 robi dokładnie to, co powinno – dostarcza masę, masę rozrywki!

Plusy

  • Ma oldschoolowy feel…
  • Piękne zombiaki i mnóstwo sposobów na ich ubicie
  • Eksploracja daje sporo funu (kooperacja może robić ten tytuł)

Ocena

8 / 10

Minusy

  • … co dla niektórych może być sporym minusem
  • Mało interesujący scenariusz
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze