Ranking filmów z serii Szybcy i Wściekli

5. Za szybcy, Za wściekli (2003)

Druga część serii, więc w zasadzie ciężko stwierdzić czy kontynuacja, czy już spin-off. W sumie występował główny bohater, więc sequel, po latach jednak trzeba to zakwalifikować jako ten drugi gatunek. Brian O’Conner ucieka przed prawem po tym jak puścił wolno Dominica Toretto. Zarabia na życie pokonując frajerów w ulicznych wyścigach, bo pod okiem Doma stał się wyścigowcem numero uno. Wpada jednak w łapy władz i ponownie zaczyna działać pod przykrywką, w komitywie z dawnym kumplem z młodości – tu debiut Tyrese’a Gibsona, który jeszcze wtedy był w serii zabawny, przed tym jak zrobiono z niego klasycznego klauna. Dobrze nakręcone wyścigi, fabuła trzymała się kupy, piękne samochody i Eva Mendes. W sumie bardzo dobry seans i nadzieja, że przyszłe odsłony będą równie udane. No cóż…


4. Szybcy i Wściekli 6 (2013)

Po wygraniu na loterii sponsorowanej przez skorumpowanego biznesmena ekipa Toretta żyje jak w raju wydając grube miliony. Jednak przeszłość dopada Dominica, który „wraca na szlak” poszukiwać swojej dawnej miłości. Z dziwnych przyczyn telefon do kumpli sprawia, iż pozostali bohaterowie w sekundę kończą z imprezowaniem, szastaniem dolarami oraz randkami z modelkami i wskakują z powrotem do akcji, chętni by przyjąć kulę. Tu na dobrze wykształciła się fraza „Jesteśmy rodziną”. Ale wysoka pozycja tej części nie wynika z finałowego komicznego pościgu po niekończącym się pasie startowym, a z ciekawego zabiegu, jakim było postawienie naprzeciw rodziny Toretta innej, równie szybkiej i zorganizowanej ekipy (co pięknie skwitował Roman) pod wodzą Owena Shawa, który brawurowo odegrał czarny charakter. Dodatkowo piękny Londyn, naprawdę bardzo dobre sceny akcji, sporo pojedynków i scen samochodowych, z których niektóre tylko ocierały się o głupotę, inne już tę granicę przekraczały. Każda jednak wywoływała sporo emocji. Oglądało się to naprawdę dobrze.


3. Szybcy i Wściekli: Tokyo Drift (2006)

Ostatnia część, która z wyścigami ulicznymi i luźniejszym klimatem miała cokolwiek wspólnego. Wtedy jeszcze nie było napadów, agencji szpiegowskich, czy superłotrów. Klasyczna opowieść o młodym chłopaku, który próbuje odnaleźć się na obcej ziemi, ale szybko wpada w tarapaty. Szybko poznaje jednak przyjaciela i mentora – którego postać twórcy zdecydowali się rozwinąć kilka części później. Świetny klimat, piękne krajobrazy Tokyo. Ciekawa, nowa koncepcja wyścigów, czyli driftu, który zaowocował spopularyzowaniem tej metody na ulicach całego świata, między innymi w naszym kraju, gdzie zaczęło się nałogowe katowanie 15-letnich Opli i Golfów. Naprawdę dobre kino, bardzo udany spin-off, ścisła czołówka, nawet pomimo nudnego głównego bohatera.


2. Szybcy i Wściekli (2001)

Od czegoś to wszystko się zaczęło. A zaczęło się od słonecznej Kalifornii, dobrej muzyki, podrasowanych aut i niebezpiecznych, nielegalnych wyścigów organizowanych po zmroku. Legenda ulicznych wyścigów kontra świeżak. A w tle śledztwo pod przykrywką i przenikanie struktur gangu złodziei. Klasyka gatunku, którą wciąż świetnie się ogląda. Wtedy jeszcze kultowe i szalone były zwykłe pościgi za motocyklami i skoki z ciężarówek. Nikt z bohaterów nie myślał, że będzie kiedyś przeskakiwał między budynkami w Dubaju. Wtedy liczyły się wyścigi. Trochę żałuję, że to jabłko upadło tak daleko od jabłoni. Z drugiej strony później też dostaliśmy kilka niezłych części i jedną bardzo dobrą, o czym już za chwilę. Przez wiele lat to był szczyt podium dla mnie, dla wielu – z pewnością – ten protoplasta wciąż widnieje na pierwszym miejscu.


1. Szybcy i Wściekli 8 (2017)

Dlaczego właściwie tak daleka część jest na szczycie mimo tego aplauzu dla „jedynki”. Choć wielu by za ten wybór wyśmiało, to jednak jest kilka powodów, przez które ósemka NIEZNACZNIE film z 2001 roku wyprzedza, ale jednak. Zacznijmy od tego, że po kilku dobrych, i jednej słabej części, mamy spory przeskok. Wreszcie pod kątem fabuły mamy prawdziwy powiew świeżości. Coś czego jeszcze nie było, a co intryguje od początku. Oto głowa rodziny się od niej odwraca. Dom Toretto nie wiedzieć czemu zaczyna współpracować z cyberprzestępcą, piękną Charlize Theron. Laską, która próbuje być groźnym antagonistą, w rzeczywistości pitoli za dużo i bez sensu. Jednak odwrócenie sytuacji, najlepszy z ekipy kontra reszta było bardzo dobrym zagraniem.

Kolejną rzeczą, która mnie ujęła, był plot twist wyjaśniający powyższą zmianę status quo. Naprawdę mnie chwycił, był niespodziewany i co NAJWAŻNIEJSZE – twórcom udało się utrzymać go w tajemnicy, i nie puścić pary z gęby przy okazji premiery 59 zwiastuna. A w dzisiejszych czasach nie zdradzić szczegółów fabularnych, to przyznajmy – trzeba mieć jaja. Albo odrobinę oleju w głowie, mniejsza. Świetna muzyka i naprawdę dobre efekty wcisnęły mnie w fotel. Już w tej części sekwencje przebijały barierę realizmu z siłą tarana. Jednak więcej było tutaj widać autoparodii z kręcenia szalonych sekwencji, niż faktycznej głupoty. Według mnie te wypadające z budynków samochody, to była świadoma komediowa robota. Wcześniej, ani później nie było to podkreślone aż tak.

Szybcy i Wściekli
fot: kadr z filmu „Fast and Furious 8”

Jednak coś co zdecydowanie zrobiło ten film i wyplasowało go tak wysoko, to kontynuacja sporu Jason Statham – Dwayne Johnson, których ekranowi Hobbs i Shaw, ścigając się przez pół więzienia a następnie ciskając w siebie słownym błotem wykonali rewelacyjną robotę, fundując nam miks akcji i komedii, przez co zasłużenie dostali swój osobisty spin-off. Pełen chemii, testosteronu i humoru duet naprawdę podbija ocenę tej części.

Wszystko to złożyło się na pełną akcji produkcję, która wyciągnęła serię, która zaczęła nas lekko nużyć na naprawdę wysoki poziom. Cieżko to było utrzymać, ale plama w postaci F9 to było za dużo.


Źródło grafiki głównej: materiały prasowe oraz kadry z filmów z serii/ Universal Pictures

Strony: 1 2

Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze