Czy magia teatru może nas oczarować również na ekranie?

Świat filmu i teatru przeplatają się ze sobą cały czas. Oba pozwalają doświadczać wyjątkowych historii na różne sposoby. Ale czy znacząco inaczej będziemy odbierać filmową adaptację sztuki teatralnej, spektakl na podstawie filmu i transmisję ze sceny teatralnej dostępną na VOD? Czy warto iść do kina na retransmisję Hamleta z Benedictem Cumberbatchem, a może jedynym słusznym sposobem na odbiór tego dzieła jest wycieczka do Londynu? Sprawdźmy jakie sposoby przenoszenia magii teatru na kinowe ekrany oferuje nam współczesność.

Seans w kinie i spektakl w teatrze różnią się pod kilkoma względami. Film jest zarejestrowanym obrazem, utrwalonym na nośniku, który wielokrotnie można odtworzyć. Widowisko teatralne jest odgrywane przez aktorów przed zgromadzoną publicznością. W teatrze wszystkiego doświadczamy na żywo, każdy występ jest niepowtarzalny, mimo że scenariusz może nie ulegać zmianom przez lata. Żaden aktor nie wypowie dwa razy tak samo jednej kwestii i nie wykona dwukrotnie identycznego gestu. Jeśli bohater zacznie improwizować, będzie to niepowtarzalne. Jednak co się dzieje w momencie, gdy spektakl teatralny nagramy? Czy moment, w którym sztuka teatralna przenosi się na ekran niesie za sobą zmianę odbioru dzieła? Moim zdaniem nie.


Nagrania spektakli i retransmisje


Aktualnie rejestracja spektakli jest powszechną praktyką teatralną. Można sprzeczać się, czy takie nagranie to dalej namacalna sztuka, czy jedynie jej dokumentacja. Nagrywając spektakl pozbawiamy go cechy niepowtarzalności. Jednak w zarejestrowanych spektaklach również ogromną rolę ma obecna na nich widownia, dla której grają aktorzy i dla której było to unikatowe wydarzenie. Percepcja każdej z siedzących na sali teatralnej osób, odbierała inne obrazy oraz odbierali indywidualne dla siebie bodźce, których nie zarejestruje kamera. Nie jest to unicestwienie teatru, a dotarcie z nim do szerokiego grona odbiorców. Bezpośrednim celem jest upowszechnianie sztuki teatralnej w erze cyfryzacji i globalizacji.

Od kilku lat polscy widzowie mogą oglądać retransmisje z National Theatre i The Metropolitan Opera w kinach. Pokazy te w dalszym ciągu cieszą się ogromną popularnością i nie bez przyczyny. Dzięki udostępnionym nagraniom możemy obejrzeć zjawiskową kreację Benedicta Cumberbatcha w Hamlecie lub Iana McKellena w Królu Learze we współczesnej inscenizacji na najwyższym poziomie. Mimo, że spektakle zarejestrowane zostały odpowiednio w 2015 i 2018 roku, dalej są chętnie oglądane, a także uczą i zachwycają kolejnych odbiorców. Większość z nich nigdy nie będzie miała okazji wybrać się do National Theatre w Londynie lub będzie miała problem z barierą językową i zrozumieniem spektaklu w oryginale, podczas gdy retransmisja posiada napisy.

Zobacz równieżNajlepsze musicale w historii kina

Również pandemia pokazała, że człowiek potrzebuje obcować ze spektaklem, chociażby tym nagranym i oglądanym w domowym zaciszu. Wiele teatrów w Polsce i za granicą założyło wtedy własne platformy VOD. Dlatego warto się skupić na tym, co najlepszego niesie za sobą rejestracja spektaklu. A jest to oglądanie emocji aktorów i detalu scenografii, bliskość ze sceną, możliwość uczestniczenia w przedstawieniu nawet z drugiego końca świata i potrzymanie ducha teatru, nawet wtedy, gdy jest on trudno dostępny.


Adaptacje sztuk teatralnych


Scenariusze filmowe czerpią ze sztuk teatralnych pełnymi garściami. Często zdarza się, że odnoszący sukces spektakl po pewnym czasie otrzymuje swoją adaptację filmową. Taka historia przydarzyła się między innymi Amadeuszowi, który w 1981 roku otrzymał nagrodę Tony za najlepszą sztukę. Niedługo później powstał amerykański dramat na jej podstawie. Również on został doceniony – między innymi Oscarem za najlepszy film oraz Złotym Globem dla najlepszego filmu dramatycznego. Autorem i pomysłodawcą obu scenariuszy był ten sam człowiek – Peter Shaffer. Podobną drogę przeszedł również świetnie radzący sobie w Hollywood film Ojciec, który Florian Zeller napisał jako odnosząca sukcesy i cieszącą się zainteresowaniem w wielu krajach sztukę. Poruszająca historia znalazła swoich zwolenników zarówno w teatrze, jak i w kinie. Oba spektakle można do dziś odnaleźć w repertuarach polskich teatrów. Mimo cenionych i nagradzanych adaptacji filmowych ich teatralne wersje nie tracą zainteresowania wśród widzów.

Zobacz również: Asteroid City – recenzja filmu. Świat Wesa Andersona

A przykład z naszego podwórka? Film Teściowie Kuby Michalczuka, który jest dramatem powstałym na podstawie spektaklu Wstyd Marka Modzelewskiego. Zarówno wersja teatralna, jak i film do dzisiaj spotykają się z uznaniem odbiorców. Na szczególną uwagę zasługują tu również od lat eksplorowane na potrzeby kina najwybitniejsze dzieła Williama Szekspira. Jego sztuki stały się wzorcem i inspiracją dla scenarzystów. Wielu reżyserów w swojej karierze podejmuje próby zrekonstruowania ponadczasowych historii, na przykład Romea i Julii i szuka swojej drogi na interpretację w oryginalnym stylu. 


Musicale na wielkim ekranie


Chyba najciekawszym przykładem przenoszenia spektaklu na kinowe ekrany jest musical. Jest to rodzaj teatru współczesnego, który wywodzi się z długiej tradycji teatru muzycznego. Jego kolebką są Stany Zjednoczone, nie dziwi więc, że to również tam nagrywanych jest najwięcej adaptacji muzycznych show, które cieszą się uznaniem w Hollywood i wśród widzów na całym świecie. Każdy musical charakteryzuje się również tym, że powinien poruszać sprawy ważne i bliskie odbiorcy oraz sprawić, że widz utożsami się z bohaterami scenicznymi. Przekaz jest tak silny, że działa za równo na scenie, jak i na wielkim ekranie.

Każdy kojarzy filmowe adaptacje spektakli Grease, Chicago, czy Mamma mia. Wszystkie te opowieści trafiły na kinowe ekrany z Broadwayu. W ostatnich latach mogliśmy również obejrzeć kolejną adaptację kultowego musicalu West side story z gwiazdorską obsadą, w reżyserii Stevena Spielberga, a także pierwsze adaptacji musicali takich jak In the Heights i TICK, TICK… BOOM!. W tych dwóch ostatnich palce maczał Lin-Manuel Miranda – twórca wielokrotnie nagradzanego musicalu Hamilton. Spektakl ten dostępny jest na platformie Disney+ jedynie w formie rejestracji przedstawienia, co nie przeszkodziło mu w zgromadzeniu ogromniej ilości widzów przed telewizorami w miesiącu publikacji. Czy doczekamy się jego filmowej wersji? Możliwe, ale na razie reżyser i odtwórca tytułowej roli Lin-Manuel Miranda twierdzi, że musical ten powinien pozostać jedynie teatralnym show. 

Zobacz również: Mała Syrenka – recenzja filmu. Kolejna porażka


Teatr w filmie


Jednym z głośniejszych filmów o teatrze ostatnich lat był nagrodzony Oscarami Birdman z 2014 roku w reżyserii Alejandro Gonzáleza Iñárritu. Film tem musiał zmierzyć się z przeniesieniem teatralnego ducha do każdego ujęcia, abyśmy uwierzyli w bohatera i jego historię. Wyjątkowość tej produkcji polega na tym, że jej sposób kręcenia był tak przemyślany, aby całość wyglądała jak jedno ujęcie. Tak jak w spektaklu – dbamy o jedność miejsca, czasu i akcji. Nie spuszczamy na długo z oczu bohatera, podążamy za nim i śledzimy jego losy. Na uwagę zasługują również sceny, które przedstawiają rozgrywający się w filmie spektakl. Kręcony jest on tak, że jesteśmy razem z bohaterami na scenie, słyszymy reagującą widownię, doświadczamy emocji razem z nią. Uczestniczymy w przedstawieniu. Jest to przeniesienie magii teatru na wielki ekran w zupełnie innym, ale absolutnie widowiskowym stylu. 

Obcowanie z teatrem to niepowtarzalne doświadczenie, które nigdy nie powinno zostać zastąpione przez film. Jednak rejestracja widowiska lub jego adaptacja filmowa, to również ważne elementy współczesnego rozumienia teatru i jego rozpowszechniania wśród odbiorców z całego świata. Dzięki nim można zaszczepić w widzu chęć poszukiwania nowych doświadczeń. Bo kto po obejrzeniu Birdmana lub dowolnego musicalu Lloyda Webbera nie zapragnął chociaż na chwilę znaleźć się na Broadwayu lub West Endzie?

Obrazek główny: materiały prasowe

Monika Antoniak

Zawodowa binge-watcherka, nałogowa graczka w planszówki i profesjonalna widzka teatralna. Bywalczyni Warszawskich kin studyjnych, spektakli muzycznych i klimatycznych kawiarni. Te ostatnie odwiedza, aby czytać książki ze stosu z podpisem „nieprzeczytane”, który cały czas rośnie w niewyjaśnionych okolicznościach. Chciałaby zwiedzić świat z plecakiem i bez planu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze