Houria – recenzja filmu. Potęga tańca

Czy taniec może pełnić funkcję terapeutyczną? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Mounia Meddour, reżyserka filmu Houria. W swojej najnowszej produkcji na pozór przedstawia tylko historię tytułowej Hourii. Jednak w dużej mierze bierze na warsztat traumę współczesnego społeczeństwa w Algierii po wyniszczającej wojnie domowej.

Houria, główna bohaterka filmu, jest tancerką. Całą sobą poświęca się tańcu, a w międzyczasie bierze udział w nielegalnych zakładach, żeby chociaż trochę odciążyć finansowo swoją matkę. W dzień premiery Jeziora Łabędziego, które może się okazać przepustką Hourii do wielkiej kariery, dziewczyna zostaje zaatakowana i brutalnie pobita przez mężczyznę, który już od dłuższego czasu obserwował ją przy okazji nielegalnych zakładów. Od tego momentu jej życie obraca się o 180 stopni. Dziewczyna przechodzi długą rehabilitację, przestaje mówić i porozumiewa się jedynie za pomocą pisania. W trakcie terapii poznaje grupę kobiet: głuchoniemych, w spektrum autyzmu czy podobnie jak ona, milczących. Houria zaczyna porozumiwać się językiem migowym i rozpoczyna uczyć kobiety tańca.

Zobacz również: Citadel – recenzja serialu. A na co mi to potrzebne?

Jak łatwo się domyślić taniec staje się źródłem leczenia traum, zarówno głównej bohaterki, jak i grupy kobiet. Każda z nich jest dotknięta inną traumą, jednak każda z nich związana jest z wojną domową, która dotknęła Algierię. Houria rozpoczyna transformację baletu w taniec współczesny, którego każdy gest jest jej wewnętrzną walką. Houria odnajduje swoje miejsce w grupie straumatyzowanych kobiet. Lepiej czuje się w roli instruktorki niż wschodzącej gwiazdy sceny. Nawiązuje prawdziwe przyjaźnie, tańcem opowiada swoją historię oraz nowopoznanych przyjaciółek i odkrywa, co jest dla niej w życiu najważniejsze.

Mounia Meddour wpada w Hourii w niebezpieczny banał. Właściwie od samego początku filmu bardzo łatwo jest przewidzieć jego zakończenie. Wydaje się, że reżyserka chciała pociągnąć zbyt wiele srok za ogon. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby film skupiał się wyłącznie na historii głównej bohaterki. Dodatkowe wątki związane ze straumatyzowanym wojną domową społeczeństwem nie tyle wzbogacają fabułę, ile wprowadzają dodatkowy chaos. W pewnym momencie rozwidleń fabularnych robi się za dużo, a co za tym idzie zostają potraktowane dość po łebkach, na szybko, banalnie.

Zobacz również: Osiem gór – Recenzja filmu. Dom, który zbudował Bruno

Kadr z filmu Houria
Kadr z filmu Houria

Największą siłą Hourii jest odtwórczyni głównej roli, znana z Kuriera Francuskiego z Liberty, Kansas Evening Sun Wesa Andersona, Lyna Khoudri. Jej delikatna uroda wraz z energicznymi i pełnymi gracji ruchami tanecznymi sprawiają, że nie da się oderwać od niej wzroku. Ponadto Lyna Khoudri rośnie na zdecydowanie jedną z najjaśniejszych gwiazd młodych francuskich aktorek. Nie da się też ukryć, że w tych najsłabszych scenariuszowo momentach to właśnie Lyna Khoudri dźwiga na sobie cały ciężar produkcji.

Jak w przypadku większości filmów tanecznych, ruch jest tutaj nieodzownym, a właściwie najważniejszym elementem. Dynamika zdjęć również została dopasowana do poszczególnych elementów tańca. Początkowe sceny z baletem filmowane są z większą czułością oraz delikatnością. Kiedy jednak dochodzi do energicznego i pełnego emocji tańca współczesnego kamera zdaje się również podążać za tym rytmem. Nadaje to całości świetnego całokształtu, sprawiając, że ma się ochotę samemu wstać z fotela i tańcem wyrzucić z siebie wszystko, co siedzi głęboko wewnątrz.

Zobacz również: Spider-Man: Poprzez multiwersum – recenzja filmu. Tak!!!

Kadr z filmu Houria
Kadr z filmu Houria

Muszę jednak przyznać, że mnie Houria urzekła. Poza osobistym zamiłowaniem do ruchu i tańca, zdecydowanie polubiłam główną bohaterkę i mocno trzymałam za nią kciuki. Houria jest kolejnym obrazem o silnej i zdeterminowanej kobiecie, która pomimo ogromnych przeciwności losu wyszła na prostą. Mimo banału, nie jest to przekoloryzowane, bo jednak Hourię poznajemy z każdej strony: zdeterminowną, u schyłku załamania, próbującą wrócić do formy, aż wreszcie szczęśliwą. Dodatkowo jest to obraz o niesamowitej kobiecej solidarności. Na koniec zacytuję tylko hasło z plakatu filmu: „nigdy nie będziesz tańczyła sama”.

Źródło obrazka wyróżniającego: kadr z filmu. 

Plusy

  • Popis aktorski Lyny Khoudri
  • Energetyczne sceny tańca
  • Poruszająca historia o determinacji oraz sile kobiet

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Banalne rozwiązania scenariuszowe
  • Reżyserka ewidentnie starała się zawrzeć w filmie zbyt wiele, co wpłynęło na płynność fabularną
Katarzyna Jarczak

Tiara przydzieliła ją do Slytherinu. Kocha kino skandynawskie, a w szczególności duńskie. Do tego stopnia, że postanowiła się nauczyć tego języka. Jej celem jest przeczytanie manifestu Dogme 95 w oryginale. Dzień bez obejrzenia filmu lub odcinka serialu uważa za stracony. Uwielbia festiwale filmowe. Uprawia pole dance, a od niedawna gra na perkusji. W wolnych chwilach czyta książki.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze