Oliwka Brazil to postać obok, której nie można przejść obojętnie. Błyskawiczny, komercyjny sukces sprawił, że z miejsca stała się ona jedną z najpopularniejszy raperek w Polsce. Dotychczas wydawała pojedyncze single, które w tym roku składają się na wyczekiwany debiutancki album Oliwki pt. Big Mommy EP, który ma zamknąć pewien rozdział w życiu artystki. Czy album zachęca do czekania na następne kroki Oliwki ?
Przy okazji niemalże każdego debiutanckiego albumu powtarzam jak mantra, że pojawia się za mało nowości. Tak było przy tegorocznej premierzy Blaza od Julii Rockiej, czy Road to CASABLANCO. Armaniego White. A co jeśli debiutancka EP-ka nie dodaje niczego nowego? To otrzymamy Big Mommy EP. Z jednej strony rozumiem zagranie, bo skoro album ma zamknąć rozdział w karierze Oliwki, to po co go sztucznie wypychać nowymi utworami, które mogą do całości nie pasować. Z drugiej strony trąci mi to lekkim skokiem na kasę, bo nawet Bonus Tracki nie oferują nic nowego.
Zobacz również: Shellerini – Produkt Lokalny – recenzja płyty
Nie jestem jednak tutaj od komentowania ruchów marketingowych, a od oceniania samej wartości muzycznej i na tym polu jest… dziwnie ?. Tym, co wybija się na ogromny plus, jest właśnie warstwa muzyczna. Przygotowane tu bity, melodie stoją na bardzo wysokim poziomie i sama Oliwka z nimi bardzo fajnie współgra. Moim zdecydowanym ulubieńcem biorąc pod uwagę pracę producencką jest Chcę Być Jak Oliwka Brazil. Dostajemy tu trochę wszystkiego. Chóralne, epickie wejście, trapowe bity, które fajnym przejściem zmierzają w stronę klasycznego hip-hopu, by zamknąć całość wokalnym, stonowanym tonem. Dzięki temu słyszymy Oliwkę Brazil w trzech różnych od siebie odsłonach. Wypada to, co najmniej przyzwoicie, a mi najbliżej do tej stonowanej Oliwki.
Zobacz również: Donguralesko – Ucieczka z kina wolność -recenzja płyty
Innym, nieprzekonującym mnie do końca obliczem Oliwki jest jej klubowa Mamacita. Samo wejście refrenem, niemalże za każdym razem mnie odrzuca, ale jak już przez to przebrnę, to jest naprawdę fajnie. Potrafi rozbujać, a miałem też przyjemność zobaczyć, jak ten utwór dobrze wchodzi w klubie, co trochę zmieniło moje poglądy, co do tej piosenki.
Przechodząc już do samych tekstów na albumie, to niestety tu już tak kolorowo nie jest. Wielki zawód odczuwam za każdym razem, kiedy młodzi artyści mający jakiś posłuch, marnują go na gadaniu o niczym. I tak jest trochę właśnie z Big Mommy EP. Fakt, Oliwka mierzy się ze swoimi hejterami, podkreśla swoją pewność siebie i samoakceptacją, walczy z tabuizacją tematu seksu i chwała jej za to. Jednakże wyciąganie raz po raz tematu wyglądu (może i otyłości) połączone przeseksualizowanymi wersami ujmują całości. Dodatkowo momentami miałem wrażenie, że sama Oliwka przez dobór słów w flow wyrzuca siebie z bitu, nie zawsze ten konkretny rym siadał w muzyce.
Zobacz również: Spider-Man: Poprzez multiwersum – recenzja filmu. Tak!!!
Tak jak wspominałem, Big Mommy EP zrzesza w sobie wszystkie dotychczas wydane utwory Oliwki Brazil. Nie znajdziemy tu nic nowego, świeżego i sam album sprawia wrażenie wydanego tylko i wyłącznie dla fanów artystki. Jednak mam nadzieję, że furtki, które wraz z Big Mommy EP się otworzyły, dadzą nam możliwość poznać Oliwkę Brazil w pełni.
Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe/ Warner Music Poland
