Tede i Borixon – FIODOR I BORYS – recenzja płyty

Kilka miesięcy temu internet obiegło nagranie z koncertu, na którym Tede i Borixon po wielu latach podają sobie dłoń i żegnają spór, który ich poróżnił. Praktycznie od razu zapowiedzieli wspólną płytę, a ich grono odbiorców spekulowało nad tym, co to będzie za materiał. Dziś już wiemy, co wspólnie stworzyli FIODOR I BORYS. Teraz zadajmy pytanie, czy na taki materiał warto było czekać tyle lat?

FIODOR I BORYS to niecałe 20 minut rapu i myślę, że to największy cios dla słuchaczy. Osiem kawałków, to zdecydowanie za mało, tym bardziej patrząc na bogatą dyskografię obu Panów, a szczególnie znając dorobek Jacka. Twórczość obu raperów znam dosyć dobrze i nie spodziewałem się, w którą stronę pójdzie ich wspólny projekt. I tu pojawiła się pierwsza niespodzianka.

Zobacz również: Kasta – Nestor – recenzja płyty

BOMBANADINI otwiera album ciekawymi brzmieniami, które nie zawodzą do samego końca odsłuchu płyty. Robimy Mortal Kombat na rymy – ten wers Tedego idealnie opisuje, co zrobili tym albumem z młodymi raperami, którzy głównie odgrzewają kotlety. Ręce to numer, który wręcz pachnie świeżością, jeśli chodzi o bit, ale pod względem tekstowym, to już przy drugiej piosence słyszymy starego Fiodora i Borysa.

FIODORABORYSABUS jest jedynym numerem z tej płyty, który zupełnie do mnie nie przemawia. Co innego jeśli chodzi o JUNGLE ROAD. Pomimo czerpania z nie moich klimatów ten utwór jest ciekawszą opcją niż wymieniony wcześniej kawałek. Ta historia jest prawdziwa i mocno popier… Czyli powrót do niełatwej przeszłości raperów i zadzieranie gardła w refrenie piosenki Przebita w sercu strzała. Oboje dają tu upust swoim emocjom i słuchając tego utworu, odnoszę wrażenie, jakbym słyszał dwóch starych rock&roll’owców bawiących się muzyką w studio.

Smak czekolady to pewnego rodzaju love song i mimo fajnego rytmu, bitu i całkiem przyjemnego tekstu, również nie należy do najlepszych na tej płycie. Trochę nie wiadomo do kogo lub czego jest kierowany ten numer. Przepraszam to bardziej hardcorowa wersja Przebitej w sercu strzały. Przynajmniej w wykonaniu Borixona. Za to Tede znów nadużywa auto tune, który w połączeniu z jego znów zdartym głosem brzmi niezmiennie źle. Na koniec płyty dostajemy fajny i luźny numer TYNARKOTYKUTY. Nie muszę chyba tłumaczyć, o czym jest ta piosenka, ale zdecydowanie polecam ten luźny i dość ciekawy bit.

Zobacz również: The Bear sezon 2 – recenzja serialu. Liczy się każda sekunda

Ścieżka dźwiękowa płyty FIODOR I BORYS przypomina klubowe rytmy, ale w bogatszej, rapowej wersji. Bardzo dobrze się tego słucha, a te kawałki, w których Borygo zdziera gardło zlepia wszystko w całość. Mimo że prawie każda piosenka jest wyprodukowana przez kogoś innego, to album pod tym względem jest bardzo spójny i kompletny. Szkoda, że dwa dodatkowe numery można usłyszeć tylko na płycie w wersji Deluxe. Chociaż płyta prędzej czy później znalazłaby się na mojej półce.

Najboleśniejszy dla ucha jest po raz kolejny zdarty głos TDF-a. Przypomina mi to powrót do okresu wydania VHS, gdzie Jacek brzmiał jak… wybaczcie chciałbym w tym miejscu zacytować Waco z jego rozmowy z Winim, ale to ciut zbyt wulgarne do recenzji. (dla zainteresowanych rozmowa TUTAJ)  Za to Borixon na tej płycie jest w swojej szczytowej formie i nie mam mu nic do zarzucenia. Poza oczywiście niewyszukanymi rymami, ale nigdy od Borysa nie oczekiwałem czegoś więcej.

Zobacz również: Barbie – recenzja filmu. Life in plastic is fantastic?

Czy według mnie warto było czekać na płytę FIODORA I BORYSA? Zdecydowanie tak, bo jest to lepszy produkt niż większość dostępnych teraz płyt. Tede i Borixon mają świetny przepływ energii miedzy sobą i największą zbrodnią przy tym albumie jest krótki czas jego trwania. Sam czekam na więcej wspólnego materiału, a album prawie w całości trafia na moją playlistę.

Źródło obrazka wyróżniającego: Materiały prasowe


Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Wspólna energia
  • Spójność bitów

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Krótki czas trwania
  • Tede na auto tune
Konrad Zet

Aspirujący filmowiec, krytykujący raperów i hobbystycznie robiący krzywdę sobie i kolegom z maty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
WachuDaBoss

wow ta plyta to takie gowno ze az ciezko uwiezy ze tego nie poczules zimek

Kalafior

To po 1 niw plyta tylko ep do tego marne ep niestety to już nie czasy RRX a to co dostaliamy tutaj to jakaś kpina

Olek

Musisz być naprawdę wielkim fantem żeby ten poziom żenady ocenić na 8