Miles Kane tuż po wydaniu w 2022 roku płyty Change the Show powraca z nowym albumem. Powrót do Indie rockowych korzeni, mocne brzmienia gitary i przyjemny wokal. Co jeszcze oferuje nam artysta w swojej najnowszej odsłonie?
Miles Kane to brytyjski artysta, założyciel zespołu The Rascals, z którym występował do 2009 roku. Mężczyzna jest członkiem grupy The Last Shadow Puppets, stworzonej wraz z Alexem Turnerem, liderem zespołu Arctic Monkeys. Od 2011 roku, Kane rozpoczął karierę solową, która zaowocowała wydaniem czterech albumów studyjnych. One Man Band to piąty, najnowszy krążek autora wydany przez Modern Sky Records.
Zobacz również: Travis Scott – UTOPIA – recenzja płyty
One Man Band rozpoczyna się od mocnych, wyrazistych utworów. Energiczne i rytmiczne brzmienia sprawiają, że piosenki te od razu wpadają słuchaczowi w ucho. Wokal artysty stoi na wysokim poziomie i często potrafi zaskoczyć jak chociażby w przypadku utworu Never Taking Me Alive. Ten buntowniczy singiel, nawiązujący w swoim tekście do hollywoodzkich bohaterów, Ala Pacino i Roberta DeNiro, elektryzuje świetnym głosem Kane’a. Wszystkie utwory tej części albumu wypadają naprawdę bardzo dobrze, na czele z tytułowym singlem One Man Band, który osobiście uważam za najlepszą pozycję z całego albumu.
W drugiej części One Man Band Miles Kane stawia na lekko łagodniejsze tony i bardziej popowe dźwięki. Niestety, to właśnie tutaj pojawiają się moje pierwsze krytyczne zarzuty wobec tego albumu. Nie twierdzę oczywiście, że cała druga część płyty jest zła, jednak to tutaj pojawiają się utwory mniej udane, które zaniżają poziom całego albumu. Należy do nich przede wszystkim ostatnia piosenka występująca na płycie – Scared Of Love. Singiel ten jest dość nużący, a sam wokal Kane’a momentami potrafi wręcz drażnić.
Zobacz również: Anne-Marie – UNHEALTHY – recenzja płyty
Jednakże druga część albumu oferuje również przyjemne dla ucha propozycje. Wśród nich znajdują się utwory: The Wonder, Ransom czy Baggio, opowiadający o pierwszym spotkaniu artysty ze swoim późniejszym idolem, włoskim piłkarzem Roberto Baggio. Piosenkarz miał osiem lat, kiedy zachwycił się talentem i osobą Baggio, podczas jego występu na Mistrzostwach Świata w 1994 roku. Jak sam twierdzi autor, to właśnie wtedy zapragnął, by stać się tym, kim jest dzisiaj.
One Man Band wyróżnia przede wszystkim dobra muzyka i przeważnie pierwszorzędny wokal. W opozycji do tego stoją niestety teksty piosenek, które swoją treścią nie wyróżniają się niczym szczególnym. Równie dobrze możemy słuchać najnowszego albumu Kane’a bez zagłębiania się w interpretacje serwowanych nam utworów. Nie wniosą one bowiem za wiele do naszego życia. Polecam o wiele bardziej skupić się na pozostałych elementach tego albumu.
Zobacz również: Tede i Borixon – FIODOR I BORYS – recenzja płyty
Miles Kane zaprezentował nam kolejną, dobrą płytę w swoim artystycznym dorobku. One Man Band świetnie brzmi i zawiera kilka naprawdę ciekawych utworów. Niestety album ten posiada również swoje wady. Jeśli jednak lubicie ten rodzaj muzyki, myślę że nie rozczarujecie się najnowszą propozycją od Milesa Kane’a.
Obrazek główny: fot. Charlie Salt