Nie od dziś wiadomo, że wszelkie tytuły gier z gatunku fantasy mają się dobrze. Ich popularność z dnia na dzień rośnie, zdobywając nowych fanów oraz podbijając coraz to dalsze, zagraniczne rynki. Podobna sytuacja miała miejsce wraz z premierą gry Gord od Covenant.dev. Fascynacja tytułem narodziła się wraz z premierą pierwszych zwiastunów promujących produkcję. Dodatkowych emocji dostarczył także fakt, że w pracę nad projektem byli zaangażowani nasi rodacy. Niestety, mimo otrzymania pięknie opakowanego prezentu, w środku nie jest już tak kolorowo. Co poszło nie tak z fenomenalnie zapowiadającą się strategią?
Omawiany w tej recenzji Gord ma swoją premierę dzisiaj, czyli 17 sierpnia. Jest to produkcja unikalna na miarę swojego gatunku. Otrzymujemy tutaj nie tylko grę strategiczną, gdzie każdy najmniejszy ruch ma znaczenie, ale także przygodówkę nastawioną na przetrwanie naszej cywilizacji. Całość okraszona jest licznymi nawiązaniami do mitologii oraz religii słowiańskiej.
Jeśli kiedykolwiek czytaliście artykuły na temat tego ludu, z pewnością mogliście natknąć się na opisy wszelkich krwawych obrzędów dokonywanych przez Słowian. Tego motywu nie zabrakło również w grze. Aspekt ten dodaje niezwykłego realizmu, a zarazem przeraża do szpiku kości. Gord pod względem poziomu okrucieństwa mogłabym przyrównać do popularnych bijatyk typu Mortal Kombat czy Tekken. Twórcy naprawdę nie próżnowali w kwestii występowania krwawych starć. Z tego też względu wolę przedwcześnie ostrzec wszystkie wrażliwe osoby, by nie zaskoczył Was widok bestialsko potraktowanego dziecka.
Zobacz również: Moving Out 2 – recenzja gry. Niech sypie się szkło

Po zapoznaniu się ze zwiastunem gry miałam naprawdę wysokie oczekiwania względem Gorda. Przepiękna grafika z widokiem z rzutu izometrycznego, niekonwencjonalne podejście twórców do fabuły oraz możliwość stawiania własnych budowli wydawała się naprawdę kusząca. Jednakże, po włączeniu gry mój entuzjazm zaczął powoli stygnąć. Mnogość mechanik, które trzeba było opanować na początku rozgrywki była naprawdę odpychająca. Interfejs użytkownika, zamiast sprzyjać graczowi, był raczej nieprzystępny i wolał czerpać z Gothicowego „masz zadanie do wykonania, nie obchodzi mnie że nie wiesz jak je zrobić, kombinuj”.
A kombinować trzeba było całkiem sporo. Zwłaszcza, że osadnicy, których mamy pod opieką posiadają przydzieloną do nich specjalną rolę (np. topornik, zwiadowca, zbieracz czy łowca). W zależności od budowli jakie wybudujemy w naszej osadzie, możemy przebranżowić naszych podopiecznych. Dzięki temu osada może się rozrastać oraz zyskuje ona na wartości. Zmiana owych ról nie jest permanentna, przez co dodaje ona elementy dynamiki do całej rozgrywki.
Zobacz również: The Sims 4: Ranczo – recenzja dodatku. Smak Dzikiego Zachodu

A jak wygląda sprawa z samą grafiką i specyfiką otoczenia?
Świat osadzony w słowiańskim klimacie od razu przywołał mi na myśl całą serię gier o Wiedźminie. I jest to całkiem trafne spostrzeżenie. Studio Covenant.dev posiada w swoich szeregach osoby, które były kiedyś zatrudnione w CD Projekt RED. Dodatkowo, jeśli dostatecznie dobrze pamiętamy cut-scenki z produkcji o białowłosym łowcy potworów, wówczas powinna się nam zapalić w głowie lampka. Styl graficzny zawarty w krótkich przerywnikach w Gordzie jest ogromnie zbliżony do tego wiedźmińskiego. Nie jest to zarzut w stronę twórców, aczkolwiek w trakcie rozgrywki czułam się po prostu jakbym… grała w zlepek różnych produkcji.
Jest tutaj trochę elementów wyjętych takich typów gier jak action RPG czy popularne symulatory. Z tego powodu wiemy, że nasz cel będzie skupiał się wokół jak największej ekspansji osady. Tym, co bardzo przykuło moją uwagę, jest fakt, że w trakcie rozwoju aglomeracji musimy zwracać olbrzymią uwagę na stan psychiczny osadników. Gdy nie zadbamy o nich dostatecznie dobrze, wówczas dopadnie ich zguba, by chwilę później uciekli gdzie pieprz rośnie. Odnosimy wtedy porażkę i cóż… musimy rozpocząć rozgrywkę z zupełnie nową kampanią.

Zobacz również: Printing Press – przedpremierowa recenzja gry planszowej
Podsumowując recenzję gry Gord – jest to raczej rozgrywka dla osób, które szukają nowego tytułu tylko po to, by zawiesić na nim oko przez parędziesiąt godzin. Mnogość gatunków, jakie przeplatają się w trakcie rozgrywki powoduje, iż gracz popada w dezorientację i zastanawia się, jaki jest dalszy cel produkcji, w którą właśnie gra. To propozycja dla naprawdę wytrwałych oraz cierpliwych osób, którym niestraszne jest przebijanie się przez gąszcz skomplikowanych mechanik na początku gry.
Na olbrzymi plus zasługuje natomiast wyborna grafika oraz niezwykle realistyczne efekty specjalne, które wbijają w fotel. Sam poziom immersji w grze jest utrzymany na niezwykle wysokim poziomie. Już od pierwszego uruchomienia gry czuć ten dogłębny, mroczny klimat słowiańskiego świata. I myślę, że to właśnie tym faktem Gord broni się najmocniej w swoim tytule.
Dziękujemy wydawcy za otrzymanie klucza do gry Gord oraz możliwość sporządzenia recenzji na jej podstawie.

Obrazek wyróżniający: materiały prasowe