Pod koniec kwietnia, po prawie 8 latach oczekiwania, ukazał się 4 studyjny album francuskiego duetu Justice – Hyperdrama. Francuzi ponownie wywracają wszystko do góry nogami i pokazują, kto powinien rozdawać karty.
Ostatnie lata muzyki elektronicznej upłynęły pod znakiem licznych reinterpretacji hitów lat dwutysięcznych. Nastąpił renesans synth popu. Klasyczne dźwięki syntezatorów powróciły do łask, zalewając wszystkich falą nostalgii. Są obecne w nagraniach Dua Lipy czy The Weeknd. I chociaż kondycja współczesnej elektroniki wydaje się całkiem w porządku, trudno nie ulec wrażeniu, że to, co słyszymy, jest tylko odbitką znanych już dźwięków. Pojawiają się obawy, że muzyka elektroniczna utknęła w martwym punkcie, tracąc swoją pierwotną innowacyjność i świeżość. Na szczęście burzowe chmury wątpliwości ustępują za sprawą najnowszego albumu Justice – Hyperdrama. Prognoza? Dziś nie będzie padać.
Zobacz również: Sia – Reasonable Woman – recenzja albumu
Hyperdrama to prawie godzina robienia na złość wszystkim przywiązanym do klasycznych schematów muzyki elektronicznej. Nieprzewidywalność, zmiany tonalne, ciężkość i surowość, a nawet niekonwencjonalne połączenia gatunków. Wszystko to składa się na trzynastoutworowe muzyczne monumentum.
Na albumie znajdują się 2 utwory nagrane we współpracy z Kevinem Parkerem (Tame Impala). Pierwszy z nich – Neverender – to znakomite, śmiałe otwarcie dla płyty. Bez żadnej rozgrzewki, od razu dajemy się porwać temu, co przygotowali dla nas panowie z Justice. Wokal Parkera w One Night/All Night jest niezwykle zmysłowy, pełen napięcia. Towarzyszy mu charakterystyczna linia basowa, a perkusja zdaje się dudnić coraz głośniej i intensywniej. Wulkaniczne, agresywne Generator to esencja hard techno.
Zobacz również: My Dying Bride – A Mortal Binding – recenzja albumu
Afterimage z występem gościnnym RIMON, podobnie jak utwory z Parkerem, nadaje albumowi sensualnego sznytu. Dear Alan czerpie z pulsujących rytmów i energetycznych brzmień charakterystycznych dla disco funku. W Incognito pobrzmiewają pinkfloydowskie inspiracje. Utwór ten wyraźnie nawiązuje do estetyki Cross – debiutanckiego albumu Justice. Płynne, subtelne przejście w Mannequin Love sprawia, że płyta układa się w spójną, niezwykle przemyślaną całość. Moonlight Rendez-vous jest romantycznym przerywnikiem, otulającym saksofonowym solo. Explorer to istny chaos w duchu synthwave. Monolog wpleciony w utwór wprowadza atmosferę niepokoju, niepewności.
Muscle Memory to coś dla prawdziwych koneserów muzycznego bezładu. Czterominutowa symfonia syntezatorowa, wypełniona agresywnymi trzaskami i surowymi cięciami. Saturnine można łatwo pomylić z I Feel It Coming, kultowym już owocem współpracy na linii Daft Punk–The Weeknd. The End, ostatni z utworów, niezaprzeczalnie ma w sobie coś transcendentalnego.
Zobacz również: Pearl Jam – Dark Matter – recenzja płyty
Hyperdrama to istotny, wizjonerski album z punktu widzenia współczesnej elektroniki. Odważny, nowatorski, łamiący wszelkie konwenanse. Brudny, niegrzeczny i niepoprawny. Gaspard Augé i Xavier de Rosnay udowadniają, że są w stanie wypełnić lukę po Daft Punk. Kontynuują ich dziedzictwo i stają się sukcesorami francuskiej monarchii elektronicznej.
Źródło obrazka wyróżniającego: fot. Julie Vincent
super recenzja!! też słuchając tego myślę, że justice wie co robi