Lekcja gry na pianinie – recenzja filmu. O jeden klawisz za daleko

Jedną z najnowszych produkcji oryginalnych Netflix jest Lekcja gry na pianinie. Jak wypada kolejna wersja kultowego dzieła?

Lekcja gry na pianie to adaptacja sztuki Augusta Wilsona, która wcześniej doczekała się filmu telewizyjnego o tym samym tytule. Pierwsze informacje o powstawaniu produkcji zaczęły pojawiać się w 2020 roku, lecz dopiero trzy lata później prace ruszyły dalej. Swój wkład w rozwój obrazu mogła mieć wystawiana wersja dramatu na Broadwayu, w której zagrali John David Washington, Samuel L. Jackson, Danielle Brooks, Ray Fisher oraz Michael Potts. Panowie powtórzyli swoje występy w filmie, a Brooks została zastąpiona przez Danielle Deadwyler.

Fabuła produkcji wydaje się być prosta. Brat i siostra kłócą się o stare pianino, które było przekazywane z pokolenia na pokolenie. On chce zbić na nim majątek, a ona nie chce pozbyć się rodzinnej pamiątki. Ich wuj pragnie pomóc im w tym sporze, ale nawet on nie jest w stanie powstrzymać narastającej awantury.

Zobacz również: Vaiana 2 – recenzja filmu. Gdzie te rewelacyjne piosenki?

Moją pierwszą obawą odnośnie filmu był wybór reżysera. Lekcja gry na pianinie to debiut Malcolma Washingtona – syna Denzela Washingtona. W dodatku na pierwszym planie gra kolejna osoba z rodziny – John David. Wytwór Nepo Babies, czy po prostu rodzinna produkcja? Można powiedzieć, że to i to. Czuć w całym obrazie rękę nowicjusza, jakim jest Malcolm. Nie jest ona zła, lecz bardziej doświadczony reżyser lepiej poprowadziłby ten projekt.

To, że jest to adaptacja wprost z desek teatru, można zauważyć nawet bez szczegółowej wiedzy. Produkcja jest strasznie teatralna – miałam często wrażenie, że oglądam sfilmowane przedstawienie, a nie film z krwi i kości. Może to wina jednego pomieszczenia, czyli domu rodziny Charles, w którym głównie rozgrywa się akcja. Jak wspominałam na początku, aktorzy z odnowionej wersji na Broadwayu grają także w Lekcji gry na pianinie Netflix, co tylko potęguje to uczucie.

Zobacz również: Minghun – recenzja filmu. Coś tu gra, ale nie tak, jak powinno

Lekcja gry na pianinie – recenzja filmu. O jeden klawisz za daleko
materiały promocyjne

Najbardziej w filmie wyróżnia się Danielle Deadwyler jako Bernie. Jej postać ma silne monologi, w które łatwo uwierzyć. Wydaje się również być najsympatyczniejsza, łatwo jest brać jej stronę w całym konflikcie. Na wyróżnienie zasługuje również John David Washington. Jego Boy Willie jest dość solidnie zagrany. Największą uwagę widzów jednak przyciągnie wuj Doaker grany przez Samuela L. Jacksona. To dobra rola, ale aktor ma w swojej filmografii o wiele lepsze występy.

Miały być Oscary, a będzie ledwie jedna nominacja dla Deadwyler. Lekcja gry na pianinie zawodzi tym, jak finalnie się prezentuje. Nie jest to tragiczny projekt, ma swoje lepsze momenty, lecz wiele mu brakuje do udanego dzieła. Dodatkowo wątek paranormalny zapowiedziany w zwiastunach jest zbędny, a pochłania prawie 30 minut filmu. Nawet nie tak dobrze wybrzmiewa to, co miało pozostać z widzem po seansie – „Co robisz ze swoim dziedzictwem i jak najlepiej je wykorzystujesz?”.


Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne

Plusy

  • Solidne występy aktorskie
  • Rodzinny konflikt wypada autentycznie

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Zbytnia teatralność
  • Film lepiej, by wypadł gdyby zrobił go doświadczony reżyser
  • Elementy paranormalne
Agata Czajkowska

Studentka filmoznawstwa i stała bywalczyni festiwali filmowych. W wolnej chwili szydełkuje, a wieczorami uczy się szwedzkiego na Duolingo.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze