Przeklęte błogosławieństwo – recenzja książki

Kiedy dopada mnie głód fantastyki, chętnie sięgam po nowości. Szczególnie na polskim rynku wydawniczym ekscytują mnie nowe nazwiska i właśnie o takiej sytuacji mowa, bo przychodzę do was z recenzją debiutu.

Przeklęte błogosławieństwo zabiera nas do świata, którym targają niespodziewane trzęsienia ziemi zwiastujące objawienie się daru boga Atana. Kataklizmy te otwierają szczeliny, niszcząc całe miasta i wsie, by nieliczni mogli pobrać z nich magiczną moc. W takiej rzeczywistości poznajemy Aidana oraz jego przyjaciół, którzy zajmują się, ładnie mówiąc, działalnością wywrotową. Ponieważ nie podoba im się fanatyczna władza elit, planują przewrót. Mieszkająca w sąsiednim kraju Eldia jest naukowczynią. Bada trzęsienia ziemi i doszukuje się w nich prawidłowości. Wkrótce ma się jednak uwikłać w zawiłe gierki polityczne. Trzeba przyznać, że jest to fascynujący koncept z potencjałem na prawdziwie epickie fantasy.

Zobacz również: Daredevil: Odrodzenie – recenzja serialu. Take your shot!

Nowak świetnie zestawia dwa bardzo odmienne kraje i skrupulatnie odmalowuje panujące tam warunki. Z jednej strony mamy więc system oparty na wierze w boga oraz wybrańców dopuszczonych do jego mocy. Za granicą z kolei rozwija się militarnie słabsze, ale kładące nacisk na równość i naukę społeczeństwo. Konflikt tych dwóch światopoglądów zagrał koncertowo. Praca Eldi w świecie zbliżonym do średniowiecznego jest naprawdę przemyślana. Kobieta nie posiada wprawdzie współczesnych nam narzędzi; zajmuje się zresztą naukowym badaniem magii, co samo w sobie brzmi dość absurdalnie. Jednak jej podejście, metody pracy czy obowiązki są naprawdę wiarygodne. Niestety nawet najbardziej unikatowy świat przedstawiony nie uciągnie sam całej powieści.

Na największą niekorzyść książki działa to, że pierwsza połowa jest zdecydowanie słabsza niż druga. Mówię tu zarówno o bohaterach, jak i fabule. Początkowo Aidan i jego przyjaciele zdają się niesamowicie płytcy. Bardzo późno dowiadujemy się o ich motywacji, więc ich zabawa w Robin Hooda ma posmak przesady. Dodajmy do tego infantylne przekomarzanie się i dziwnie łatwe nawiązywanie relacji z obcymi. Trzeba jednak przyznać, że gdy akcja trochę się rozkręca, Aidan okazuje się fascynującą postacią. Ma ciekawe rozterki, dowiadujemy się o nim trochę więcej i przestaje być taki stereotypowy. Żal jedynie Meltona, który został zepchnięty na całkowicie dalszy plan. Również fabularnie początek nie jest zbyt obiecujący. Bandyci, których wyprzedza ich własna sława, sami nie wiedzą, w co ręce włożyć i snują się po mieście bez celu. Dodatkowo ich działania przypominają trochę grę komputerową, w której ludzie rozmawiają ze sobą, gdy mają dla siebie misję. I znów – gdy tylko akcja obiera konkretny kurs, ciężko się od ich wątku oderwać. Dużo bardziej lubię ten zespół, gdy odzyskują sprawczość.

Zobacz również: Wiedźmin: Syreny z głębi – recenzja filmu. Już wystarczy

Przygody Eldii są angażujące od samego początku. Jest naprawdę nietypową postacią w fantastyce. To trochę taka „silna i niezależna” tamtych czasów, która łączy karierę z życiem rodzinnym. Sytuacja, w którą zostaje wciągnięta, jest intrygująca, a autor umiejętnie wykłada karty na stół. Niemniej początkowo opisywana jest dość łopatologicznie, bo każda postać, z którą rozmawia, musi wprost nazwać ją jakimś przymiotnikiem (jesteś zawsze taka rozsądna!).

Mimo tych narzekań, przyznaję szczerze, że Przeklęte Błogosławieństwo czytało mi się naprawdę przyjemnie. Książka jest napisana wprawną ręką i przez narrację praktycznie się płynie. Bardzo doceniam, że nie kładzie się tutaj nacisku na postaci obdarzone magią, a dar Atana zdaje się tylko tłem dla rozterek naszych bohaterów. Na uznanie zasługują również realistyczne i dynamiczne sceny walki.

Spodziewałam się co prawda zamkniętej historii, bo okładka nie sugerowała, że szykuje się cała seria, a jednak mamy tutaj otwarte zakończenie. Pewnie jest to odrobinę nieuczciwe ze strony wydawnictwa, jednak akurat ja ostatnie rozdziały czytałam z zapartym tchem. Chętnie sięgnę po kontynuację, jeżeli takowa się pojawi.

Autor: Krzysztof Nowak
Projekt okładki: Tomasz Maroński
Wydawca: Drageus
Premiera: 30 stycznia 2025
Oprawa: miękka
Ilość stron: 192
Cena: 49,90 zł

Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Drageus.

Źródło obrazka głównego – kolaż (wydawnictwo Drageus).

Plusy

  • Fascynujący pomysł
  • Wciągająca
  • Przemyślany świat

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Pierwsza połowa słabsza od drugiej
  • Początkowo bohaterom brakuje głębi
Agata Kowalczewska

Wychowana na fantastyce, od niedawna zakochana również w reportażach. Choć książki stoją wysoko na liście jej hobby, są na niej również dobre filmy, seriale i puby z planszówkami.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Lidia

Bardzo ciekawa, wnikliwa recenzja 🙂 Wypunktowałaś kilka istotnych błędów, to dobry feedback dla autora, jeżeli się z tym zapozna.
Jako że prywatnie znam autora to miałam przyjemność czytać drugą i trzecią część książki – serio, są DUŻO lepsze! Druga część to gamechanger, wchodzą tam zupełnie nowe wątki „magiczne” i postacie, które nieźle namieszają w tym świecie 🙂 Pierwsza część to tylko rozgrzewka ^^