Pierwiastki – tajemnice cząstek budujących świat nie są zwykłą książką edukacyjną dla dzieci. Jak czytamy na okładce, to naukomiks. Pomysł ciekawy i godny uwagi, ale czy wypalił?
Tytuł skierowany jest do czytelników wieku od 6 do 10 lat. Zacznę od tego, że jako mała dziewczynka nawet bym na nią nie spojrzała. Głównie dlatego, że po prostu nie spodobała mi się kreska. Czasami mam wrażenie, że autorzy robią jakiś konkurs na rysownika do takich tytułów i po prostu wybierają tego, który ma najgorszy styl. Wiem, że nie powinno oceniać się książki po okładce, ale w tym wypadku nie pomyliłabym się.
Zobacz również: Wujek Sknerus i Dziesięciocentówka Nieskończoności – recenzja komiksu
Książka o najzabawniejszych doświadczeniach chemicznych trafiła w niepowołane ręce. Szalony pierwiastkodziej knuje podstępny plan, by zatruć wszystkie atomy w całej krainie! Tylko Mel może położyć kres jego niecnym zamiarom dzięki swojej wyjątkowej wiedzy o układzie okresowym pierwiastków. Czy starczy jej odwagi, by przejść zwycięsko wszystkie próby?
Tablica stworzona przez chemika Dmitrija Mendelejewa pomaga szybko poznać 118 podstawowych substancji budujących Wszechświat, a nawet przewidzieć, jakie cechy mają nieodkryte dotąd pierwiastki! Zbadaj z nami układ okresowy, a kto wie, może następnego wielkiego odkrycia dokonasz właśnie ty!
Tak, ten chłopiec na okładce jest dziewczynką. Nie rozumiem, dlaczego na siłę przemyca się takie treści do książek dla dzieci. Niby nie robi się dookoła tego żadnego szumu, po prostu wszyscy zwracają się do Mel jak do dziewczynki, ale model postaci jest ewidentnie chłopięcy. Powtórzę się: nie rozumiem, po co. Od tego są rodzice, a nie książki o chemii.

To może chociaż fabuła była ciekawa, skoro postanowiono przekazywać wiedzę poprzez obrazkową historię? Też nie. Szczerze mówiąc, nudziłam się i w ogóle nie miałam ochoty tego czytać. Dopóki były fakty, było ciekawie, ale cała historia kręciła się wokół tego, że Mel panicznie boi się… klasówek. Na hasło sprawdzian dopadał ją paniczny lęk i zapominała wszystko, co wiedziała. Ah tak, i było coś jeszcze o uratowaniu pierwiastkowej krainy. Gdyby tylko główny antagonista nie przepytywał Mel jak jakiś nauczyciel, czy coś.
Sposób, w jaki Pierwiastki – tajemnice cząstek budujących świat przekazuje wiedzę również pozostawia wiele do życzenia. Być może dzieci są mniej krytyczne i lepiej poradziłyby sobie z niektórymi porównaniami, ale w wielu miejscach, gdyby młodszy czytelnik chciał mnie o coś dopytać, najpierw chyba musiałabym poczytać o tym w Google, a dopiero potem umiałabym odpowiedzieć. Nie dotyczy to wszystkich fragmentów, ale znalazło się kilka.
Zobacz również: Asteriks u Brytów. Tom 8 – recenzja komiksu. Pewność siebie to największa siła
Najwięcej emocji wzbudziła we mnie definicja substancji. Dla kogoś o już ukształtowanej podstawowej wiedzy o świecie było to dość mylące. Oczywiście pod względem merytorycznym wszystko się zgadzało. Jednak nazywanie paznokci substancją nadal pozostanie dla mnie co najmniej nieintuicyjne.
Nie jestem też przekonana co do zakresu przekazywanej wiedzy. Pamiętam, że o elektronach walencyjnych to ja się uczyłam w liceum. Nie mówię, że to źle, że w ogóle spróbowano. Jednak z jednej strony autor stosuje łatwe do zobrazowania porównania, z drugiej zaś używa skomplikowanego fachowego słownictwa, które może zniechęcić młodego czytelnika, nawet pomimo koślawych obrazków tłumaczących tekst.

W dodatku książka, czy raczej naukomiks, w ogóle nie jest podzielony. Nie ma tam żadnych rozdziałów, żadnego miejsca, żeby sensownie zakończyć czytanie. Jeżeli to miało zachęcić do przeczytania całości ciągiem, to nie wyszło.
Podsumowując, Pierwiastki – tajemnice cząstek budujących świat to zarówno bajka dla dzieci, jak i książka o charakterze edukacyjnym. Jest kilka fajnych ciekawostek o pierwiastkach, ale całość czyta się po prostu kiepsko. Trudno mi wyobrazić sobie, że mogłoby to zainteresować młodego odbiorcę na tyle, aby skończył czytać. O ile oczywiście, nie odstraszy go sama kreska.
Tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Nasza Księgarnia. Dziękujemy!
Fot. główna: Nasza Księgarnia