Klaun Art powraca! Nowa ikona horroru ponownie będzie zabijać wszystkich na ekranie w Terrifierze 3. Czy trzecia część sprostała oczekiwaniom?
Dla nas 2 lata, dla bohaterów 5 lat. Tyle minęło od czasu masakry, z której Sienna i Jonathan Shaw cudem uszli z życiem. Oboje próbują żyć dalej, lecz strach przed powrotem Klauna Arta towarzyszy im na każdym kroku. Kiedy Sienna zyskuje szansę na rodzinne szczęście, zaczyna odczuwać niepokój. Niepokój, który wywołuje tylko jedna osoba na świecie. Klaun Art, zanim ponownie spotka się z bohaterką, zbierze krwawe żniwo w okresie świąt Bożego Narodzenia. Jak wiadomo morderca nie bierze jeńców, i ponownie zademonstruje kreatywne sposoby uśmiercania swoich ofiar.
Zobacz również: Twisters – recenzja filmu [Blu-ray]
Terrifier 3 to udana kontynuacja, która zaspokoi oczekiwania fanów. Co prawda nie wszystkie wątki zostają rozszerzone, ale za to dostajemy więcej historii Klauna Arta. Jest krwawo, jest zabawnie, bohater w czerwonym stroju przeczy grzecznemu wizerunkowi świętego, ale jak uroczo przy tym wypada! Szczególnie reakcja Arta na zobaczenie Mikołaja na żywo.
Twórcy wzięli sobie do serca rady fanów w sprawie zbyt dużej brutalności wobec kobiet. W Terrifier 3 nie ma już znacznego podziału na płcie, każdy, kto żyje, staje w oko z oko z szalonymi pomysłami mordercy. Decyzja wpływa pozytywnie na film, szczerze, lepiej się ogląda krwiste obrazy na ekranie. Klaun Art także zyskuje kreatywność w sposobach zabijania. Nie hamuje się nawet przed zrobieniem krzywdy dzieciom. Scena w galerii handlowej, której skrawek można było już zobaczyć w zwiastunach, wypada finalnie piekielnie mocno.
Zgodnie z obietnicą następuje także rozwój postaci Sienny. Dowiadujemy się więcej o jej przeszłości silnie związanej z ojcem. Wybrana przez Bogów kobieta zdaje się odkrywana stopniowo tak jak Art. Oboje są sobie przeznaczeni i tylko jedno z nich zwycięży pojedynek na śmierć i życie. Sienna w kolejnej części także będzie miała większą determinację, aby powstrzymać mordercę. Pełna blizn nie będzie miała już nic do stracenia.
Zobacz również: Popkulturowy przegląd miesiąca – czyli najciekawsze premiery października
Klaun Art to już ikona popkultury, więc nic dziwnego, że w Terrifierze 3 można znaleźć odniesienia do różnych kultowych treści. Już na początku występuje scena łudząco podobna do innego horrorowego klasyka, którego akcja ma miejsce zimą. Damien Leone także kpi z podcasterów true crime, którzy żerują na traumach ofiar. Marzący o spotkaniu twarzą w twarz z Artem, mogą szybko pożałować swojego marzenia…
Większy budżet pozwolił twórcom na lepsze efekty specjalne. Oczywiście krew leje się strumieniami, ale to główny aspekt każdej części. Nowe elementy pojawiają się, kiedy następuje wiele scen nadprzyrodzonych, co jest nowością. Należy pochwalić charakteryzatorów, którzy wykonali świetną robotę. Szczególne wyróżnienie dla wyglądu Victorii Heyes!
Co do pozostałych postaci to poznajemy nowych członków rodziny Shaw. Ich los jest znany od początku, lecz to nie przeszkadza w sympatyzowaniu z nimi. Irytować może młodsza Gabbie, dla której Sienna staje się idolką. Niewykorzystany zostaje za to Jonathan. Chłopak dorósł oczywiście, ale nic więcej z jego postacią nie zrobiono. To spore niedociągnięcie oraz zmarnowanie charakteru. Jego relacja z siostrą nie zostaje wykorzystana. Niby ma pokazywać, że się od siebie oddalili, ale całościowo relacja jest mało wiarygodna.
Zobacz również: Najlepsze horrory hiszpańskojęzyczne
Terrifier 3 to solidne gore, które jednak nie wyróżnia się czymś bardzo szczególnym. Sceny morderstw są jak najbardziej ambitne, lecz ma się wrażenie, że gdzieś się je już widziało w poprzednich częściach. Aktorsko zdecydowanie nie jest dobrze – z całą sympatią do Lauren LaVery i Elliotta Fullama. Liczę, że kolejny, już zapowiedziany film, z jeszcze większym budżetem okaże się tym najlepszym.
Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne