Wiedza to Potęga, Ukryty Plan, SingStar Celebration – recenzja nowych gier PlayLink

Choć jestem fanem gry po sieci, to uważam, że nie ma takiej siły, która zastąpi wspólne posiedzenie ze znajomymi na jednej kanapie, przed konsolą. W takim przekonaniu utwierdzają mnie wspomnienia, sięgające jeszcze czasów Szaraka, jak popularnie się mówi na pierwszą maszynkę do gier od Sony. Każda kolejna konsola stacjonarna PlayStation oferowała nam genialne gry imprezowe (wspomnę tu chociażby o serii Buzz). Każda, oprócz tej najnowszej, z numerkiem cztery w nazwie.

Na szczęście to się zmienia. Nowy format zabawy od Sony PlayStation, PlayLink, zaczął swoją przygodę na japońskim sprzęcie w dość nieśmiały sposób, bo wyłącznie jednym (ale za to pieruńsko udanym) tytułem – To jesteś Ty!Dziś, biblioteka gier, w które będziemy mogli zagrać za pomocą naszego smartfona z grupą znajomych czy z rodziną, powiększa się o trzy kolejne tytuły. Czy warto w nie zainwestować?


Wiedza to potęga


Pierwszą grą z tego tercetu jest swoisty teleturniej dla maksymalnie 6 graczy – Wiedza to Potęga. Rozgrywka jest podzielona na 12 etapów. Dziewięć z nich to odpowiadanie na pytania wielokrotnego wyboru w najróżnorodniejszych kategoriach. Nie jest to jednak monotonne stukanie w ekranik telefonu, o nie. Twórcy w iście mistrzowski sposób zaimplementowali pierwiastek rywalizacji, a wszystko to za pomocą trzech prostych sztuczek. Punktem wyjściowym jest tu zasada (a przy tym pierwsza sztuczka), że im szybciej odpowiesz, tym więcej punktów dostaniesz. Logiczne, prawda? A co w sytuacji, kiedy mamy wymiatacza, który refleksem przyćmiewa innych, a w podstawówce wygrywał konkursy w najszybszym pisaniu na klawiaturze?

Tutaj, proszę Państwa, wchodzi system utrudnień, którymi gracze mogą obarczyć swych współzawodników. Zastosowanie smartfona w tej grze nabiera jeszcze znacznie więcej sensu – na przykład gdy dostaniemy od rywala w prezencie zamrożenie odpowiedzi, zanim zaznaczymy nasz typ, wpierw musimy kilkukrotnie w niego postukać, aby spadła z niego sterta lodu. Innym utrudnieniem są przykłądowo dziobaki (cóż za urocza nazwa!), zjadające literki z możliwych wariantów odpowiedzi.

Ostatnim zagraniem, które pobudza rywalizację w tym tytule, są premie i bonusy, dzięki którym gracze z najniższymi wynikami, mogą się szybko odkuć. W prostocie siła, ot co. Trzy pozostałe etapy wymagają od uczestników nieco więcej refleksu i stanowią ciekawe urozmaicenie, w szczególności ten finałowy. Szkoda tylko, że na siedem czy osiem rozegranych przeze mnie gier, lwia część, doprawdy ogromna część pytań, dotyczyła wyłącznie świata kina i była przy tym banalnie prosta. Dziwi brak trybu sieciowego, który, myślę, sprawdziłby się w tym wypadku idealnie. Niemniej, Knowledge is Power spełnia swoje założenia w stu procentach – bawi i zapewnia rozrywkę na najwyższym poziomie.

OCENA: 8/10

Ukryty Plan


Ukryty Plan niekoniecznie wpasowuje się w ramy typowej gry imprezowej, gdyż gatunkowo podchodzi pod przygodowy thriller. Za produkcję odpowiedzialne jest studio Supermassive Games, twórcy udanego Until DawnHidden Agenda już tak udane niestety nie jest, a wszystko za sprawą – jak często w tego typu grach bywa – niedopracowanego scenariusza. Historia nie wciąga i nie angażuje graczy na tyle, by czerpać przyjemność z rozgrywki całymi garściami. Tytuł jednak oferuje kilka ciekawych ścieżek fabularnych, albowiem idąc za przykładem Until Dawn, Heavy Rain czy gier od Telltale Games, głównym selling pointem Ukrytego Planu są decyzje podejmowane przez graczy, mające wpływ na rozwój historii. I tak jak wymienione produkcje, nie potrafi ustrzec się błędów z tym związanych. Niektóre decyzje są iluzoryczne i złudne, inne nie mają najmniejszego znaczenia i jedynie garstka dokonanych przez gracza wyborów, ma poważniejsze konsekwencje.

Atutem produkcji jest wykorzystanie telefonu w rozgrywce. Refleks i spostrzegawczość graczy odgrywają w tym wypadku rolę kluczową; poza koniecznością wycelowania we wskazane miejsce (taki rodzaj quick-time eventu), istotnym zadaniem z punktu przebiegu fabuły jest przeszukiwanie miejsca zbrodni. Czasu jest niewiele, a na wyselekcjonowanym obszarze najzwyczajniej w świecie niewiele widać. Znalezione tropy natomiast mogą przyczynić się do odblokowania całkowicie nowych wyborów i cutscenek.

Trybów zabawy mamy trzy. Singleplayer oraz dwie formy rozgrywki multiplayerowej – Fabuła Rywalizacja. Fabuła skupia się na wspólnym podejmowaniu decyzji przez wszystkich graczy. Urozmaicenie stanowi tu konieczność wskazania wewnątrz waszej paczki jednej osoby w danej kategorii – może to być najodważniejszy członek grupy czy, dla przykładu, ten, któremu zaufanie obcej osobie przyjdzie najłatwiej. Wybrane osoby są wtedy zmuszone do podjęcia trudnej decyzji za grupę. Rywalizacja zaś polega na realizowaniu przez graczy ukrytych celów wraz z przebiegiem fabuły. Tryb ten, wydaje mi się, wypadł najsłabiej z całej trójki i przydałoby mu się lekkie dopracowanie. Ukryty Plan jest średniakiem z niewykorzystanym potencjałem, któremu mimo wszystko warto się przyjrzeć. Ale na pewno nie z polskim dubbingiem…

OCENA: 6/10

SingStar Celebration


Jak mawia klasyk – śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej! SingStar powraca w kolejnej odsłonie, by raz jeszcze zrobić z graczy profesjonalnych wokalistów i wokalistki oraz uświadomić co poniektórych, że śpiewanie nie jest ich powołaniem. Fanem serii nigdy specjalnie nie byłem, ale przyznam się wam, że po odsłonie Celebration to się prawdopodobnie zmieni. I to nawet w sytuacji, kiedy gra oferuje jedynie 30 bezpłatnych piosenek (połowa z nich kompletnie nie nadaje się do śpiewania) i jakieś 3 czy 4 razy tyle w formie płatnego DLC. Jak na razie nie uświadczymy tu polskich hitów wprost z barów karaoke, co stanowi kolejną, sporą rysę na ocenie. Ale wiecie co? Mimo tych wad, żadna inna gra nie dostarczyła mnie i moim znajomym tylu pozytywnych wrażeń, co ten prosty tytuł, w którym chodzi jedynie o śpiewanie.

Rywalizacja w multiplayerze robi ogromną robotę, oferując nam różne warianty bitw na głosy, od śpiewania 1vs1, po starcie zespołowe, gdzie uczestnicy obu teamów śpiewają na zmianę jeden utwór. Może ta siódemka, która widnieje na końcu recenzji, ze względu na małą ilość piosenek wydaje się być nieco na wyrost, jednakowoż, pewna funkcja, obecna w najnowszym SingStarze, nie pozwala mi na wystawienie niższej oceny. Mowa tu o społeczności tej gry. Filmiki i nagrania ludzi, którzy postanowili podzielić się swoim nawet nie talentem, ale pasją do śpiewania, autentycznie rozczuliły moje serce. Podejrzewam nawet, iż ta obszerniejsza część mojej przygody z SingStarem, spędzona została właśnie na oglądaniu tych ludzi i, w pewien sposób, poznawaniu ich.

I nagle zwykła gra, która sprawdza się po alkoholu na karaoke, ma w sobie ukrytą głębię, a wiara w ludzkość została odzyskana. Równie abstrakcyjne sytuacje jesteśmy w stanie oglądać chyba tylko w Hollywood.

OCENA: 7/10
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze