LocoRoco 2 Remastered – recenzja gry

Moda na remastery prawdopodobnie nie przeminie nigdy. I ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy to dobrze czy wręcz przeciwnie. Odświeżanie gier z poprzednich generacji konsol to jeden z tych tematów, które ciężko jednoznacznie ocenić; nawet po rozpatrzeniu wszystkich pozytywnych i negatywnych aspektów takiego przedsięwzięcia, trudnością może okazać się ułożenie finalnego werdyktu. Sam łapię się na tym, iż jak bardzo jestem przeciwnikiem remasterów, tak moja biblioteka gier zawiera ich kilka czy nawet kilkanaście. Niedawno do ich grona dołączyła druga część LocoRoco, pierwotnie wydanej na PlayStation Portable, i… Chyba oficjalnie i publicznie zaczynam być fanem odsmażanych  kotletów.

Zupełnie jak w pierwszej odsłonie, rozgrywka w LocoRoco 2 opiera się na sterowaniu nie głównym bohaterem, lecz światem go otaczającym. Z tego powodu też, sterowanie ogranicza się właściwie do 2 przycisków – L1 i R1 lub, alternatywnie, do wychylenia pada w jedną lub drugą stronę. Na początku ten intrygujący rodzaj sterowania może się wydawać trudny czy niewygodny, ale to tylko pozory. LocoRoco jest tytułem iście unikalnym. Twórcy przygotowali dla graczy 25 różnych poziomów, których przejście powinno zająć nam około 6 godzin. Dodajcie sobie do tego wyniku dodatkowe 4-5 godzin, jeśli planujecie wycisnąć z gry 100 procent i znaleźć wszystkie znajdźki.

Zobacz również: Patapon Remastered – urocze Patapony podbijają PS4

Największym atutem jak dla mnie, jest oprawa audiowizualna. Podobnie jak w przypadku Pataponów, grafika i dźwięk są niesamowicie oryginalne i przyjemne dla zmysłów. Wizualnie nie widać, by gra miała 10 lat (!) na karku; przypominają o tym jedynie filmowe przerywniki, przeniesione żywcem z PSP. Dźwięk i muzyka natomiast, to totalny odjazd; spełniają swoją rolę idealnie, budując napięcie tam, gdzie trzeba i relaksując gracza wtedy, gdy nie zagraża mu żadne niebezpieczeństwo. Melodie śpiewane przez naszych bohaterów szybko wpadają w ucho i nie raz złapiecie się na ich nuceniu.

LocoRoco 2 Remastered jest dokładnie takie samo, jakie w dniu swojej premiery w 2008 roku – słodkie, urocze i bardzo zabawowe. Skazą są właściwie tylko wspomniane przerywniki filmowe, których rozdzielczość – jak w poprzednich remasterach z PSP na PS4 – nie została podciągnięta. Jeśli podobała się wam jedynka, dwójka musi się znaleźć na wasze liście zakupowej. Teraz tylko czekać na Patapon 2.

Plusy

Ocena

8 / 10

Minusy

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze