LEGO DC Super-Złoczyńcy – recenzja klockowych przygód Jokera i spółki

Pierwsza myśl, jaka zapukała do mej głowy po odpaleniu gry? O, takie legutkowe Suicide Squad, tylko że fajniejsze. Nie jest to w żadnym wypadku dalekie od prawdy; LEGO DC Super-Złoczyńcy to pierwsza gra w świecie duńskich klocków, gdzie to nie wcielamy się w tych dobrych. Ma to swoje odzwierciedlenie w klimacie produkcji, który jest zdecydowanie bardziej mroczny niż w poprzednich odsłonach. Trzeba jednak pamiętać, że to gra skierowana przede wszystkim do najmłodszych, tak więc nieco starsi fani DC raczej nie znajdą w tym mroku powagi i zaspokojenia intelektualnego na miarę chociażby Batman: Arkham Asylum. To wciąż dość prosta fabuła, dużo gagów i rozbijanie czy układanie klocków.

Zobacz również: LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – recenzja gry. Nostalgia jest silna w tym tytule

Historia w LEGO DC Super-Villains, jak już wspomniałem, skupia się wokół największych złoczyńców z uniwersum DC. Tym razem nie wcielamy się w Batmana czy Supermana, a ich największych oponentów – Jokera, Lexa Luthora oraz… nas. Po raz pierwszy w historii gier LEGO, gracz tworzy swoją własną postać! Zaraz na początku rozgrywki ustalamy, jakie moce będzie miał nasz złoczyńca oraz jak będzie wyglądał. Warto podkreślić, że nasz (anty)bohater znajduje się w centralnej części fabuły. Ta natomiast jest taka, jak można by się spodziewać; Liga Sprawiedliwości niespodziewanie znika, w ich miejsce pojawia się niecna grupa zwana Syndykatem Sprawiedliwości, a nasi ulubieni złoczyńcy, pod nieobecność Batmana i spółki, będą musieli obronić Ziemię i jej mieszkańców przed niebezpieczeństwem. Brzmi prosto i mało oryginalnie, ale efekt końcowy jest jak najbardziej zadowalający. Całkiem nieźle wypada polski dubbing, choć trudno go porównywać do fenomenalnej, oryginalnej wersji językowej, której… nie mogłem usłyszeć. Niestety, polscy gracze nie dostają możliwości zmiany wersji językowej i nie usłyszą Marka Hamila, Kevina Conroya czy Nolana Northa.

Rozgrywka nie zaskoczy nikogo, kto miał wcześniej do czynienia z choć jedną produkcją z LEGO w tytule. Nasi bohaterowie mają różne moce i umiejętności, przydatne w określonych sytuacjach. Dla przykładu, Lex Luthor potrafi niszczyć metalowe klocki, Joker i Człowiek-Zagadka mogą werbować popleczników, a Bane czy Solomon Grundy są wielcy i mają nadludzką siłę. Wszystkie te atrybuty przydają się do pchania fabuły na przód i rozwiązywania prostych (żeby nie powiedzieć banalnych) zagadek logicznych. Walka nie stanowi wyzwania, bo wciskamy dosłownie jeden przycisk – umrzeć też się tu nie da, a jedyny sposób, w jaki gra nas karze za stracone serduszka, to odebranie części zebranych ze zniszczonych obiektów pieniążków.

Zobacz również: Najlepsze gry z superbohaterami

Oprócz trybu fabularnego, na graczy czeka także całkiem duży, otwarty świat i ogrom misji pobocznych czy znajdziek. Zwiedzanie Gotham czy Metropolis, szukanie złotych klocków lub odkrycie wszystkich 160 (!) postaci, zajmie nam zapewne jeszcze więcej czasu niż wątek fabularny, co w sumie da nam około 15 godzin zabawy. Gra jest łatwa, bo została stworzona z myślą o dzieciakach, ale nie znaczy to, że dorośli nie znajdą tu czegoś dla siebie. Każda gra z duńskimi klockami w roli głównej, to dla mnie bardzo relaksująca, niewymagająca rozrywka i swego rodzaju dobry zamiennik od nieco bardziej poważniejszych, dojrzalszych tytułów. Platynowanie takich gier czy nawet wspólna rozgrywka z młodszym rodzeństwem albo dziećmi to czysta przyjemność.

Mimo ponad dwudziestu gier stworzonych w ciągu trzynastu lat, formuła prezentowana w produkcjach LEGO wciąż się broni. Tło fabularne Super-Złoczyńców stanowi ciekawą odmianę, natomiast trzon rozgrywki nie wprowadza rewolucyjnych zmian, powtarzając sprawdzone rozwiązania. Dla młodszych graczy pozycja obowiązkowa, zaś starsi – szczególnie fani komiksów od DC – powinni się dobrze bawić w kanapowej kooperacji.

Plusy

Ocena

7.5 / 10

Minusy

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze