Lanberry – Obecna – recenzja płyty

Lanberry przyzwyczaiła już nas do odważnych zmian w swojej twórczości. Piosenkarka unika utartych przez siebie szlaków i przy okazji albumu Obecna znowu udowodniła swoją muzyczną elastyczność. 

Nie jest tajemnicą, że Lanberry dotychczas eksperymentowała z muzyką elektroniczną. Odwaga w mieszaniu elektroniki z popem przyczyniła się do rosnącej popularności artystki. Album Obecna od pierwszych zapowiedzi, jednak zaskakiwał swoją koncepcją. Od pierwszych chwil słychać, że na pierwszy plan wysunęły się gitary, a elektronika odeszła w niepamięć. Album wypełnia muzyka rockowa i poprockowa, a słuchacze mają okazję usłyszeć Lanberry w ostrych brzmieniach, ale i fani spokojnych ballad również znajdą coś dla siebie.

 

Płytę otwiera mocny rockowy utwór Taniec z ogniem, który od pierwszych nut przywodzi na myśl twórczość Avril Lavigne. Piosenka świetnie otwiera album i pokazuje, że Lanberry nie zamierza brać tu jeńców, tylko z wejścia wprowadza nas w swoją rebelię. Artystka w dalszych piosenkach przedstawia nam drogę do zakończenia związku, którego nie warto ratować. Większość piosenek, pomimo gorzkich słów, wprowadza pozytywny vibe, pokazując, że koniec relacji nie równa się końcu naszego świata, a może być tak naprawdę jego odrodzeniem. Nie musimy żyć w wiecznej kontroli jak w utworze Niewygodnie, czy w związku wybrakowanym z uczuć z piosenki NiedzielaDebiutuje swoim spokojnym, lirycznym brzmieniem świetnie pokazuje, że warto w końcu skupić się na sobie i poczuć się, choć na chwilę wolnym.

Zobacz również: Wednesday – przedpremierowa recenzja serialu

Dalej już Lanberry w swoich kawałkach operuje pomiędzy kawałkami rockowymi, popowymi, a balladami. Nie będę ukrywać, że pokochałem w tym albumie piosenki, które są skrajnie różne. Ostre brzmienia dają tu możliwość piosenkarce wykazać się swoją charyzmą i choć muzycznie nie uświadczymy tu nic nowego, to właśnie ten ogień w głosie sprawia, że utwory zostają w głowie na dłużej. Świetnym tego przykładem jest wspomniany wcześniej Taniec z ogniem, ale to Królewna jest według mnie najlepszym rockowym trackiem. Lanberry z przedtaktu zrywa z łatką małej królewny i staje w opozycji do opinii otoczenia.

Zobacz też: Lady Pank – MTV Unplugged – recenzja płyty

Świetnie na albumie wypadają również spokojniejsze brzmienia, jednakże jeśli miałbym wybrać jedną piosenkę, która zrobiła na mnie największe wrażenie, to wybór padłby na Post Scriptum. Piosenkarka ładuje w słuchacza potężny emocjonalny cios, który wprawia w osłupienie. Bije ze słów tęsknota za idealnymi wyobrażeniami związku, planami na przyszłość. Wszystko to znika w trakcie wspólnego życia i zostawia ślad. Utwór swoją balladową nutą świetnie zamyka album. Album Obecna otwiera mocny rockowe uderzenie, by zakończyć się emocjonalnym pociskiem.

Obecna od Lanberry jest albumem obok, którego nie można przejść obojętnie. Pomimo nieco oklepanego popowo-rockowego brzmienia teksty wpadają w ucho i zostają z nami na dłużej. Dodatkowo to płyta, którą powinien usłyszeć każdy, będący w nieszczęśliwym związku.

Wielkie podziękowania należą się wydawnictwu Agora Muzyka. Bez nich ta recenzja nie powstałaby tak szybko !

Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe/ Agora Muzyka

Plusy

  • Obraz kończącego się związku i poradnik jak sobie z tym poradzić
  • Operowanie pomiędzy gatunkami

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Oklepana warstwa muzyczna
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze