Do polskich księgarń o zupełnie nietypowej porze trafia najnowsza książka Jeremy’ego Clarksona. Pora nietypowa, bo zwykle polscy fani humorystycznych tekstów brytyjskiego dziennikarza spodziewają się późną jesienią – w okresie prezentowym przed Bożym Narodzeniem. W tym roku jednak druga część farmerskiej epopei Clarksona: Diddly Squat. Tylko krowa zdania nie zmienia trafi w ręce czytelników już 26 lipca!
W tytule krowy, na okładce krowy. To dlatego, że po niełatwych przejściach z owcami Jeremy zdecydował się na hodowlę właśnie tych teoretycznie spokojnych i powolnych zwierząt. Okazało się jednak, że doglądanie krów to kawałek ciężkiego chleba… Najpierw trzeba ogrodzić pastwisko, co samo w sobie było dla Jeremy’ego nie lada wyczynem. Potem okazuje się, że płot nie stanowi dla krów bariery, której nie da się sforsować, no i że krowy potrafią całkiem szybko uciekać: „odpowiednio zmotywowana krowa mogłaby z powodzeniem konkurować z końmi w wyścigu Grand National”. Aż strach myśleć, o czym pisze Jeremy w rozdziale „Kung-fu krowa”… Mimo to – przeczytajcie!
Zobacz również: Adopcja na cztery łapy. Jak zaopiekować się psem i dać mu bezpieczny dom – recenzja książki
Krowy to jedyna bolączka farmerskiej codzienności Jeremy’ego. Pomijając już skandalicznie niski przychód z rolniczej działalności byłego dziennikarza motoryzacyjnego, musi on użerać się z tzw. czerwonospodniowcami. Tak, chodzi o ludzi, którzy noszą czerwone spodnie. Kto to taki? Czym zaleźli Clarksonowi za skórę? I dlaczego noszą spodnie w akurat takim kolorze? Dowiecie się z książki – szczególnie z rozdziałów o tym, jak Clarkson planował otworzyć własną restaurację…
Diddly Squat: Tylko krowa zdania nie zmienia – książka pełna humoru, ciekawostek i błyskotliwych obserwacji, okraszonych ciętymi komentarzami najbardziej rozpoznawalnego na świecie dziennikarza motoryzacyjnego już niedługo trafi w ręce polskich czytelników. Tak – Clarkson nie jest krową i zdanie zmienił – przesiadł się z ultraszybkich samochodów za kierownicę traktora. Jedyne, co łączy świat tych maszyn (może oprócz marki, bo Clarkson ma traktor Lamborghini), to moc. W traktorze też można ją poczuć, tylko trochę inaczej niż na torze wyścigowym… na przykład wtedy, gdy wjeżdża się nim (z podpiętą broną talerzową) w olbrzymi słup elektryczny. Ale o tym (i o kłótni z Kalebem, jaka temu towarzyszyła) przeczytajcie już w książce!

Źródło: materiały prasowe (Insignis)
Grafika główna: materiały promocyjne (Insignis)