Wędrujące wieże – recenzja gry planszowej. Widział ktoś mojego maga?

Ze wszystkich planszówek, w jakie miałam okazję grać, najbardziej przemawiają do mnie te oparte na rywalizacji, z przejrzystymi zasadami i niezbyt długą instrukcją. Najlepiej jeśli dorzucimy do tego akcent fantasy. I w te wszystkie kryteria idealnie wpasowuje się gra autorstwa Michaela Kieslinga i Wolfganga Kramera.

Wędrujące wieże to listopadowa premiera od wydawnictwa Rebel. Za oryginalne wydanie odpowiada Abacusspiele. Gra ma zabrać nas do świata adeptów magii, którzy muszą dostać się do legendarnego zamku kruków, aby ukończyć szkołę czarodziejów. Jako że jest to gra strategiczna, to fabuła jest oczywiście tylko otoczką i niespecjalnie wybrzmiewa w trakcie rozgrywki. Według wydawcy w Wędrujące wieże można zagrać nawet w parze, a liczba graczy nie może przekroczyć sześciu. Partia powinna wam zająć około 30 minut, a do zabawy można zaprosić już ośmioletnie dzieci.

PRZYGOTOWANIE I WYKONANIE

Plansza to 4 łączone elementy tworzące okrąg. Drewniane figurki magów przygotowano w 6 kolorach, są drobne, całkiem urocze w swojej prostocie i solidne. Pozostałe elementy wykonano z tektury. Mamy więc zamek kruków, 9 wież i po 6 kolb dla każdego gracza. Myślę, że warto od razu zaznaczyć, że do pierwszej rozgrywki trzeba doliczyć sobie jakieś 15 minut na złożenie wież. Wszystkie elementy wyciska się najpierw z tekturowej formy, co trzeba robić naprawdę ostrożnie. Nietrudno tutaj zagiąć jakiś róg. Przy składaniu również należy uważać i to chyba jest mój główny zarzut wobec gry. Chociaż nie jest to cienka tektura, to sądzę, że ślady użytkowania będą na tych elementach widoczne stosunkowo szybko. Do tego dochodzi talia niewielkich kart. Ilustracje określiłabym po prostu jako porządne, ale nie zachwyciły mnie specjalnie. Nie ma to jednak wpływu na moje wrażenia, bo warstwa graficzna nie ma tu żadnego praktycznego zastosowania.

Przegródki w pudełku ucieszą fanów porządku // fot. Agata Kowalczewska

O CO W TYM CHODZI?

Celem rozgrywki jest doprowadzenie magów do zamku kruków i napełnienie kolb eliksirem. W trakcie swojego ruchu gracz zagrywa 2 karty i rozpatruje kolejno ich efekty. Nie ma w tym dużej filozofii – na kartach znajdziecie jedynie liczbę pól, które możecie pokonać magiem lub wieżą. Ewentualnie trzeba będzie wspomóc się rzutem kością. Ponieważ można poruszać się również wieżami, mogą one przykryć maga przeciwnika – i tak właśnie napełnia się kolby. To w zasadzie wszystkie najważniejsze zasady, by móc zagrać w podstawowy wariant. Rozgrywkę można urozmaicić 8 zaklęciami, które uaktywniają napełnione kolby. Pozwalają, chociażby cofnąć wieżę czy maga, co przy zagrywaniu kart nie jest możliwe, bo ruch odbywa się zgodnie ze wskazówkami zegara.

Gry przygotowana do rozgrywki // fot. Rebel

CZY WARTO?

Przyznam od razu, że świetnie się bawiłam. Wędrujące wieże oferują dynamiczną rozgrywkę, w której możecie myśleć strategicznie o swoich posunięciach i blokować przeciwników. Myślę, że nawet w wariancie dwuosobowym rozgrywka jest zacięta, ale satysfakcjonuje jednak bardziej w liczniejszym gronie. Fantastycznym elementem jest konieczność zapamiętywania, w której z wież (i na którym jej poziomie) uwięziono waszych magów. Wieżę można podnieść wyłącznie wówczas, gdy wykonujemy ruch, a więc nie da się podglądać. Możecie sobie zatem wyobrazić uczucie frustracji i rozbawienie przeciwników, gdy chcecie uwolnić maga i wykonać zwycięski ruch, a okazuje się, że… waszego maga po prostu nie ma pod wieżą, którą przesuwacie.

Zobacz również: PARKI – recenzja gry planszowej. Co za piękna wędrówka…

Zasady łapie się naprawdę szybko, więc nawet ośmioletni zawodnicy będą czerpać przyjemność z zabawy. Myślę, że planszówkowi wyjadacze mogą od razu spróbować zmierzyć się z wariantem z zaklęciami. Ciekawym elementem jest również to, że sama plansza jest nieprzewidywalna. Szyki pokrzyżują więc wam nie tylko przeciwnicy, ale także sam zamek kruków, który w pewnych okolicznościach trzeba będzie przesunąć. Nie wykluczam, że gra oparta na tak prostych zasadach może się szybko znudzić. Biorąc pod uwagę zarówno tę kwestię, jak i wątpliwości dotyczące trwałości wykonania, 160 złotych wydaje się ceną dość wygórowaną. Ciężko mi jednak już dziś ocenić to jednoznacznie.

fot. Agata Kowalczewska

Nie ukrywam, że jest to gra, do której chętnie będę wracać. Zasady są na tyle przejrzyste, że do gry można zaprosić nawet planszówkowych laików. Z kolei wariant z zaklęciami ciekawie urozmaica rozgrywkę i chętnie jeszcze go poeksploruję. Pozostaje tylko obserwować, ile zaciętych wyścigów do zamku kruków wytrzymają wieże.

Tytuł Wędrujące wieże
Wydawca Rebel
Twórcy Henry Audubon
Wiek 8+
Czas rozgrywki 30 minut
Liczba graczy 2 – 6
Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo REBEL, za co bardzo dziękujemy. Nie wpłynęło to na ostateczną ocenę.

Źródło głównej grafiki: kolaż (Rebel)

Plusy

  • Proste i przejrzyste zasady
  • Dynamiczna rozgrywka
  • Element zapamiętywania

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Wieże mogą się zużywać
Agata Kowalczewska

Wychowana na fantastyce, od niedawna zakochana również w reportażach. Choć książki stoją wysoko na liście jej hobby, są na niej również dobre filmy, seriale i puby z planszówkami.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze