Historia rodem ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów czy Młodych Gniewnych, Dawid Ogrodnik w roli głównej, a do tego sporo młodych talentów pierwszy raz na wielkim ekranie. Zapowiada się obiecująco! Jednak jak naprawdę wypada najnowszy film w reżyserii Sary Bustamante-Drozdek?
Piep*zyć Mickiewicza zabiera widzów do jednego z warszawskich liceów. W szkole tej największy postrach wśród nauczycieli budzi II B, zbuntowana i oporna na wiedzę klasa pełna społecznych wyrzutków. Kiedy kolejna nauczycielka rezygnuje z posady, a nikt inny nie pali się, by przejąć po niej obowiązki, magicznie pojawia się wybawiciel. Cały na biało, z papierosem w ustach i grzywką na pół czoła w szkole pojawia się Jan Sienkiewicz. Z zawodu pisarz, w zasadzie bez odpowiedniego wykształcenia, deklaruje się przejąć tę znienawidzoną przez wszystkich klasę. Jak mu się powiedzie?
Zobacz również: Pszczelarz – recenzja filmu. To bee, or not to bee?
Polskie kino wiele razy udowodniło, że nie radzi sobie z młodzieżowymi filmami. Niestety w tym przypadku wygląda to podobnie. Od samego początku seansu po ostatnie jego sceny produkcja ta budzi w odbiorcy niesmak i falę zażenowania. I nie ratują tego ani młodzi, zdolni aktorzy, ani sam Ogrodnik. No ale od początku. Przede wszystkim, Piep*zyć Mickiewicza to mocno schematyczny film. Mamy tu typowego, zbuntowanego, aczkolwiek bardzo zdolnego lidera klasy o jakże pasującym przezwisku – Dante. Towarzyszą mu jego świta niezbyt ogarniętych kumpli, a także zakochana w nim na zabój najładniejsza dziewczyna w klasie. W oko Dantemu oczywiście wpada Nel, zgodnie nazywana przez wszystkich świruską, bo przecież niedawno wyszła z psychiatryka.
Nad nastolatkami pieczę obejmuje Sienkiewicz, nietypowy nauczyciel o niekonwencjonalnych metodach nauczania. Nie wolno oczywiście zapomnieć w tym wszystkim o apodyktycznym wicedyrektorze, nieporadnej kadrze nauczycielskiej oraz, a jakże, przewijającej się w czarnym samochodzie mafii. Od początku sensu możemy więc domyślić się, w jaki sposób potoczą się losy wyżej wymienionych bohaterów. Sam finał tej historii również nie zaskakuje i raczej potwierdza nasze wcześniejsze przypuszczenia.
Piep*zyć Mickiewicza porusza naprawdę ważne problemy, z którymi muszą mierzyć się młodzi ludzie. Tematyka samotności, porzucenia, uzależnień czy samookaleczania jest jak najbardziej aktualna i cieszę się, że film kładzie na nią nacisk. Cóż jednak nam po tych staraniach, jeśli problemy te, owszem, są poruszane, ale nie wybrzmiewają odpowiednio na ekranie? Film w żaden sposób nie porusza ani nie wciąga widza. Nie sprawia również, że kibicujemy bohaterom. Wątki zdają się spłycone, przez co poruszane problemy nie wywierają na odbiorcy odpowiedniego wrażenia. Co więcej, film ten jest momentami mało logiczny i wiarygodny. Dowodzi temu chociażby finał historii, w którym wszystko magicznie się układa, a wcześniejsze problemy bohaterów znikają jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki.
Zobacz również: Fuks 2 – recenzja filmu. Pozytywne zaskoczenie (?)
Całe szczęście produkcja zawiera także kilka pozytywów. Za co można wyróżnić Piep*zyć Mickiewicza? Przede wszystkim za to, że daje on szansę młodym aktorom. W rolach uczniów zaprezentowały się bowiem osoby, które miały okazję pierwszy raz wystąpić na wielkim ekranie. Większość z nich bardzo dobrze sprostała swojemu zadaniu, a wykreowane przez nich postacie przyjemnie się ogląda. Nie wolno zapomnieć również o Dawidzie Ogrodniku, który pokazał się widzom od nieco innej, bardziej komediowej strony. Jeśli już o komedii mowa, trzeba przyznać, że Piep*zyć Mickiewicza potrafi momentami rozbawić odbiorcę. Niektóre żarty są przemyślane i dobrze wybrzmiewają na ekranie.
Piep*zyć Mickiewicza miał dobry zamysł, niestety finalnie film wyszedł z tego dość marny. Duża powtarzalność schematów, nielogiczność przedstawionych wątków, a także patetyczne, momentami żenujące sceny za bardzo przeszkadzały mi, by dobrze bawić się na tym seansie. Nie wspominając już o tym, że sam tytuł filmu pojawił się w nim dobre kilka razy. Jeśli jednak wyżej wymienione elementy nie stanowią dla was dużego problemu, kto wie, może wyjdziecie z kina całkiem zadowoleni?
Źródło obrazka głównego: kadr z filmu
Może nie ten film oglądałaś o którym piszesz