Często w życiu przydałaby nam się odrobina magii. Nie takiej jak w Harrym Potterze (chociaż tą też bym nie pogardziła), ale jakiejś niewidzialnej siły, która popchnie nas tam, gdzie powinniśmy być. Evie Woods w swojej najnowszej powieści stworzyła taką właśnie rzeczywistość.
Akcja Zaginionej księgarni podzielona jest między 2 płaszczyznami czasowymi: współczesnością oraz latami 20. XX wieku. Poznajemy historię 3 bohaterów: Opalinę, która chce uciec od przymusowego małżeństwa, Marthę, ukrywającą się przed przemocowym mężem, oraz Henry’ego, który próbuje dokonać odkrycia, dzięki któremu stanie się szanowany w środowisku naukowym.
Z pozoru ci troje nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak zrządzeniem losu ich ścieżki przecięły się pod tym samym adresem. Opalina znalazła tam zamieszkanie i miejsce pracy. Z kolei w teraźniejszości… nic tam nie ma. Za to budynek obok wydaje się żyć własnym życiem.
Zobacz również: Piwniczne chłopaki – recenzja książki. Śmierć to dopiero początek problemów
Głównym motywem współczesnej części książki są poszukiwania tytułowej Zaginionej księgarni i wyjątkowych rękopisów. Jednak tak naprawdę są one tylko pretekstem, by bohaterowie zrozumieli siebie. Dla każdego z nich to miejsce jest tak na dobrą sprawę alegorią poszukiwanego sensu i celu.
To, co bardzo doceniam, to odwołanie do prawdziwych wydarzeń historycznych (i nie mówię tu tylko o wojnie) przedstawiających irlandzką codzienność. Wiele osób mogło nie słyszeć o strasznych praktykach lekarzy wobec niezamężnych kobiet i ich dzieci. W tej książce możemy trochę o tym przeczytać i co poniektórzy zapewne zechcą poszerzyć swoją wiedzę na ten temat. To naprawdę ogromny plus, kiedy książka przeznaczona do czystej rozrywki przekazuje też odrobinę wiedzy.
Zobacz również: Kawa i papieros, czyli poranek po bardzo ciężkiej nocy – recenzja książki
Historia sama w sobie ma coś wciągającego i magicznego. Lektura była dla mnie jak otulenie ciepłym kocykiem w chłodny, jesienny wieczór. Sposób pisania i bohaterowie przekonywali oraz zachęcali do przewrócenia kolejnej strony, a całość czyta się naprawdę szybko. Jest to dla mnie kolejna książka z akcją osadzoną w Irlandii, która ma takie działanie. Czuć, że autorka zna opisywane miejsca i są one jej bliskie.
Dodatkowo na plus działa piękna okładka, przywołująca skojarzenia z dark academy. Przyciągnie jak magnes niejedną książkarę. Wytłoczka w środku wygląda jak półka z książkami, nadając całości trochę bardziej magicznego wymiaru.
Zobacz również: Meduzy nie mają uszu – recenzja książki. Całkiem niewidoczne
Tym, co oceniam na minus, jest lekka naiwność wątku Henry’ego. Ze wszystkich wątków ten jest dla mnie najsłabszy. Przy sile i tragedii Opaliny oraz walce o nowe życie Marthy jego historia daje wrażenie dosyć błahej i nieinteresującej. Mimo że mężczyzna – tak jak kobiety – szukał swojej prawdziwej drogi, to sposób, w jaki to robił, nie był już tak wciągający. Dodatkowo sam bohater był trochę roztargniony, momentami irytujący i nieracjonalny. Rozumiem ten zabieg – miał być taką osobą, która żyje w swoim własnym świecie, ale nie kupuję tego w takim wydaniu.
Dodatkowo brakuje mi informacji, w jaki sposób brat znalazł Opalinę w Dublinie. Cała ta część była jakby niedopowiedziana i niewyjaśniona. Wcześniej tego typu działanie było w jasny sposób wytłumaczone. Tutaj tak na dobrą sprawę brat w nieznany bliżej sposób pozyskał przydatne kontakty i wytropił kobietę. No i jest też kwestia, która mnie zastanawia: skoro mogła wysyłać listy do przyjaciółki, to dlaczego nie napisała do Matthew, który być może mógłby jej pomóc?
Mimo tych drobnych nieścisłości Zaginiona księgarnia jest prawdziwie magiczną opowieścią. To trochę bardziej jesieniarska niż wakacyjna książka, ale bez względu na okoliczności sprawia dużo przyjemności, a czytelnik na długo pozostanie w jej świecie.
Autorka: Evie Woods
Okładka: Lucy Bennett
Wydawca: Insignis/Storylight
Premiera: 19 czerwca 2024 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 448
Cena katalogowa: 44,99 zł