Star Wars: Kanan – Ostatni padawan – recenzja komiksu. Sentymentalny powrót do „Rebelsów”

Stęskniliście się za Kananem, Ezrą i pozostałymi członkami drużyny Ducha? Od czasu animacji o tych bohaterach minęło sporo czasu. Choć powoli starsze wersje postaci wprowadzane są w wersjach aktorskich, to ostatnio mieliśmy też okazję zagłębić się w ich przygody, a dokładniej poznać bliżej przeszłość jednego z nich. I to nie byle kogo, bo przywódcy drużyny, czyli tytułowego Kanana Jarrusa. Oto Kanan – Ostatni padawan, czyli historia o tym, co porabiał charyzmatyczny rycerz, zanim skleił ekipę dzielnych buntowników.

Animacja z DisneyXD opowiadająca o małej grupie rebeliantów walczących z Imperium nawet w środowisku wielbicieli uniwersum nie była jakąś turbo lubianą produkcją. Choć poprzedniczka, czyli Wojny klonów przyjęły się znakomicie, a dziś są wręcz produkcją kultową, Rebelianci zostali uznani z początku za coś nazbyt dziecinnego, wręcz infantylnego. Mimo że z czasem historie stały się równie ciekawe i angażujące co w Wojnach, a i bohaterów z biegiem odcinków (lub sezonów) lubiliśmy coraz bardziej.

Zobacz również: Ahsoka – recenzja serialu. „Hello There, Admiral Thrawn

Dziś na animację patrzymy znacznie przychylniej, a duża w tym zasługa Disneya, który łomota uniwersum po całości dostarczając w większości produkcje, które nie spełniają nawet minimum oczekiwań. Dlatego też wracanie do sprawdzonych motywów i debiuty postaci w aktorskich serialach wydają się dość logiczne. A skoro studio już uderzyło w taki sentyment na polu serialowym, to czemu by nie rozszerzyć motywu na inne media? Takim oto sposobem dostaliśmy bardziej niż przyzwoity, bo wręcz świetny komiks Kanan – Ostatni padawan o przygodach tytułowego mistrza Jedi.

Kanan - Ostatni Padawan
fot: kadr z komiksu/ starwars.com

Mimo że główny wątek fabuły skupia się na podróży w przeszłość Kanana, mamy tutaj dwa plany czasowe. Tak, znajdzie się też chwila dla wspólnej przygody z innymi członkami drużyny, która daje sympatyczne wrażenie, jakbyśmy dostali dodatkowy odcinek specjalny animowanego serialu. Dość krótka jest to historia, ale i tak daje sporo frajdy. Przede wszystkim tej grupie, która przepadała za serialem. Drugi, wiodący motyw, opowiadający o początkach Kanana, z serialem nie ma zbyt wiele wspólnego. Nawiązań do animacji jest garstka, dlatego też świetnie sprawdzi się dla każdego fana Gwiezdnych Wojen.

Zobacz również: Sto lat samotności – recenzja 1. części 1 sezonu. Niełatwo to strawić

Geneza cofa się do punktu zwrotnego dla sagi. Mianowicie do wielkiej czystki Jedi, kiedy to klony, wykonując rozkaz 66, zwróciły się przeciwko zakonowi. Mam wrażenie, że dla wytwórni jest to już na tyle utwardzony i zakorzeniony wątek, że stanowi genialny i sprawdzony punkt wyjściowy dla dowolnej fabuły osadzonej w czasach Imperium. Tak jednak nie jest. Widzieliśmy to w filmach. Było już w grze Jedi: Upadły zakon, w Bad Batch, Opowieściach Jedi oraz Imperium i jeszcze pewnie paru innych. Dlatego oglądanie po raz kolejny tego samego momentu, z tej samej strony, ba!, praktycznie nawet tych samych kadrów i scenerii już na starcie męczy. Szczęście jednak, że mimo powtarzalności, scenarzyści nie postanowili jakoś gigantycznie eksploatować wątku zamachu i sprawnie poszli dalej, pokazując nam sztukę przetrwania w wykonaniu głównego bohatera. A ta, szczerze powiedziawszy, była o niebo lepsza niż wspomniane przygody Cala Kestisa.

Kanan - Ostatni Padawan
fot: kadr z komiksu/Świat Star Wars

Przygody Kanana są naprawdę emocjonujące, nie ma czasu na nudę. Nie mamy nawet zbyt wielu przeskoków w przód pomiędzy ucieczką przed klonami a kolejnymi poczynaniami bohatera. Czuć było, że scenarzyści nie chcą cackać się z młodym Jedi, tylko co chwila rzucają go na głęboką wodę, z której musi się wykaraskać, wykorzystując i ćwicząc swój spryt, który później przyda mu się w dowodzeniu drużyną i walce z Imperium.

Ciągłe kłopoty, w które ładuje się Kanan, napędzają historię do tego stopnia, że dość grubego tomu ani na sekundę nie chce się odkładać. Także lepiej nie zaczynać go chwilę przed wyjściem do pracy. Kanan – Ostatni padawan sięga też w głąb samego charakteru tytułowego rycerza, a wcześniej padawana, pokazując nam, jak bardzo zmienił się z biegiem lat. Mamy okazję zobaczyć, jak z narwanego, pieklącego się do bitki młodzieńca stał się charyzmatycznym, cwanym, ale i odpowiedzialnym mentorem. Droga nie była łatwa, choć przyjemnie się o niej czytało.

Zobacz również: Dziewczyna w czerwieni – recenzja książki. Pandemiczny Czerwony Kapturek

Od strony graficznej mogę powiedzieć po prostu, że komiks Kanan – Ostatni padawan jest przyjemny dla oka. Kadry są ładnie rozrysowane, proste i przemyślane. Twórcy nie szaleją i nie wprowadzają jakichś eksperymentów, które zamiast imponować sieją zamęt. Idą raczej z duchem i biegiem fabuły. Dzięki temu czytelnik nie tylko łatwo się odnajduje we wszystkim, ale i z przyjemnością pędzi przez tę emocjonującą historię. Całość bardzo umiejętnie wpasowuje się w klimat uniwersum, dzięki czemu dosłownie każdy fan poczuje się to świetnie i będzie zwyczajnie czerpał frajdę z lektury.

Kanan - Ostatni Padawan
fot: kadr z komiksu/Gildia

Star Wars: Kanan – Ostatni padawan jest naprawdę dobrze napisanym kawałkiem historii ze świata Gwiezdnych Wojen. Sięgnięcie do bezpiecznego wątku wyszło na tyle dobrze, że teraz chętnie zobaczyłbym wcześniejsze przygody innych członków rebeliantów. Ale tylko od tych samych twórców, gdyż zrobili świetną robotę, która na pewno zadowoli miłośników tego świata. Ogromna polecajka – i to nie tylko dla znawców pierwotnej animacji Disneya.


Źródło grafiki głównej: egmont.pl

Plusy

  • Wciągająca fabuła i wartka akcja
  • Ciekawa historia bohatera i jego przemiana
  • Komiks idealny dla każdego fana Star Wars, nawet takiego, który nie śledził całego serialu animowanego

Ocena

8.5 / 10

Minusy

Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Tomek

Ale wiecie, że rozkaz 66 oczami Kanana już był pokazany w serialu Parszywa zgraja i może dlatego już go nie dublowali w komiksie?